Od momentu, gdy zająłem się tematem nakładanego hermelina, minęło już sporo czasu. Jedno mogę napisać. Udało mi się rozpropagować zarówno samą przekąskę, jak i powalczyć o jej jakość. Dziś, przynajmniej w Warszawie, aby zjeść dobrej jakości marynowany ser, nie muszę poświęcać czas na jego przygotowanie i wyleżakowanie, tylko udaję się do Gorączki Złota na ul. Wilczą lub do Stacji Grochów na ul. Grochowską i mam 100% pewność, że zjem marynowany ser przygotowany z najwyższą starannością.
Czy jednak nakładany hermelin podany w tradycyjny sposób, w całości z pieczywem i marynowaną papryką to szczyt kulinarnej ekstazy?
W tym tekście chciałbym pokazać wam inną stronę tego aromatycznego sera. Podanego nie w formie przekąski, ale jako pyszny dodatek do innych przekąsek lub dań.
Jednak, aby zacząć nową przygodę, potrzebujemy jednego ważnego składnika – dojrzałego marynowanego hermelina. Jeżeli go nie posiadacie i zastanawiacie się jak go przygotować, to odsyłam do moich poprzednich tekstów. Ja, jako bazę, tradycyjnie wykorzystałem ser zamarynowany według przepisu nr 3, czyli ser marynowany w całości ze świeżymi przyprawami, lekko pikantnego i mocno czosnkowego.
Gdy po 3 – 5 tygodniach leżakowania w lodówce ser będzie już dojrzały i miękki, czas na nowe otwarcie. Przygotowujemy pyszny serowy dip. Pamiętajmy, że w przypadku serów, które planujemy wykorzystać do dipów, nie ma co przesadzać z czasem dojrzewania. Im dłużej ser będzie się marynował, tym bardziej będzie intensywny w aromacie i smaku, a to nie zawsze może być pozytywnie odbieraną cechą sosu.
Dojrzałego hermelina wyciągamy ze słoika i wrzucamy do siekacza. Oprócz niego ze słoika przekładamy także marynowaną cebulę oraz czosnek, oczywiście, jeżeli marynowaliśmy go w kawałkach. Jeżeli do marynowania użyliśmy ostrej papryki i chcemy, aby dip był ostrzejszy, przerzućmy również i ją.
Gdy ser jest prosto z lodówki, ważne, abyśmy dali mu chwilę, np. z pół godziny na nabranie pokojowej temperatury.
Następnie wszystko dokładnie miksujemy na gładką masę i voilà.
Mamy gotowy fantastyczny dip, który świetnie uzupełni typowe piwne przekąski takie jak naciosy, krakersy czy grissini. Uzupełni także swoim smakiem, zwykłe pieczywo, grzanki czy piwnego precla.
Nie mniej tradycyjne piwne przekąski to dopiero początek przygody, ponieważ dip możemy uzupełnić innymi dodatkami i stworzyć świetny dodatek do dań.
Co prawda eksploracja tego zagadnienia dopiero uchyla przede mną swoje drzwi, to jednak nie omieszkam polecić coś, co mocno mnie urzekło.
Do składników, które wymieniłem wcześniej, polecam dorzucić kilka kawałków sera z błękitnym przerostem pleśni. W zależności od oczekiwanych efektów możemy użyć łagodnego Błękitnego Lazura lub nieco bardziej wyrazistego brytyjskiego Siltona. Do zdjęcia użyłem łagodnego francuskiego sera Fourme d’Ambert. W tym wypadku koniecznie dołóżcie łyżkę lub dwie oleju pochodzącego z marynowania. Pozwoli to nam uzyskać lepszą gładkość sosu.
Taki miks świetnie sprawdzi się jako dodatek do prostych tostów czy wysofistykowanego burgera.
W tym miejscu pozostaje tylko pytanie, jakie piwo do tego dania dobrać i dlaczego najlepiej pasować będzie Piwo Grodziskie? ;)
Pewnie w tym momencie idealnego rozwiązania nie znajdziemy, chyba że zachęcę was do kulinarnych eksperymentów i nowego otwarcia dla nakładanego hermelina.
Smacznego!
Dodaj komentarz