Ostatnio w końcu wykorzystałem możliwość podróży służbowych do Francji. Na południu, w okolicach Lyon, zaopatrzyłem w kilka lokalnych piw. Okazuje się, iż w tamtym rejonie piwowarstwo rzemieślnicze ma się całkiem nieźle, a co za tym idzie – udało mi się nabyć kilka lokalnych piw (a kolejne są w drodze). Postaram się zabrać Was na wycieczkę ze wszystkimi piwami z Brasserie Artisanale de Sabaudia. Na stronie producenta czytamy, iż BAS to kontynuacja tradycji piwowarskich regionu Savoy… Brzmi apetycznie! Sprawdźmy zatem dzieła francuskich piwowarów.
Kawałek, który postanowiłem wybrać do tego piwa napisali Mick, Keith i spółka. A skoro The Rolling Stones, to oczywiście ich płyta z „francuskiego wygnania”. Tak więc w głośnikach mam Shine a Light z płyty Exile On Main Street
http://www.youtube.com/watch?v=KzaUAFFG-Ic
A teraz czas na trochę opowieści o samym browarze. Jak można przeczytać na stronie, powstał on w 2005 roku i warzy piwa tradycyjnie, przy użyciu wody z Alp. Cóż, w to akurat jestem w stanie uwierzyć. Generalnie w stałej ofercie mają kilka piw, lecz mnie zaciekawiło właśnie to świąteczne. Jedyne, czego się o nim dowiedziałem, to fakt, iż zawiera przyprawy. Nie jest to może niesamowita informacja, ale dobre i to. Czas więc na metryczkę:
|Piwo: hiver
|Styl: świąteczne
|Producent: Brasserie Artisanale de Sabaudia
|Ekstrakt: nie podano
|Alkohol: 6,5%
|Opakowanie: butelka 0,75 z krachlą (co ciekawe, oryginalnie zakapslowana zwykłym kapslem)
|Pasteryzacja: tak
Tyle z etykiety. Teraz sam wygląd: jak zauważyłem BAS ma etykiety bardzo podobne – różnią się kolorem tła, liter i owalnym obrazkiem po środku. Ta zdecydowanie się wyróżniała – czarne litery ze srebrną obwódką, świąteczna dekoracja. Jednym słowem – ładnie. Główne logo browaru (napis BAS) rzuca się w oczy.
Kontra to logo, adres i skład w trzech językach (ale bez ekstraktu!).
Samo piwo:
Kolor – mocna, ciemna czereśnia, ledwie prześwitująca, ale ładnie opalizuje pod światło. Klarowne.
Piana rośnie szybko, jest drobna, lekko przyciemniona, ale niestety szybko znika. Nie oblepia szkła i raczej nie zachęca.
Zapach: zdecydowanie przyprawowy. Cynamon i gałka muszkatołowa na przedzie, potem lekkie nuty ciemnych owoców, delikatne rodzynki. Dochodzą palone akcenty, które po kilku powąchaniach wbijają się na przód. Ogólnie w zapachu brak jakiejś treści, zapowiedzi pełnego, świątecznego piwa.
Smak: piwo jest mocno kwaskowate – wręcz kwaśne – i to uczucie dominuje podczas degustacji. Czuć palone słody, które nadają wytrawnemu finiszowi taką paloną, utrzymującą się goryczkę. Umiarkowane wysycenie nie przeszkadza, ale też nie pomaga piwu. Do finiszu dochodzą winne nuty. Jest głęboko odfermentowane, a chmielu jako takiego nie poczułem.
Podsumowując: nie zachwyca. Nasze rodzime świąteczne produkcje (Saint No More i Renifer) były zdecydowanie lepsze. To piwo ma przyprawy w zapachu, ale już smak zdominowany przez kwaskowatość i nuty palone. Jest po prostu bardzo, ale to bardzo ubogie w świąteczne akcenty – brakuje mu ciała, słodowości i choć lekkiej chmielonej goryczki. Cóż, piwo jest… francuskie. Jak na razie francuskie zdolności serowarskie zdecydowanie wygrywają z piwowarskimi. Idę zagryźć jakimś śmierdzielem :D
Ocena: 3 kufle.
Idziemy dalej. Po zawodzie pod tytułem świąteczne otwieram coś jasnego: Blonde.
|Piwo: Blonde.
|Styl: Blond Ale
|Producent: Brasserie Artisanale de Sabaudia
|Ekstrakt: nie podano
|Alkohol: 4,8
|Opakowanie: butelka 0,75 z krachlą (co ciekawe, oryginalnie zakapslowana zwykłym kapslem)
|Pasteryzacja: tak
Pierwsze spostrzeżenia przy nalewaniu – dla mnie piwo jest stanowczo za jasne. Leciutko słomkowe, kolor wodnisty, nic pięknego. Widać, iż z pianą też nie będzie dobrze: średnia warstwa, raczej z grubszych pęcherzyków, znika w oczach, nie ma po niej śladu w ciągu dwóch minut.
Zapach raczej nie nastraja pozytywnie – warzywa, alkohol… są jakieś ogórki – gdyby to było moje piwo prawdopodobnie podejrzewałbym je o infekcję. Jakoś odeszła mi ochota na to piwo po powąchaniu…
Smak: fatalny. Przede wszystkim jest mocno nasycone, co uderza jako pierwsze. W burzy CO2 czuć cytrusy oraz lekko gorzkie nuty. Gorycz szybko rozchodzi się w ustach. Niestety piwo jest bardzo płytkie – poza CO2 i lekką, trawiastą goryczką nic w nim nie ma. Finisz wytrawny, bezpłciowy, po przełknięciu pozostawia niefajny posmak warzyw.
Podsumowanie: wieje nudą. Naprawdę. W tym piwie nie ma nic, co mogłoby mnie na nie ponownie skusić – blisko mu do koncernowego lagera, gdyż właściwie jest ono odniesieniem do koncernowych piw amerykańskich. Nie ma nic wspólnego z brytyjską interpretacją. Wysokie nagazowanie ma załatwić temat, posłużyć jako nośnik orzeźwienia na gorące letnie dni – oczywiście, można i tak. Ale są o niebo lepsze trunki.
Ocena: 2,5 kufla.
I na koniec, ostatnie już z mojej szafki – Noire – czyli oczywiście czarne. Co ciekawe, na stronie opisane jako tradycyjne Irlandzkie piwo, na ratebeer.com jako porter… ale porter 4% alkoholu? Coś tu nie gra. Cóż, zobaczymy. Na początek metryczka:
|Piwo: Noire
|Styl: Dry stout
|Producent: Brasserie Artisanale de Sabaudia
|Ekstrakt: nie podano
|Alkohol: 4%
|Opakowanie: butelka 0,75 z krachlą (co ciekawe, oryginalnie zakapslowana zwykłym kapslem)
|Pasteryzacja: tak
Nalewamy. Piana ładna, beżowa, nie znika tak szybko jak w poprzednikach, ładnie oblepia szkło – zostaje do końca degustacji. Zapach – głównie kawa, nieco alkoholu, delikatne rodzynki, czarna czekolada. Przyjemnie. Kolor samego piwa: czarny, pod światło opalizujący kolorem ciemnej czereśni.
Smak: jak w zapachu dominuje kawa, jest nieco kwaśne. Lekkie rodzynki, odrobina ciemnej czekolady. Jak w poprzednikach: duże wysycenie, które podbija odczucie smaku w ustach. Piwo zdecydowanie lekkie, mało treściwe, nagazowanie podbija wyraźną goryczkę palonych słodów. Wytrawny, goryczkowy finisz dopełnia tej niezbyt złożonej całości. Piwo pozostawia na języku uczucie „pustki”, kubki smakowe „chciałby więcej”, ale „więcej” nie nadchodzi.
Podsumowując – jest to dry stout, poprawny, ale niezbyt ciekawy. Nie powala, jest raczej płaskie, pozbawione głębi jaką może dawać kombinacja słodów. Odczucia smaku są podbijane wysokim nagazowaniem. Jednak z rodziny piw BAS zdecydowanie najlepsze.
Ocena: 3,5 kufla.
Podsumowując dokonania BAS można powiedzieć, że warzą piwa. Piwa na granicy poprawności, ale wszystkie w tym samym schemacie: płaskie, mało treściwe, mocno nagazowane (jak na swój styl). Nie powalają, nie wyróżniają się absolutnie niczym, może oprócz połączenia dwóch typów zamknięcia na jednej butelce.
Spodziewałem się więcej.
Za to już niedługo ciąg dalszy piw z Francji, z tego samego regionu, ale już mogę powiedzieć: lepszych :)
8 maja 2013 at 09:44
Co sie stało z tym blogiem?
22 maja 2013 at 14:39
A co dokładnie miało się stać?
25 maja 2013 at 02:08
Koledze pewnie chodzi o to ze na blogu nic sie nie dzieje od 3,5 miesiaca – a przeciez w tym czasie sie sporo piw pojawilo ktore mozna by zrecenzowac. Skoro przed wakacjami tak sie autorzy bloga „obijaja” to strach myslec jaka posucha bedzie w wakacje…
18 lipca 2013 at 10:21
Czyli piwa z południowej francji mają się średniawo? A myślałam, że wynajdę jakieś godne polecenia i poproszę znajomego by mi przywiózł :(
7 sierpnia 2013 at 21:33
Przynajmniej te, które piłem. Przywożenie ich to strata pieniędzy.