Amerykańska kuchnia, przeciętnemu Polakowi kojarzy się z fastfoodowymi burgerami spod znaku wielkiego M i pizzą na grubym cieście z hektolitrem kalorycznych sosów. Bardziej ekskluzywnym daniem, kojarzącym się z USA, którego pewnie nie powstydziłaby się i nasza kuchnia, to pieczony indyk serwowany obowiązkowo na Święto Dziękczynienia. Ten ostatni przykład pokazuje, że w kuchni amerykańskiej można znaleźć ciekawe dania. Ja osobiście cenię sobie amerykańskie desery. Bardzo lubię np. bananowe niebo – przepyszny i mega kaloryczny deser, oparty na bananach duszonych w soku pomarańczowym, z cukrem trzcinowym, cynamonem i rumem, podawany z lodami.
Właśnie, przejdźmy do lodów bo są one ważnym składnikiem deserów nie tylko w Stanach. Natomiast USA to lider w spożyciu lodów w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Amerykanie spożywają ich na tyle dużo, że prezydent Regan 9 lipca 1984 roku, specjalnym dekretem ogłosił lipiec miesiącem lodów – National Ice Cream Month.
Lody w USA podaje się na różne sposoby i przy różnych okazjach w tym z napojami gazowanymi np. wodą mineralną czy kolą. Jednak dla mnie prawdziwym hitem są lody podawane z piwem, czyli beer float – w szybkim tłumaczeniu (translatorem) piwny pływak. ;)
To genialne w swojej prostocie i jednocześnie przepyszne połączenie. A do jego przygotowania potrzebujemy tylko porządnego piwa, dobrych lodów i szkła, które w całości pomieści nam to cudo.
Zasada przygotowywania jest bardzo prosta. Do czystego i zwilżonego szkła wkładamy porcję lodów (2 gałki lub więcej) i zalewamy powoli piwem. Piwo lejemy po szkle ponieważ może się mocno pienić. Czekamy chwilę, aż lody nieco się rozpuszczą, delikatnie mieszamy i pijemy przepyszny piwno-lodowy koktajl. Oczywiście to jest przepis najprostszy. Istnieją bogatsze wersje np. z małymi biszkopcikami, bitą śmietaną i kandyzowanymi owocami. Ja jednak skupię się na najprostszym wariancie, który pozwoli nam poznać potencjał piw połączonych z lodami.
Zatem jakie piwo jest najlepsze do beer float? Wybór piwa ogranicza tylko nasza wyobraźnia i poczucie smaku. Ewentualnie cena niektórych piw. Ja polecam piwa mocne i ekstraktywne, które wyraźnie zaakcentują swoją obecność. Oczywiście, nie oznacza to, że nie możemy stosować piw lekkich. Wręcz przeciwnie. Wytrawne owocowe lambiki, czy lekkie stouty (dry stout, milk stout) potrafią nadać temu deserowi przyjemnej lekkości.
Na potrzeby tego tekstu sprawdziłem 4 połączenia piwno-lodowe.
1. Kriek float czyli lodowy pływak w wiśniowym lambiku.
Owoce świetnie komponują się z lodami. A jeżeli chcemy przemycić owoce razem z piwem, to do dyspozycji mamy całą paletę owocowych lambików. Ja wybrałem lambika wiśniowego z browaru Boon. Po pierwsze udało mi się go kupić. Po drugie, w przeciwieństwie do piw z Lindemansa jest bardzo wytrawny. Kompozycję uzupełniły lody waniliowe i wyszedł czad.
Wytrawny lambik świetnie skontrował słodycz lodów, a do tego uzupełnił je aromatem wiśni. Mimo tego, że Kriek z Bonna jest piwem lekkim to z deseru unosiła się przyjemna woń przypominająca likier wiśniowy. Fantastico. :)
2. Weizenbock float czyli lody z koźlakiem pszenicznym.
Bardzo lubię koźlaki pszeniczne, wobec czego uznałem za stosowne sprawdzenie ich w roli deseru. Użyłem może nie najlepszego, ale bardzo przyzwoitego koźlaka z browaru Erdinger. Naturalne wydało mi się połączenie go z lodami czekoladowymi. W końcu banan i czekolada to ekskluzywny smak mojego dzieciństwa.
Rzeczywistość nieco ostudziła moje oczekiwania. Aromat bananów i czekolady to strzał w dziesiątkę. Ale słodycz piwa wzmocniła słodycz lodów, przez co deser lekko mnie zamulił. Oczywiście dla osób lubiących ponadprzeciętną słodycz, ta wersja będzie w sam raz. Ja natomiast planuję powtórkę z małymi zamianami. Zamiast weizenbocka planuję użyć lekkiej wytrawnej pszenicy np. z Redena lub Primatora. Ewentualnie zmniejszyć ilość lodów czekoladowych i dla kontrastu dodać np. sorbet cytrynowy. Powinno być sporo ciekawiej.
3. Imperial IPA float
Bardzo dług chodziło mi po głowie wykorzystanie imperialnej IPA do tego deseru. Sprawa stałą się jeszcze bardziej oczywista jak dorwałem Crazy Mike’a z AleBrowaru. Po warzeniu Deep Love w Gościszewie mam do tego piwa duży sentyment. Jednak co do lodowego wsadu, długo nie mogłem się zdecydować. Ponieważ piwo jest dość słodkie zwykłe lody nie wchodziły w grę. Wreszcie wybór padł na sorbety. Ja użyłem cytrynowego i z mango, a efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Aromat olejku chmielowego świetnie komponował się z nutami cytryny i mango pochodzącymi z sorbetu. Do tego sorbet świetnie kontrował słodycz piwa, przez co deser uzyskał niesamowitą „pijalność”. Połączenie Crazy Mike’a z sorbetami okazało się mega pozytywnym zaskoczeniem.
4. Stout float czyli czas na klasykę.
Stout float to chyba najpopularniejsze połączenie lodów i piwa. Możemy użyć w tym wariancie dowolnego stouta. Ponieważ ja bardzo lubię łączyć lody z kawą, postanowiłem wykorzystać Turbo Geezera z browaru Kingpin. Intensywność kawy z tego piwa postanowiłem uzupełnić o wyraźne akcenty czekoladowe i orzechowe, dodając po porcji odpowiednich lodów. Bez wątpienia wyszło świetnie, ale nie doskonale. Na przyszłość do tego wariantu warto wykorzystać lody waniliowe, który wzmocnią obecność mleka i wanilii. Nawet kosztem czekolady i orzechów.
Przedstawione 4 propozycje nie wyczerpują w żadnej mierze tematu łączenia piwa z lodami. Największym zaskoczeniem okazał się Crazy Mike z sorbetami, a wersja na wezienbocku wymaga wspomnianej korekty. Z zaplanowanych beer floatów nie udało mi się przetestować wersji z imperialnym Pumpkin Ale i lodami cynamonowymi oraz Barley Wine’a z lodami waniliowymi i sorbetem pomarańczowym. Ale i na to przyjdzie czas.
Teraz czekam na Wasze testy moich propozycji i uwagi do nich. Pochwalcie się również w komentarzach swoimi wariantami beer floatów.
Smacznego!
17 sierpnia 2015 at 22:05
3 duże gałki czekoladowe + oatmeal stout dobry wieczór od Pinty = pycha. Nie za słodko ale czekoladowo i trochę jakby śmietankowo ze smaczkiem słodów. To był naprawdę dobry wieczór :D
18 sierpnia 2015 at 17:51
Dobry wieczór to świetny wybór :)
27 października 2015 at 09:19
I pomyśleć że uważałam że jedynym dodatkiem do piwa jest syrop malinowy Paola, muszę koniecznie spróbować takiego deseru. :)