Wczorajsza degustacja, skądinąd smacznego Jabłka w Piwie z Kormorana, przelała czarę goryczy. Koncepcja kolejnego przełomowego, niebanalnego, aromatyzowanego lagera wprawiła mnie w osłupienie, którego owocem jest dzisiejszy tekst.
Nowe piwo z Olsztyna, zmusza do refleksji na temat kondycji małych i średnich browarów. A nie jest dobrze, oj nie. Mimo fali huraoptymizmu związanej z renesansem browarów „lokalnych”, branża pogrąża się w stagnacji. Czy naprawdę te parę procent wzrostu i kilkanaście wzmianek w mediach pozwoliły uwierzyć Kormoranowi, Ciechanowi i Amberowi, że jest tak dobrze? Nie przypadkowo wymieniam te trzy browary, które jeszcze jakiś czas temu były synonimem zmian na rynku. Dziś stoją one na rozstaju dróg, a wybory jakich dokonują budzą moje obawy.
Ale najpierw diagnoza. W ciągu ostatniego roku Kormoran uraczył nas trzema piwami. Jasnym i Ciemnym, z których jedno jest piwem średnim, drugie dało się zapamiętać głównie z powodu fatalnej premiery. Ostatnią z trzech, a zarazem najświeższą nowością w tym roku jest aromatyzowany, jabłkowy lager. Piwo z naturalnym sokiem jabłkowym. Chyba dwudzieste aromatyzowane piwo w tym roku. Serio, czy wydarcie klientów Reddsowi to cel, jaki stawia sobie olsztyński browar? Owszem, browar wzorcowo prowadzi dialog z piwoszami. Serwując nam filmiki na swoim profilu Facebook, zdradza tajemnice piwowarskiej alkowy. Jednakże przyciśnięty do muru przez użytkowników BrowarBizu, jasno i otwarcie przyznaje się, że boi się drożdży górnej fermentacji i eksperymentalnych stylów.
Największy gracz na rynku małych browarów Ciechan, pogubił się zupełnie. Cała energia pana Jakubiaka została spożytkowana na walkę z koncernami o piwa niepasteryzowane. Premiery Ciechana? …. a tak, rok temu pojawiła się nowa wersja porteru. Gdyby połowę energii władowanej w promocję koncepcji piwa „nieutrwalonego” poświecono jakości nowych piw, Ciechan nie musiałby się martwić niepasteryzowanymi lagerami z pod znaku HGB. Tymczasem Ciechan Wyborny, sukcesywnie traci na smaku, pojawił się za to na półkach hipermarketów. Sprzedaż rośnie! Czyżby nadeszła pora, po latach bycia liderem piwnego undergroundu, na przejście do mainstremu.
Pisanie o Amberze przypomina kopanie leżącego. Browar z Bielkówka nawet nie próbuje się bronić smakiem czy ofertą swoich piw. Ostatnie nowe propozycje, to piwa puszkowe, wycelowane w nadmuchany balon piwa niepasteryzowanego. Browar od kilku lat mami nas obiecanym piwem górnej fermentacji, tymczasem tylko Grand Imperial Porter jest trunkiem godnym polecenia. Bogu świeczkę a diabłu ogarek. Porter, aby zamknąć usta smakoszom, puszkowy Natur dla Netto żeby zarobić. Kiedy już pęknie bańka niepasteryzowanego lagera, Amber zostanie z niczym.
Nie twierdze, że browary lokalne powinny działać jako instytucje charytatywne. Piwo musi kosztować – sam bez mrugnięcia okiem wydam 5 czy 6 zł za butelkę, jeśli będzie tego warta. Nie rozumiem tylko dlaczego wymienione browary równają w dół, do poziomu koncernów piwowarskich. Dlaczego zamiast uciekać do przodu, okopują się na swoich pozycjach. Jest duża grupa piw, których koncerny piwowarskie nie będą w stanie uwarzyć. Na przeszkodzie stoją procedury, kalkulacje kosztów, przeszkody techniczne, wielkość przemysłowych warek etc. Zamiast zaciekle bronić niepasteryzowanego lagera i wojować o grupę docelową Reddsa, można uwarzyć piwa górnej fermentacji. Tak jest na większości rynków opanowanych przez koncerny, a jednocześnie mających silna grupę małych i rzemieślniczych browarów. W USA, które stawiamy sobie za wzór, koncerny również wiodą prym, a setki małych browarów i rzemieślniczych browarów w pełni akceptują ten fakt i skupiają się na Ale, Stoutach, IPA, Barleywine. Naprawdę zadziwia mnie ten brak innowacyjności i koncepcji rozwoju. Panowie zostawcie w spokoju tego cholernego lagera, nie wygracie z koncernami nie ta skala, nie te pieniądze, nie ta grupa docelowa.
Grafika pochodzi z profilu Facebook: Nie lubię tego.
19 lipca 2011 at 16:51
Genialny „manifest”, sam od dłuższego czasu zauważyłem psucie się Ciechana, ale wypadałoby to rozesłać do wszystkich browarów niech sobie prezesi poczytają…
19 lipca 2011 at 21:42
no niestety. a np. taka Pinta u mnie w mieście nie jest dostępna… obecnie w Ełku to ja mam głównie dostęp do magnusów, których nie lubie, do pełnej oferty Kormorana, która już mnie nudzi (ile można pić świetnego Irisha, niezłego Warmiaka i Orkiszowe?), Kormoran Jasny, Krzepkie, Rześkie, Świeże – na dobrą sprawe są to piwa podobne i po prostu średnie. Ciechany przestałem kupować już dawno temu (nic nowego, Wyborne jest już niedobre).
Fakt jest taki, że ludzie decydujący się na zakup piwa regionalnego oczekują czegoś innego, nowego, nietypowego, a niestety dostają coś podobnego (z tym że troche lepszego). Dlatego ja tam nie wróżę nic dobrego tym browarom, fani Reddsa i tak nie kupują Wiśni w piwie, a dla mnie te aromatyzowane to piwo na jeden raz, dla sprawdzenia i zdobycia etykietki.
Ale miło, że takie Jabłonowo coś tam próbuje zdziałać, choć bez zachwytów, to całkiem miło mi się piło Trzy zboża i Klasztorne.
19 lipca 2011 at 22:09
Klasztorne coś Grześkowi nie podeszło, pisał pisał i wypisał, niezbyt pochlebną recenzję. Będzie jutro, jeszcze nie przeczytałem więc się nie odniosę, ale dla Jabłonowa i tak brawa.
20 lipca 2011 at 06:01
Odnośnie Jabłonowa: ostatnio zadałem im pytanie na Facebooku czy będą warzyć AIPA lub chociaż IPA. Odpowiedzieli, że nie bo nie ma popytu na takie piwa. Śmieszne.
Odnośnie owocowych lagerów: mój ulubiony browar, czyli Witnica popełniła ostatnio takie dwa i o ile do wiśniowego podchodziłem z entuzjazmem, to jagodowego nie mam potrzeby próbować. Wydaje mi się, że zamiast tych dwóch piw można było zrobić jedno lepsze, nietypowe jak na polski rynek.
Kilka browarów ma w swojej ofercie piwa pszeniczne, czyli nie boją się górnej fermentacji. Ale dlaczego nikt nie ma ciemnej pszenicy?
Odnośnie browaru Amber: ich koźlak jest również dobry, za GIP akurat nie przepadam.
20 lipca 2011 at 07:18
Strach dotyczy Kormorana :) w wątku na BB przedstawiciele tego browaru napisali, że boja się górnych drożdży. Powodem miała być możliwość mutacji z drożdżami lagerowymi.
Piwa górnej fermentacji to jednak promil na rynku. Ciechan, Cornelius, Konstancin, Gościszewo i Łomża (o ile nie jest importowana jak Okocim) to słaba jak na 38 mil. kraj, w którym piwo podobno jest najczęściej spożywanym alkoholem.
Z ciemna pszenicą masz rację. Trochę ratują sprawę browary restauracyjne, ale tam znowu w drugą stronę. Wszedzie weizen, dunkel i pseudo pils. Jedne Michał Saks coś walczy z rauchem a teraz w planach mają wita. Ewentualnie Haust ze swoim górniakami.
20 lipca 2011 at 08:31
prawda jest taka, że nie pamiętam kiedy ostatnio kupiłem Ciechana czy Lwówka – przykro o tym pisać bo był to kiedyś pewny zakup. Teraz wolę czeskie zakupy, które cenowo wychodzą lepiej (we wrocławiu)ale również smakowo duuużo bardziej pewne i nie boję się powiedzieć lepsze. A i wybór wśród czechów jest dużo lepszy.
20 lipca 2011 at 13:39
Z tym Ciechanem to chyba trochę przesada, piwo miewa wahania ale żeby było niedobre czy niepijalne to jesczze mi się nie zdarzyło. Lwówek istnieje dopiero rok jego asortyment ma być dopiero rozbudowywany. Mamy wiec dwa browary pod wspólnym szyldem i tylko jedno piwo aromatyzowane z tej samej stajni – w porównaniu do Witnicy czy Pokrówki to nie ejst to jakaś ujma. Oprócz tego pszenicam, dwa portery i słyszałem ze na jesień mozę wrócić stout. Kormoran ma wypuścić marcowe, Amber też zapowiada jakąś nowość, choć faktycznie póki co jego oferta jest blada.
20 lipca 2011 at 14:33
Dlatego nie napisałem, że są nie pijalne. Chodzi mi o stagnację. Czy powracający, średni a czasami słaby, stout coś zmieni?
Lwówek no cóż, nowy browar, ale ja o nim nie pisałem. Jedno fajne piwo i jedno poprawne. A ledwie poprawnymi piwami nie podbija się gustów.
Twoje uwagi co do Witnicy i Jagiełły są słuszne, te browary jednak nie były nigdy liderami branży. Nigdy nie nadawały tonu.
Amber zapowiada nowość od przynajmniej 3 lat.
Z marcowym wiąże pewne nadzieje, ale bądzmy szczerzy to tylko kolejny lager ;)
20 lipca 2011 at 14:46
Coś mi się wydaje,że przesadzacie Ciechan jak był dobry tak jest dobry Amber jak był dobry tak jest dobry. A to że nie chcą więcej piw w swojej ofercie zapewne wynika z tego,że się nie oopłaca.Porównywanie ich do zachodu i setek różnych piw jest zwykłą obłudą .Bo to nie parę browarów produkuje je wszystkie ,tylko kilka tysięcy browarów najczęściej warzy po dwa trzyb gatunki
20 lipca 2011 at 15:15
Dla mnie konsumenci rynki piwnego pozostaną na zawsze zagadką.
Odkąd pojawił się Ciechan wszyscy narzekali na jego niską dostępność. W browarze więc postawiono na rozbudowanie kanałów dystrybucji. Zajęło to lata ciężkiej pracy. A teraz czytam, że fakt, że Ciechana można kupić w markecie świadczy o tym, że staje się marką mainstremową.
Ręce mi opadły.
Rozumiem, że grono „undergroundowych” piwoszy jest bardzo wymagające, ale niestety z zaspakajania piwnych potrzeb tego małego swiatka żaden browar nie przeżyje.
20 lipca 2011 at 15:15
Zgadzam się, że choć marcowe to wciąż będzie to ciemny/półciemny lager. Tyle że będzie to styl klasyczny, a klasykę w moim przekonaniu trzeba wspierać by browary wiedziały że warto inwestować w warzenie pewnych ikon piwowarskich. Każdy marzen, czy nawet średni stout przybliża nas do lepszego jutra bardziej niż dziesiąte jasne mocne, pseudo irlandzkie, jabłkowe czy miodowe.
Faktem jest że Amber już od dawna niczego ciekawego nie wprowadził. GIP to był ich ostatni ciekawy produkt, ale Złote Lwy i Żywe notuje ostatnimi czasy sporego doła wiec jakieś przewietrzenie asortymentu bardzo by się przydało.
20 lipca 2011 at 16:58
Ciechan utrzymuje wysoki poziom. Przetarli w Polsce szlaki dla piw niepasteryzowanych/aromatyzowanych i za to należy się szacunek, aczkolwiek tak jak reszta czekam na jakieś objawienie. Niegdyś takim objawieniem było miodowe, a teraz? co 2 mały browar NIE ma miodowego w porftolio. Wkradła się rutyna. Ps. chmurka tagów obok jest rewelacyjna :)
21 lipca 2011 at 22:21
Z całym szacunkiem ale jak ktoś kto raptem wypił kilka czy kilkadziesiąt piw może wypowiadać się o kondycji polskich browarów regionalnych. O takowej mogłyby wypowiadać się osoby z branży a te siedzą raczej cicho bo wiedzą że nie problem piwo wyprodukować (IPY, AIPY i inne PIPY) ale cały pic polega na sprzedaniu tego piwa i wyjście na plus bo jednak za coś trzeba funkcjonować. Z drugiej strony ciekaw jestem skąd autor artykułu wie na co idzie cała energia pana Jakubiaka ? Obserwował go ? Rozmawiał ? Wątpię. Można by się jeszcze przyczepić do tego że w zeszłym roku oprócz nowej „wersji” portera Ciechan wypuścił Maciejowe, ale po co? Nie rozumiem też Czepiania się Kormorana za piwa smakowe – skoro idą tym tropem widocznie im się opłaca, a wytykanie wpadek, coż nawet nawet największym graczom się zdarza. Amber leżący? Pewnie to czytając wszyscy z Ambera mają ubaw po pas. Zauważyłem że jest teraz jakaś moda na Czepianie się wybijających się browarów regionalnych a już Ciechana w szczególności, a że za dużo a że masówka a to że smak nie ten ? wystarczy spojrzeć na historię osiągnięć w plebiscycie browar.bizu – gdyby wymienić wszystkie sukcesy i miejsca na podium to pewnie zajełoby więcej niż ten artykuł. Jeśli kogoś nie satysfakcjonuje asortyment z „mainstremowego” Ciechana to zawsze może kupić piwa z browaru oferującego coś innego, chociażby Pinty (tylko ba, słabo dostępne, też niedobrze)
Na koniec jeszcze dwie kontrowersyjne kwestie dla mnie – porównanie rynku piwnego w Polsce i USA, no tak to ma sens… a druga sprawa – czy ktoś z wyżej wymienianych i krytykowanych browarów kiedykolwiek stwierdził że konkuruje z koncernami, chyba nie, za to podkreślają że walczą u uświadamianie konsumenta, a że objawia to się odejściem konsumenta od koncernu i przejściem na naturalne swojskie piwo – to faktycznie żeby spuentować artykuł ładnie to można napisać że małe bije się z dużym.
Pozdrawiam i życzę sukcesów :)
22 lipca 2011 at 07:33
Z całym szacunkiem :) ale skąd wniosek o ilości i jakości wypitych prze zemnie piw? Idąc tym tropem, najwyższe kompetencje mają chłopaki spod nocnego, oni wszak wypijają po 10 piw dziennie. Nie wdziałem też, że absolutnym warunkiem wypowiadania się o branży, jest praca w niej. Pana Jakubiaka nie znam i nie wydaje mi się żebym musiał go znać, kolejny dziwny argument. Branżę za to bardzo wnikliwie obserwuje od lat.
Czy IPA się sprzeda? Pinta pokazała, że można. A wierz mi, bylem na premierze i widziałem co się działo :) i jak wyglądało to na tle innych browarów. Ciechan ma taka markę, że w swoich butelkach sprzedał by wszystko.
Postrzegasz piwo przez pryzmat zysku i to stawia nas po przeciwnych stronach barykady. Ja zawsze będę stał po stronie konsumenta i zawsze interesował mnie będzie przede wszystkim smak piwa i dobro piwosza. Proszę nie przerzucaj na konsumenta odpowiedzialności za decyzje biznesowe browaru, prowadzeni działalności gospodarczej wiąże się z ryzykiem. Jeśli się tak branża boi o wyniki biznesowe to proszę chleb piec, to się zawsze sprzeda. Pamiętaj, liczy się smak a nie własna dystrybucja.
Absurdem jest odmawianie prawa do krytyki. Piwosz ma płacić i morda w kubeł tak?
Już raz oddaliśmy głos browarom w kwestii jaki piwa mają być warzone, jak to się skończyło wszyscy wiedzą. Ze skutkami postrzegani piwa jako czysto biznesowego produktu walczymy do dziś.
Nie porównywałem też rynku polskiego i amerykańskiego, wskazywałem tylko, że powinniśmy się na nim wzorować. Tam również niemal całą produkcję opanowały koncerny, a mimo tego amerykanie sobie poradzili. Każdy z naszym małych browarów stać, na małe eksperymentalne warki, bez szkody dla głównej produkcji. Ale żaden tego nie robi.
Również pozdrawiam i również życzę sukcesów :)
proponował bym jeszcze zapoznanie się z treścią bloga, nie tak dawno Krzepiak dostał maksymalną ocenę…
21 lipca 2011 at 23:22
zgadzam się z Panem Zajebistym, że Ciechan zrobił kawał dobrej roboty wprowadzając piwa do wielu sklepów dzięki czemu można wybrać między tyskim a ciechanem i jeśli ktoś z nas trafi do sklepu gdzie będzie taki właśnie wybór to sięgnie po Ciechana.
Zupełnie inną kwestią jest zatrzymanie w miejscu…
Mam wrażenie, że Pan Zajebisty reprezentuje głos producenta – i ja to biznesowe podejście rozumiem, że producentowi musi się opłacać. Mowa też jest o edukacji klienta, jak wiadomo wyedukowany klient będzie chciał więcej.Smutna refleksja jest taka, że wyedukowanemu klientowi i producentowi piwa, któremu musi się „opłacać” na polskim rynku na razie jest nie po drodze. Wierzę jednak, że zarówno piszącym bloga jak i czytającym zależy na tym żeby było jak najmniej ściemy i jak najwięcej dobrego piwa.
31 lipca 2011 at 11:55
PanZajebisty obrusza się na krytykę małych browarów ale my nie czepiamy się ich dla samej idei, nam rozchodzi się głównie o konstruktywną krytykę. To że piwa aromatyzowane opłacają się browarnikom to ich kalkulacja i ich sprawa, ja ich za to gloryfikował nie będę. Można pójść dalej i powiedzieć: „KP opłaca się produkcja Redd’sa, GŻ Warki Strong I Tatry więc nie ma innego wyjścia, trzeba kupować i pić”. Prawda jest niestety taka, że dobro konsumenta i dobro producenta nie zawsze idzie w parze a ja jestem człowiekiem który nie lubi się do niczego naginać ani zmuszać, tym bardziej żę dostępność piw czeskich i niemioeckich się poprawia. Piwa aromatyzowane to moda, produkt adresowany do masowego konsumenta, któremu koncerny nie dają wszystkich mozliwych dodatków owocowych albo leją ich z kranu. Ten target nie ejst pewny; KP rozbuduje ofertę aromatyzowanych piw, doda noiwe smaki, wprowadzi je też do pubów w wersjach beczkowych, Łomża przydusi swoimi chemikaliami i znów zagonią mikrusy do konta. Bo temu klientowi wisi czy to Witnica czy Tychy, jemu chodzi żeby było jak najmniej piwa w piwie a jak najwięcej miodu, jagód i pomarańczy. Tylko budowa marki na klasycznych, dobrze uwarzonych stylach na szansę przynieść sukces w dłuższej perspektywie.