Berliner weisse, bo o nim będzie mowa, to lokalny berliński przysmak, właściwie to słowo „przysmak” można traktować z dużą doza rezerwy. Degustowany egzemplarz trafił do mnie prosto z niemieckiej stolicy dzięki uprzejmości Roberta, dziękuje. Browar Berliner Kindl zaserwował wersja z sokiem malinowym, występują jeszcze wersje z czarna porzeczka i marzanką wonną („piękny” zielony kolor piwa). Jest też wersja klasyczna, czysta bez soku. Zanim jeszcze spróbowałem zapaliła mi się lampka ostrzegawcza. Jak niedobre musi być piwo, żeby tak ortodoksyjni piwosze jak Niemcy, już w browarze wlali do niego sok? Ale po kolei…
Berliner Kindl powstał 1 marca 1873 roku, jako wspólny biznes kilku restauratorów i biznesmenów, początkowo browar zwał się Rixdorf Berlin. W 1890 roku do produkcji trafiła marka Berliner Kindl, która zdobyła olbrzymia popularność. W 1907 roku szefostwo browaru rozpisało konkurs na logo Berliner Kindl, w ten sposób powstał wizerunek dobrze znanego i zdobiącego etykiety do dziś, blondynka wychylającego się z kufla piwa. Wkrótce cały browar przemianowano na Berliner Kindl. Późniejsze losy browaru były różne, od ulubieńca nazistów, do ledwo zipiącego zakładu w podzielonym Berlinie. Dziś browar jest częścią Radeberger Gruppe wchodzącego w skład koncernu Dr. Oetkera.
Przejdźmy do konkretów, berliner weisse to lekkie piwo pszeniczne górnej fermentacji. Zawartosć alkoholu oscyluje w okolicach 3% objętościowo. Niby nic specjalnego. Gwoździem programu w tym przypadku jest Lactobacillus, spożywcza bakteria kwasu mlekowego, znana z produktów mleczarskich (jogurt, maślanka). Bakteria ta dodawana jest wraz z drożdżami w procesie warzenia piwa. Co ciekaw w przypadku innych stylów, zakażenie bateriami mlekowymi jest poważną wadą piwa. Skutkiem zakażenia piwa jest skrajna kwaśność występująca zarówno w smaku jak i w zapachu. Smak jest tak ostry że piwo postanowiono mieszać z sokami owocowymi. Spróbujmy wersji malinowej.
| Browar: Radeberger Gruppe KG, Berliner Kindl
| Nazwa: Berliner Kindl, Weisse Mit Schuß Himbeere(ekst. ??? % alko. 3 % obj)
| Gatunek: berliner weisse z sokiem
| Metka: Otrzymane w prezencie
Opakowanie: Berliński blondynek w kolorystyce malinowej, to samo na krawatce i kapslu. Nie powiem, fajnie to wygląda.
Kolor: Bardzo mocno opalizujący, mętny, malinowo czerwony zupełnie jak domowy soczek.
Piana: Niewielki kożuszek, średnio zbitej piany, utrzymuje się dość długo.
Zapach: Bardzo intensywnie malinowy, w tle bardzo dziwna nuta mlekowo kwasowa. Pierwszy raz czuje cos takiego.
Smak: Sok jest tak mocno dominujący, że przykrywa wszystkie inne smaki poza głęboka i wyraźną kwaśnością. To piwo w „czystej” wersji musi smakować jak cytryna.
Podsumowanie: Trudno coś o tym piwie powiedzieć, dodatek soku jest tak duży że zatraciło ono jakikolwiek piwne cechy. Chętnie spróbuje wersji weisse, w celu dopełnienia obrazu tego trunku. Jeśli będziecie w Berlinie warto wypróbować, mojej żonie bardzo smakowało, mi niekoniecznie…
Ocena:
27 marca 2011 at 21:28
W rzeczy samej, piwo w „czystej” wersji smakuje jak sok z cytryny. Choć nie dałbym głowy za to, że piwo nie jest nawet kwaśniejsze.
27 marca 2011 at 21:51
:) szkoda, że jest tak trudno dostępne nawet w Berlinie kolega szukała dość długo i znalazł tylko malinowe, bo chętnie bym spróbował
29 marca 2011 at 07:15
Ja kupowałem w Szczecinie, ale ostatnio jak byłem w Stadt, to w Realu widziałem całą gamę („czysty”, czerwony, zielony i fioletowy)
3 kwietnia 2011 at 19:12
jak ktos bedzie w Berlinie to polecam zwiedzic markety wieksze od ich sieci Kaiser (czy Keiser) … bo w mniejszych raczej sie nie znajdzie piwek Berlin Weisser :-) Ciesze sie ze malzonce posmakowalo :P
28 kwietnia 2011 at 01:16
Berliner Kindl Weisse można w Berlinie dostać. Podczas mojej ostatniej wizyty było to pierwsze piwo, które tam kupiłem. Było to w małym markecie na dworcu głównym. Ale kwaśne jest do granic obłędu.
17 kwietnia 2012 at 20:23
W Kassel na przykład (środek Niemiec), Berliner Kindl idzie dostać prawie w każdym sklepie. Skusiłem się na to piwo tylko raz i już więcej tego błędu nie popełnię. Nie wiem jaki to był rodzaj, w każdym bądź razie miało kolor zielony a w smaku kojarzyło mi się po prostu z jakimś lekarstwem, taki jakiś dziwny, obrzydliwy chemiczny smak. Nie polecam.
14 maja 2014 at 19:18
W czystej postaci jest świetne. Zwłaszcza w upalne lato. Niemcy piją je często z dodatkiem różnych soków. Chciałbym spotrzebować wersji z marzanką. Polecam tym, którzy chcą spróbować różnych stylów (smakować każdemu nie będzie). Miłośnikom koncerniaków i innych Szczyniaków zdecydowanie nie polecam. zostańcie przy łomży!