Zaszczyt i trud pierwszej recenzji piw z AleBrowaru na Smakach Piwa przypadł właśnie mnie. Dlaczego trud? Otóż ciężko oceniać coś, w co samemu jest się bardzo zaangażowanym emocjonalnie… Panów z AleBrowaru traktuję jak przyjaciół i tym bardziej ocena ich pracy łatwa nie jest. Mam nadzieję, że zarówno czytelnicy, jak i twórcy ocenianych piw podejdą do tej recenzji ze zrozumieniem i łaskawością. Zatem do dzieła!
Na pierwszy ogień idzie, inaczej niż na prezentacji, Lady Blanche.
Browar: AleBrowar (Gościszewo)
Nazwa: Lady Blanche (ekst. 12º, alko. 4,7 % obj)
Gatunek: witbier
Kolor: ciemno żółty, opalizujący. Jak na witbiera powinien być jaśniejszy.
Zapach: Bardzo wyraźna skórka pomarańczy, delikatna kolendra, gdzieś w tle banan. Jednak dla mnie za mało kolendry :-)
Piana: Wysoka, dość drobna. Powoli opada, pozostawiając niewielki kożuszek.
Wysycenie: Najsłabsza strona piwa. Nagazowanie jest po prostu za niskie i zmniejsza jego pijalność.
Smak: Z początku nieco słodkawe, dość treściwe, jak na witbiera zbyt treściwe. Można wyczuć delikatne nuty cytrusowe, lekką kolendrę. Piwo jest smaczne, jednakże odbiega nieco od typowego wita, myślę, że bliżej mu do hefeweizena. Większe nagazowanie, mniejsza słodycz i silniejszy aromat kolendry zdecydowanie poprawiłby właściwości orzeźwiające Lady Blanche.
Opakowanie: Etykieta ze słynną „babą z brodą” – mnie się bardzo podoba, choć rozumiem, że nie musi każdemu przypadać do gustu. Wszystkie dane są, a zabawny tekst, który zwraca laikom uwagę na podstawowe cechy piwa to dobry pomysł. Butelka bezzwrotna, kapsel goły, choć pod kolor piwa. Niestety dobre wrażenie psują krzywo naklejone etykiety, momentami wygląda to kiepsko, szczególnie jeśli piwo kosztuje prawie 7 zł w sklepie!!! Aha, nazwa w języku polskim byłaby chyba lepsza… :-)
Ogólne wrażenie: dobre, ale… AleBrowar nie ustrzegł się kilku mankamentów w tym piwie. Jeśli zgodnie z zapewnieniami będą wprowadzane poprawki do receptury, to są szanse na znakomitego witbiera w przyszłości. Teraz jest co najwyżej dobry.
Ocena:
Przejdźmy dalej, teraz zaczepia nas pirat – Rowing Jack!
Browar: AleBrowar (Gościszewo)
Nazwa: Rowing Jack (ekst. 16º, alko. 6,2% obj)
Gatunek: american india pale ale
Kolor: złote, opalizujące (niefiltrowane). Taką barwę moim zdaniem powinno mieć pale ale.
Zapach: Chmiel! Dużo chmielu :-) Cytrusy, lekka żywica, w tle ananas. Niestety gdzieś daleko wyczuwam bardzo delikatny diacetyl.
Piana: Wysoka, dość drobna. Powoli opada, pozostawiając niewielki kożuszek. Drugie piwo z AleBrowaru ze znakomitą pianą!
Wysycenie: Akurat! Zbyt wysokie przeszkadzałoby w odpowiednim odbiorze, zbyt niskie zmniejszyłoby pijalność piwa.
Smak: Z początku delikatna słodycz, lekki biszkopt… i nagłe uderzenie goryczki! Jest potężna, cytrusowo-żywiczna, wypełnia cały przełyk i… dość szybko znika. Aż chce się wziąć następny łyk! Jedno z najlepszych AIPA jakie piłem, a z pewnością najlepsze z polskich!
Opakowanie: Ja lubię komiksowy styl i Rowing Jack mnie się podoba. Ponadto plusy i minusy te same jak w Lady Blanche.
Ogólne wrażenie: Mniam!
Ocena:
Na koniec zostawiłem sobie Black Hope: czy AleBrowar wygrał starcie z całkiem nowym i rzadko spotykanym w Polsce stylem? Czy czarna nadzieja nie przerodzi się w czarną rozpacz? Zaczynamy:
Browar: AleBrowar (Gościszewo)
Nazwa: Black Hope (ekst. 16º, alko. 6,2% obj)
Gatunek: black india pale ale
Kolor: bardzo, bardzo ciemnobrązowe, prawie czarne. Pod światło nieprzeniknione, choć pojawiają się rubinowe akcenty.
Zapach: Powiem tak: urywa głowę! Intensywne świeże iglaki, żywica, delikatne cytrusy… Mogę je tylko wąchać, zapach jest tak zniewalający…
Piana: Wysoka, beżowa, dość drobna. Oblepia szkło. Powoli opada pozostawiając niewielki kożuszek. AleBrowar dostaje piątkę z plusem za pianę w swoich piwach!
Wysycenie: Akurat! Ani więcej, ani mniej nie trzeba!
Smak: Lekki posmak kawy przechodzi momentalnie w goryczkę. Występują nuty palone, dość wyraźny tytoń, delikatne akcenty dymu, a całość spina chmielowe uderzenie. Smak jest idealnie skomponowany, żaden element nie przeszkadza – wszystkie są do siebie dopasowane i znakomicie ze sobą współgrają. Pomimo intensywności smaku piwo jest gładkie. I bardzo szybko się kończy…
Opakowanie: Plusy i minusy z Rowing Jacka i Lady Blanche.
Ogólne wrażenie: Na coś takiego czekałem! Pierwszy „nos” i pierwszy łyk Black Hope zapada w pamięć na bardzo długo… Jestem w tym piwie absolutnie zakochany i niniejszym składam ekipie AleBrowaru wielkie podziękowania za możliwość kosztowania tego znakomitego trunku. Czapki z głów! Jest jeszcze nadzieja, Czarna Nadzieja, w polskim rynku piwnym – teraz nadzieja musi przerodzić się w rewolucję, pierwszy krok już na nami.
Ocena:
Podsumowując całą premierę: piwa od dobrego po znakomite, świetna oprawa „medialna” – spotkania z fanami, spotkania branżowe, koszulki, dedykowane szkło. Czekam na kolejne odsłony rewolucji AleBrowaru!
8 maja 2012 at 00:59
Dzięki za recenzje – oj bardzo mnie zachęciłeś aby spróbować tych piw.
Mam nadzieję, że dostanę je w Gdyni (Trójmieście).
pozdrawiam
Piotr
14 grudnia 2012 at 01:23
pisze:However i was on a visa of closable iinectscides at the [u]ativan problems with insomnia[/u] and entirely one of them counter-acted the klonopin.
8 maja 2012 at 01:26
Black Hope jest genialny. Zasłużone 6 kufelków.
Dla lajkonika takiego jak ja piwo to jakby skumulowane cechy dobrego palonego stout’a i IPA. A ja bardzo lubię dobrego palonego stout’a i IPA :)
8 maja 2012 at 10:46
Mnie ogarnia czarna rozpacz, bo jak zawsze piwo nie jest i pewnie nie będzie dostępne na Mazurach i Podlasiu (nie licząc Bstoku do którego mam daaalekooo). A w Ełku ani Pinty ani AleBrowaru.. i paru innych też brakuje.
8 maja 2012 at 21:12
Ja generalnie jestem pod wrażeniem całego Ale Browaru, bardzo fajne wejście, a pierwsze trzy piwka super, czekam na kolejne pomysły!
Zaczynając w kolejności, takiej jak w recenzji: Lady Blanche na mnie zrobiła bardzo dobre wrażenie. Może nie jest to ortodoksyjny Witbier, ale ta dominująca skórka pomarańczowa jest niesamowita :) Trochę faktycznie brakuje lepiej wyczuwalnej kolendry, ale mi to nie przeszkadza. Może być Wit bardziej pszeniczny, może być bardziej kolendrowy, ten jest bardziej pomarańczowy i ja nie mam nic przeciwko :)
Ps. jak już gdzieś pisałem nie jestem mistrzem sensoryki, ale czy ja tam wyczuwam gumę balonówę?:)
Rowing Jack – super, ale może dlatego, że jak dla mnie im bardziej chmielowo i goryczkowo tym lepiej :) Jedyny „minus” taki, że po wcześniejszym zetknięciu z Pintą nie było, aż takiego zaskoczenia czymś nowym. Ale ogólnie wrażenia bardzo pozytywne i na pewno jeszcze nie raz sięgnę ;)
Co do Black Hope to na razie niestety jeszcze nie mogę nic napisać bo w Krakowie jeszcze musimy poczekać. W każdym razie czekam z napięciem, niecierpliwością i podnieceniem :)
Ps. jako maniak odpowiedniego szkła od razu kupiłem szklankę Ale Browaru (choć miałem już inną tego typu) i trochę mnie zaskoczyło, że nie mieści się całe 0,5 litra, ale ładny grawerunek wynagradza ;)
8 maja 2012 at 21:36
Gratuluję sukcesu ekipie AleBrowaru. Kto ją tworzy poza Bartkiem, bo mi coś na fejsie musiało umknąć ;)
10 maja 2012 at 10:42
Jak czytam po opisie to Black IPA spróbuję jesienią. Takie piwa to wtedy dopiero zaczynają smakować. Za ciężkie na gorące lato. Teraz to mam ochote spróbować Lady Blanche. Spróbowałem Obolona Bile i mniej więcej wiem, co to Witbier. Polubiłem gatunek:) Czekam na dostępność AleBrowaru w małych miastach.
10 maja 2012 at 10:45
Zauważyłem i nie wiem czy taka była intencja, że szklaneczki do Black IPA mają logo w kolorze białym. Ma być widoczne:) Dobre. Zdjęcie za to tego piwa w szklance tutaj pokazane jest fatalne i wygląda to jak kieliszek z Jaegermeisterem:)
10 maja 2012 at 11:51
Wszystkie szklanki mają jednakowe logo w kolorze czarnym, na zdjęciu udało pokazać się i piwo i logo na szczęście (kwestia światła).
18 czerwca 2012 at 19:00
Ha, niby peryferia Gdańska, ale w okolicy mam dobry sklep z piwem. Absynt się zowie. Jest Cornelius, jest Ciechan, są Pinty. Dobrze zaopatrzony sklep.
Ale dziś zaszedłem do jakiegoś sklepu z winami też tuż obok mnie (Alkohole Winoteka), a tam… no wszystkie ważniejsze polskie browary w komplecie. W tym i AleBrowar.
I tak oto Black Hope zaczyna chłodzić mi się w lodówce.
I kurcze, niby wygwizd (Orunia Górna), ale jeśli idzie o polskie lokalne browary, to haj lajf.
Teraz tylko namierzyć dobry sklep z zagranicznym piwem, najbliższy jest po drugiej stronie miasta (na Przymorzu).
25 czerwca 2012 at 22:30
No i jestem po pierwszych degustacjach.
Lady Blanche całkiem fajna, bardzo rześka. Lżejsza i nieco bardziej kwaskowata niż jej odpowiednik z Pinty. Ja osobiście wolę Viva la Wita, moja żona chyba preferuje Lady Blanche, więc jak widać rozbijamy się o gusty. Kontakt z Lady Blanche był dla mnie przyjemnością.
Black Hope – szkoda było wypijać, tak pachniało :)
W pierwszej chwili delikatne, wręcz (moim zdaniem) lekko słodkawe, potem w gardle chmielowe. Z pewnością bardzo dobre piwo.
Wiosłującego jeszcze nie piłem.
14 stycznia 2013 at 14:47
Wreszcie miałem okazję spróbować.
Rowing Jack, czyli moja pierwsza IPA. Bardzo lubię goryczkę, choć nieco mnie przerosło. Piwo jest smaczne, ale wciąż jestem nim trochę zszokowany. Podejrzewam jednak, że wkrótce się z tym smakiem oswoję :)
Natomiast Black Hope to poezja. Mocne akcenty palności i czekolady sprawiły, że nachmielenie nie było żadną przeszkodą w opróżnieniu szklanki.