Jakoś tak się składa, że piwom z Piotrkowa nie po drodze z blogiem. Trudno mi podać przyczynę takiego stanu rzeczy, przecież browar Sulimar ma w swojej ofercie trunki ciekawe. Premiera dwóch nowych Corneliusów, będzie dobra okazja do nadrobienia braków.
Zaczynamy oczywiście od nowego Koźlaka. Dlaczego oczywiście? Na to pytanie odpowiedz zna chyba każdy piwosz. Bockbier, to styl z rzadka uprawiany przez rodzime browary przemysłowe. Tak po prawdzie, to w tej chwili tylko Amber warzy koźlaka, nieco odchudzonego, ale za to smakowitego. Wyliczając dalej: produkt Barlana pochodzi z Niemiec, Gniewosza Koźlaka … litościwie przemilczę. Bocka ma w swojej ofercie również browar Grybów, jednak nie jest to klasyczny koźlak (delikatnie to ujmując).
Sytuacje ratują browary restauracyjne, niemal każdy z nich warzy lub warzył koziołka. Nie wszyscy amatorzy bocka mają okazję odwiedzić taki przybytek, więc koźlakowa świadomość przeciętnego piwosza nadal kuleje. Wchodzi więc Sulimar na ląd niemal dziewiczy, na którym nie ma dużej konkurencji. Teoretycznie Cornelius Koźlak to murowany sukces, a nadchodzące jesienne chłody, tylko sprzyjają tej premierze.
Jest jeszcze jeden powód, dla którego wysoce sobie cenię rogaciznę. Na jej przykładzie bardzo łatwo wytłumaczyć, początkującemu miłośnikowi złotego trunku, różnicę pomiędzy piwnym mainstreamem a undergroundem. Wszyscy miłośnicy jasnego lagera pomijają ten fragment, będę prawił herezję :). Między bajki możecie włożyć historię, o tym jak to po porównaniu Tyskiego z dowolnym lokalnym lagerem. Delikwent od ręki zrozumiał swój błąd i przeszedł na jasną stronę mocy. Jeśli tak mówi znaczy to, że albo jest geniuszem sensoryki, nie chce Wam sprawić przykrości lub naczytał się w internecie o wybitnym smaku lokalnych piw. Możecie mi wierzyć, gradacja legarów wymaga odrobiny wprawy, a im styl piwny „lżejszy” tym trudniej. W takich przypadkach zawsze stosuje koźlaka, piwo zdecydowane o mocnym charakterze, ekstraktywne i treściwe. Nawet zupełnie pozbawiony smaku „przeciwnik” zauważy różnice. Są oczywiście jednostki oporne, dla takich trzymam w obwodzie… Ciechana Miodowego. Jeszcze nikt nie przetrwał takiego „traktowania”, pozostając nadal fanem koncernówek.
Dobrze, wracamy do meritum. Piwo ma koźlakowe parametry czyli ekstrakt 16,5% i alkohol 6,5%. Nie za dużo, nie za miało, w sam raz, ażeby zmieścić się ramach stylu. W składzie same standardy, poza słodem pszenicznym, który znajduje się w niemal każdym piwie z Piotrkowa. Przyznać trzeba, że Cornelius Koźlak na pierwszy rzut oka prezentuje się imponująco.
| Browar: Cornelius (Sulimar)
| Nazwa: Cornelius Koźlak (ekst. 16,5 % alko. 6,5 % obj)
| Gatunek: koźlak
| Metka: Zakupione w sklepie Drink Hala za ponad 4 zł
Opakowanie: Opakowanie tego piwa jest nieporozumieniem. Na etykiecie możemy przeczytać, że jest to „Piwo Jęczmienne Jasne”. Poniżej, już mniejsza czcionką „Red Bock”. A jeszcze niżej mamy hasło reklamowe Sulimaru „Złoto Piotrkowa”. Pomieszanie z poplątaniem i błąd na błędzie. I bądź tu konsumencie mądry. Sytuacji nie ratuje nawet piękny, dedykowany kapsel.
Na kontrze ciekawostka, oprócz terminu przydatności, wydrukowano datę: 27-07-11. Czyżby dzień warzenia Koźlaka, byłoby to coś nowego.
Kolor: Ładny mahoń z widocznymi rubinowymi refleksami, piwo wysoce klarowne.
Piana: Wysoka, jasno brązowa piana. Zachowuje swoje walory wystarczająco długo, żeby piwosz mógł czuć się usatysfakcjonowany.
Zapach: To piwo ma dwa oblicza, jedno słodowe, palone, karmelowe z odrobiną kawy. Po ogrzaniu Koźlak dostaje owocowego kopa, aromat dominuje bardzo wyraźna wędzona śliwka i rodzynki, w połączeniu z lekką alkoholową nutą. Ta druga wersja, zdecydowanie przyjemniejsza, zaczyna się powyżej 15 stopni Celsjusza.
Smak: Właściwie to Cornelius ma wszystko czego potrzeba rasowemu koźlakowi, jest wyraźna słodowość, karmel i ciemne, opiekane smaki. Problemem tego piwa, jest brak harmonii. Smaki palone początkowo są zbyt agresywne, słodowość w finiszu przechodzi w słodycz. Trzeba nad tym piwem popracować, pozwolić mu jeszcze trochę leżakować. Amber ze swoim Koźlakiem nadal dzierży palne pierwszeństwa, niemniej Cornelius udanie debiutuje.
Podsumowanie: Cieszy mnie nowy koźlak na rynku. W tej chwili jest to piwo niedopracowane, z dużym potencjałem. Na wynik znacząco wpływa etykieta. Ja wiem, że jest to drugorzędny aspekt oceny piwa, ale dajcie spokój „Piwo Jęczmienne Jasne”…
Ocena:
13 września 2011 at 15:42
Etykieta jest bardzo ładna – jak wszystkich Corneliusów. Jednak, jak na wielu z nich są wypisane bzdury ;) Jako fan koźlaków na pewno po niego sięgnę. Czy do niego powrócę, to się okaże. Mimo tego, że Amber nie robi BJCP-owego koźlaka, to wychodzi im pysznie i nie dziwi mnie, że uważasz, że ciężko im dorównać.
13 września 2011 at 15:50
Czekam aż pojawi się w moim sklepiku z tego typu piwkami i skosztuję. Piwa z Piotrkowa wysoko sobie cenię zatem nie mogę się już doczekać degustacji. A co do Koźlaka z Ambera to faktycznie bardzo dobre piwo.
13 września 2011 at 21:06
Bartku! Potrzebujesz korektora Twoich tekstów. Coraz więcej ludzi wchodzi na Twój blog, a tu dysleksja jak się patrzy. Wygląda jak pisane po pijaku albo z translatora wytargane. Służę pomocą :)
13 września 2011 at 22:26
Słuszna uwaga :) solennie obiecuję poprawę. Korekta oczywiście rozwiązywałaby większość problemów, mam nawet korektorkę (czyt. polonistkę) pod własnym dachem. Niestety rytm i czas mojej pracy nad blogiem utrudnia korektę.
13 września 2011 at 22:25
de facto wygląda jak pisane na bombie bądźże z „transa”
13 września 2011 at 22:29
by the way dziwna sprawa, bo na bombie winno się mieć wenę niczym Mickiewicz na obczyźnie :)
14 września 2011 at 07:43
Może z tym „Piwo jęczmienne jasne” to błąd przy tworzeniu etykiety? Edytowali tylko jakiś inny szablon i zapomnieli zmienić górny napis? :)
14 września 2011 at 08:08
O ile pamiętam, to żaden z Corneliusów nie ma takiego napisu na etykiecie. W każdym przypadku wstyd, w końcu Sulimar to nie byle jaki browar.
14 września 2011 at 11:55
Bez przesady, nie trzeba być geniuszem żeby chociażby dostrzec różnicę między porządnym słodem zalatującym zbożem a kwaśnawym „macromalt”. Nawet jeśli się nie jest w stanie opisać tej różnicy słownie.
14 września 2011 at 12:19
Kuba zbadaj w ślepym teście początkującego piwosza, u mnie były same babole. Zresztą z koźlakiem to taki chwyt psychologiczny, bo nijak nie da się tych piw porównać.
14 września 2011 at 20:49
Byłem niejednokrotnie świadkiem jak ludzie przyzwyczajeni do koncerniaków po zetknięciu z pierwszym lepszym lagerem z browaru restauracyjnego szeroko otwierali oczy. Ale fakt, że nie jestem w stanie stwierdzić na ile to były ich rzeczywiste odczucia a na ile oddziaływanie świadomości, że oto piją piwo świeże, czyli autosugestia. Tak samo jak obecnie pełno ludzi zachwyca się nad koncernowymi niepasterami, które według nich tak dużo lepiej smakują od pasterów. Tutaj rzeczywiście na stówę w ślepym teście by nie zauważyli różnicy.
17 września 2011 at 16:05
a kiedy będzie ocen piwa miodowego „Trybunalskie” od Perły ???
24 września 2011 at 00:29
Mam do Was pytanko, co polecacie jako wzorcowe piwa dla gatunku Koźlak? Chciałbym wreszcie porównać jak smakuje prawdziwe pifko tego typu w stosunku do Ambera, który niezależnie czy jest, czy nie jest koźlakiem od 6 lat jest dla mnie jednym z ciekawszych polskich piw ciemnych. Choć Noteckim również nie pogardzę.
24 września 2011 at 14:28
Dunkel Bock z browaru Engel jest szeroko dostępny w Almach/Leclercach i w dodatku jest smacznym piwem. Tą pozycję polecam ze swojej strony, co do innych ciekawych egzemplarzy to już cięzko mi coś doradzić.
24 września 2011 at 16:42
Na kontrze ciekawostka, oprócz terminu przydatności, wydrukowano datę: 27-07-11. Czyżby dzień warzeni Koźlaka, byłoby to coś nowego.
Tak to jest dzień warzelni:)
24 września 2011 at 16:44
Super, na początek na pewno wystarczy. Oczywiście poszukam jeszcze czegoś na własną rękę, choć wpadło mi w tym tygodniu kilka innych piwek do wypróbowania, m. in. klasztorne z Jabłonowa, Oettinger Hefe i Dunkel oraz Leikeim Kellerbier – trzy ostatnie wyniosłem z wizytacji w Almie.
28 września 2011 at 10:50
@Kowal Ka
Odnośnie dunkel bocka z Engela, to taki nie za bardzo wzorcowy koźlak, chociaż nie odmówię mu pysznego smaku.
Oettinger Hefe nie tykaj! To straszny śmieć. Dunkel może być. Ale najlepszy jest Oettinger Urtyp.
Jak masz taką możliwość to jedź do Niemiec i tam bierz wszystkie ciemne koźlaki jakie wpadną Ci w ręce. Nie powinieneś się niczym rozczarować.
29 września 2011 at 20:45
Dzięki zaodpowiedź.
Ogólnie w Wawie poza koźlakami z Ambera i Corneliusa po wizytacji w 3 sklepach znalazłem tylko Einbeckera ur-bock’a. Na szczęście mam jeszcze 2 sklepy w zanadrzu + tesco.
Oczywiście pytając o wzorzec chodzi mi raczej o Wasze subiektywne oceny. Na wskazanie wzorca z piwnego Sevr raczej nie liczę :). Tym bardziej, że nic na ten temat nie odnalazłem nawet na piwoznawcach.
Co do oettingerów pszenicznych to miałem okazję wypić i jasne i ciemne. Śmieciami bym ich nie nazwał ale odniosłem wrażenie, że są bardzo wodniste i mało wyraziste. Natomiast w stosunku do Łomży to mimo wszystko full wypas :).
26 czerwca 2012 at 21:54
Nawet zupełnie pozbawiony smaku “przeciwnik” zauważy różnice. Są oczywiście jednostki oporne, dla takich trzymam w obwodzie… Ciechana Miodowego.
Cenię tego bloga, ale kolejny raz w internecie spotykam się z tym że ktoś próbuje stosować zwroty niepoprawnie i nie znając ich etymologii
NIE ma czegoś takiego jak „w obwodzie” – jest W ODWODZIE – można trzymać coś w odwodzie…
w samym tym tekście jest jeszcze kilka błędów ale ten mnie powalił niestety.
Można pisać prościej – tak żeby i ludzie zrozumieli i żeby autor się wstydzić nie musiał.
Jestem ciekawy jaka jest Pana opinia nt. Corneliusa Portera?
1 lipca 2012 at 19:40
Jak już się czepiać pisowni: nie ma czegoś takiego jak „portera”. Poprawna forma to „porteru”, podobnie jak nie pisze się „stouta” tylko „stoutu”.
15 sierpnia 2012 at 19:16
Ale się tutaj purystów językowych nazbierało ;)