Piwna kultura Anglii to wciąż dla wielu polskich piwoszy temat dość zagadkowy, żeby nie powiedzieć obcy. Nawet osoby średnio zorientowane w temacie są w stanie wymienić kilka piw/browarów czeskich czy niemieckich, ale gdy zapytamy je o piwowarstwo brytyjskie to szybko zaczynają się schody. Kraj posiadający na swoim terytorium przeszło 700 browarów i długo kultywowaną tradycję warzenia i serwowania piwa jest kiepsko zakorzeniony w świadomości przeciętnego Polaka jako producent doskonałych i zróżnicowanych piw. Jeśli w wolnej chwili przeczytamy w sieci kilka recenzji piw z polskich browarów restauracyjnych mających stanowić nawiązanie do brytyjskich wzorców, to szybko możemy nabrać przekonania, że wyspiarskie ale to nie tylko biała plama na piwnej mapie rodzimego konsumenta ale niestety także i piwowara.
Tematem przewodnim tego wpisu będzie piwo Bishop’s Finger pochodzące z browaru, który uzurpuje sobie tytuł najstarszego na ziemi angielskiej. Piwo uwarzone zostało w stylu ESB, czyli Extra Special Bitter. Jest to najmocniejsza i najtreściwsza odmiana piwa pochodząca z rodziny bitter ale, do której należą również ordinary bitter i premium bitter. Browar Shepherd Neame deklaruje, że do produkcji trunku wykorzystuje chmiel i słód wyłącznie ze swojego macierzystego rejonu czyli hrabstwa Kent. Patrząc na portfolio producenta możemy zobaczyć, że bitter ale to styl preferowany przez tamtejszego piwowara (można by stwierdzić że jedyny, gdyby nie kilka licencyjnych lagerów). Czy taka jednowymiarowość asortymentowa nie jest czasem monotonna? Może odrobinę, ale zapewniam Was, że dobrze nachmielonych górniaków nigdy nie jest za wiele. Trzeba jeszcze dodać, że roczna produkcja browaru wynosi około 350 tyś hl i spokojnie pozycjonuje go w towarzystwie europejskich średniaków.
| Browar: Shepherd Neame
| Nazwa: Bishop’s Finger (ekst. 12,25 wag. alko. 5,4 % obj.)
| Gatunek: ESB
| Metka: zakupione w Tesco za ok. 9 zł
Opakowanie: Butelka przeźroczysta od razu ujawniająca ciekawą barwę piwa. Etykieta w ciekawej tonacji, dominuje fiolet czyli kolor jak najbardziej biskupi. Geneza nazwy („Palec biskupa) jest wytłumaczona na kontrze – odnosi się do drogowskazu w kształcie ręki duchownego, który miał za zadanie wskazywać pielgrzymom drogę do Canterbury. Również na kontrze możemy znaleźć hasłowy opis barwy piwa, aromatu i smaku. Musze przyznać, że bardzo spodobała mi się taka forma prezentacji walorów piwa – jest zwięzła, konkretna i przede wszystkim zgodna z prawdą. Na etykietach polskich piw często możemy przeczytać całe utwory literackie ale gdy tylko przelejemy ciecz do szklanki to szybko odkrywamy że nie była to literatura faktu a raczej coś pokroju „baśni 1000 i jednej nocy”. Kapsel dedykowany, butelka bezzwrotna.
Kolor: Idealnie klarowny, herbaciany
Piana: Najsłabszy element, dużo grubych pęcherzyków, szybko dziurawieje i redukuje się do cienkiej warstwy. Plusem jest fakt, że 0,5 cm powłoczka pozostaje do samego końca. Mówi się, że Angole pienią się słabo ale to co zobaczyłem na powierzchni Bishopa było i tak dużo trwalsze niż na nie jednym polskim koncerniaku.
Zapach: Bardzo intensywny, rozpościera się tuż po odkapslowaniu butelki. Czuć przede wszystkim owocowość, w dalszej kolejności lekki karmel i akcenty prażone. Aromat jest bogaty i powoduje, że każde zanurzenie nosa w szklance to sama radość.
Smak: Czuć owocowość wyraźnie zaznaczoną w zapachu, delikatne elementy słodowe a całość zakończona jest solidną goryczką. Od razu rzuca się w oczy (a raczej w kubki smakowe), że nie jest to taka typowa goryczka znana nam z czeskich czy niemieckich pilsów. Ma zupełnie innych charakter, jest bardziej skomplikowana – wydaje się jakby nie była ona owocem chmieli angielskich ale…orzechów włoskich i ciemnych słodów. Przynajmniej na mnie robi takie wrażenie. Piwo jest średnio treściwe i bardzo pełne w smaku. Pije się je bardzo przyjemnie, jest dobrze zharmonizowane – od owocowości płynnie przechodzi w kierunku wytrawnego finiszu. Bardzo pijalne; nagazowanie jak na ale całkiem spore.
Podsumowanie: Świetne piwo, bardzo sesyjne i zarazem bogate w smaku i zapachu. Gdyby cena była bliższa 5 zł niż 10 pijałbym znacznie częściej. Doskonały przedstawiciel stylu od którego można rozpocząć eksplorację rynku brytyjskiego. Nie jest ani tak silnie goryczkowe jak nasze Zawiercie Bursztynowe ani tak delikatne jak słodowo-owocowy Primator EPA. Bishop’s Finger pokonuje oba te piwa lepszym zbalansowaniem smaków i wielowymiarowym bukietem aromatów. Kiedy pomyślę sobie, że browar mniej więcej wielkości naszego Ambera może wprowadzić na rynek całą paletę piw solidnie goryczkowych i zarazem o woltażu nie przekraczającym 5,5% to zastanawiam się czemu tam można a u nas nie? I to pytanie niejako dedykuję browarowi z Bielkówka, który podobnie jak Shepherd Neame wkracza na ścieżkę produkcji piw sezonowych – zaczyna od (jak dobrze liczę) szóstego strong lagera opakowanego tym razem w świąteczną puszkę, więc pomyślałem sobie że jakaś mała sugestia będzie tutaj jak najbardziej na miejscu.
Kilka zdjęć ze sklepu firmowego i browaru (zdj. A. Karoń):
22 listopada 2011 at 12:17
czasem można dostać lane, wtedy smakuje o wiele lepiej!!!
w Poznaniu za 10pln lane, ale jeszcze nie obadałem lokalu…
22 listopada 2011 at 14:41
W Poznaniu można je dostać z kija w Brogansie (kosztuje 12 zł) – http://www.brogans.pl
Jednak z mojej obserwacji wynika, że częściej go nie ma niż jest… ;-)
BTW http://www.smaki-piwa.pl/wp-content/gallery/angole/dsc02889-1024×577.jpg – co tam robi ten sikacz Asahi? ;-)
22 listopada 2011 at 14:50
Ten sikacz jest tam warzony ;)
22 listopada 2011 at 15:55
Liczyłem na zdjęcia z browaru a nie sklepu. Szkoda.
22 listopada 2011 at 15:59
Nie wpuszczają, nie każdy ma taką siłę przekonywania jak Ty ;)
22 listopada 2011 at 16:08
Bez przesady. Wystarczy trochę chęci:)
22 listopada 2011 at 17:22
No nie wiem, w zeszłym tygodniu w Harrachovie prosiłem, błagałem prawie całą obsługę i lipa :) ale ja raczej nie planuje wcześniej i się nie umawiam.
22 listopada 2011 at 21:11
abernacka@ Checi byly, niestety na wycieczke po browarze trzeba sie zapisac i to w tym momencie z kilku tygodniowym wyprzedzeniem. Wybieram sie tam znowu w kwietniu, po wiosenne i letnie ALE. Na zwiedzanie z przewodnikiem jestem zapisany juz teraz, bez tego ani rusz. Po sasiedzku ze sklepem byl pub, niestety degustacja tylko dla zwiedzajacych browar(tych zapisanych) . W pewnym sensie ich rozumiem,tak sie robi dodatkowe pieniadze
1 sierpnia 2015 at 22:34
w lidlu za 3,95 zł i czym tu sie podniecac ciemniaki bez smaku i gustu ciemne tanie angielskie piwo
4 sierpnia 2017 at 21:49
W lidlu jest za 4 złocisze, zacne i bardzo godne :)