Robi się gorąco… na rynku rozwiązał się worek przedświątecznych premier. Ledwo kurz opadł po nowych Pintach a już w przyszłym tygodniu czeka Grand Champion a dalej Lwówek, krążą też plotki o nowym koncerniaku z dedykowanym szkłem. Sytuacja wymaga działań radykalnych ;), dlatego dziś przeczytacie o trzech piwach z Shepherd Name.
Będą to oczywiście bittery: Goldings, Master Brew i Whitstable Bay. Recenzja zbiorcza ma sens wziąwszy pod uwagę, że piwa te są bardzo podobne. W tym momencie sam nasuwa się wniosek na temat piw warzonych w Shepherd Neame. Ejle z Kentu pomimo drobnych różnić są do siebie łudząco podobne. Całe szczęście piwa trzymają dość wysoki poziom, w innym wypadku taka degustacja byłaby równie nużąca co n-ty lager z rodzimego koncernu.
Zaczniemy od Goldingsa. Jest to trunek sezonowy, letni bitter wytwarzany ze składników pochodzących z najbliższej okolicy browaru (4 mile). Nazwa piwa pochodzi oczywiście od rdzennie angielskiej odmiany chmielu aromatycznego. Właściwie trudno sobie wyobrazić klasycznego bittera bez East Kent Goldings.
| Browar: Shepherd Neame
| Nazwa: Goldings Summer Hop Ale (ekst. 10,25 wag. alko. 4,5 % obj.)
| Gatunek:Premium Bitter
| Metka: otrzymane do testów od Andrzeja
Opakowanie: Butelka przezroczysta o charakterystycznym kształcie. Piwo jest letnie to i kolorystyka etykiety przywodzi na myśl słoneczne dni. Dominuje pomarańczowy i żółty, element główny stanowią szyszki chmielowe. Trochę dziwnie wygląda niebieski kapsel z logo browaru ale to drobnostka. Kontr-etykieta identyczna jak we wszystkich piwach SN.
Kolor: Ciemny bursztyn, głęboki, idealni klarowny.
Piana: Początkowa średniowysoka, redukuje się do nikłej warstwy. Faktura drobnych pęcherzyków, kolor złamanej bieli.
Zapach: Połączanie aromatów chmielowych(żywiczne, przyprawowe), owocowych(cytrusy) z nuta toffi.
Smak: Piwo lekkie, sesyjne jak przystało na letniego ejla. Smak zdominowany przez słodowość, owoce są delikatne i nieco ukryte. W finiszu dominuje średniej intensywności goryczka. Smaczne, niezbyt wymagające piwo.
Podsumowanie: Dobry sesyjny trunek na letnie upały, idealnie ugasi pragnienie.
Ocena:
Kolejnym ejlem jest Whitstable Bay Organic Ale. Organiczne czyli wytworzone z produktów ekologicznych z certyfikatem UE ;) u nadające się dla wegetarian. Mucha nie siada!
| Browar: Shepherd Neame
| Nazwa: Whitstable Bay Organic Ale (ekst. 10,25 wag. alko. 4,5 % obj.)
| Gatunek:Premium Bitter
| Metka: otrzymane do testów od Andrzeja
Opakowanie: Wszystko identycznie jak u przednika nawet kolorystyka podobna, elementy żółte zastąpił kolor biszkoptowy. Nazwa piwa pochodzi od nadmorskiej miejscowości położonej około pięciu kilometrów od siedziby browaru. Zapewne dlatego też SN zadedykował Whitstable Bay wszystkim potrawom przyrządzonym z owoców morza. Na kontrze informacja o tym, że woda użyta w procesie warzenia pochodzi ze studni artezyjskich.
Kolor: Bursztynowo- herbaciane jaśniejsze niż poprzednik, Whitstable Bay jest idealnie klarowne.
Piana: W kolorze ecru, bardzo trwała ładnie oblepia ścianki pokalu.
Zapach: Uwypuklone akcenty owocowe, chociaż reszta zapachów znanych z ale jest również obecna.
Smak: Trochę mniej karmelu, trochę więcej owoców. Goryczka bardzo przyjemna i intensywna. Piwo mimo identycznego ekstraktu jak swój kuzyn jest treściwsze. Z całej gamy produktów SN jedno ze mich ulubionych, traktuje je na równi ze sztandarowymi piwami browaru.
Podsumowanie: Do owoców morza czy też bez takich smakołyków… Whitstable Bay to piwo którego warto spróbować.
Ocena:
Ostatnim wytworem Shepherd Neame, z którym przyjdzie się mi zmierzyć w mini cyklu o piwowarstwie brytyjskim będzie Master Brew. Piwo jest serwowane zarówno w butelce jak i z beczki, oczywiście w tradycyjnej wersji z „pompy” . W tej drugiej wersji piwo jest odrobinę słabsze i ma zaledwie 3,7 % idealne piwo sesyjne na długą nasiadówę z przyjaciółmi.
| Browar: Shepherd Neame
| Nazwa: Master Brew Kentish Ale(ekst. wag. alko. 4 % obj.)
| Gatunek: Bitter
| Metka: otrzymane do testów od Andrzeja
Opakowanie: Tym razem kolorystyka zupełnie inna, zieleń połączona z czerwienią wygląda dystyngowanie i klasycznie. Główny element stanowi wielka szyszka chmielu, kapsel dedykowany z identycznymi grafikami ja te na etykiecie. Kontra i butelka dobrze znana z reszty piw SN.
Kolor: Pośredni między Goldings a Whitstable Bay, wpadające w odcień miedziany. Ze wspomnianymi trunkami łączy go idealna klarowność.
Piana: Zdecydowania najlepsza ze wszystkich piw opisanych na blogu. Bardzo wysoka o idealne konsystencji bardzo drobnych pęcherzyków, intensywnie zdobi szkło.
Zapach: Ziołowo trawiasty w drugim rzucie owocowy.
Smak: No cóż, Master jest piwem bardzo smacznym, niewiele się różniącym od reszty piwnej produkcji angielskiego browaru. Jest w nim oczywiście obecna ta wspaniała goryczka, za którą tak lubimy piwa wyspiarskie. Piwo jest umiarkowanie treściwe w tle ładnie się komponujące nuty toffi. Niskie wysycenie podkreśla wysoką pijalność tego trunku.
Podsumowanie: Kolejne trzymające wysoki poziom piwo z hrabstwa Kent.
Ocena:
Jak podsumować piwa z Shepherd Neame? Nasuwają się same pozytywne skojarzenia z jednym zastrzeżeniem. Wszystkie trunki są do siebie bliźniaczo podobne, nie polecam degustowania ich tego samego dnia. Możecie się dziwić moimi utyskiwaniami na ejle- ciągle lager źle… ciągle bitter też źle. Dla mnie najważniejsza w piwie jest różnorodność, a SN jej nie oferuje. Tyle gatunków, tyle hybryd, tyle możliwości. Rozumiem wszystkie zarzuty płynące pod adresem CAMRY, owszem w latach 70-ych należało ratować rdzennie brytyjskie piwo. W XXI wieku real ale ma się chyba najlepiej w całej swojej historii. Wśród piwoszy krąży anegdota mówiąca o tym, że nieważne w której części kraju byś nie był, masz najdalej 10 mil do jakiegoś browaru. Dlaczego więc producent i szacowna organizacja okopują się na z góry upatrzonych pozycjach? Czy nie jest to przypadkiem walka dla samej walki i utrzymywanie na siłę powodów dla istnienia 100 tysięcznego monstrum. Stanowiska, pieniądze, realny wpływ na politykę podatkową, cóż nie mnie to osądzać.
Porównanie z kolejnymi piwami z BrewDoga mija się z celem, pankowe produkty szkockiego duetu masakrują konkurencję… ale o tym w kolejnym wpisie.
2 grudnia 2011 at 23:31
Z Shepherd Neame’a miałem okazję degustować 1698 i muszę przyznać, iż byłem pozytywnie zaskoczony jego smakiem. Tym bardziej, że na razie świadomie unikam piw angielskich. Oczywiście nie ze względu na kiepski smak, czy ich niedobór. Powód jest bardziej prozaiczny – po prostu co chwilę wpada do lodówki coś nowego do spróbowania i wiecznie nie ma miejsca na inne nabytki. Dlatego na razie u mnie piwa angielskie przegrywają np z niemieckimi pszenicami. Myślę jednak, że po nowym roku sytuacja nieco ulegnie zmianie.
3 grudnia 2011 at 10:21
„Porównanie z kolejnymi piwami z BrewDoga mija się z celem, pankowe produkty szkockiego duetu masakrują konkurencję” – zależy którą konkurencję. Dobór rywali był taki, że wynik nie mógłby być inny, ale gdyby naprzeciw BrewDog postawić Fuller’s czy Meantime to mogłoby być ciut inaczej.
3 grudnia 2011 at 10:37
Masz rację :) tak się złożyło, że dostałem od czytelnika najpierw Shepherd Neame a później BrewDoga. Konwencja zrudziała się sama, przy czy trzeba zaznaczyć że SN nie ma piw słabych wszystkie trzymają poziom.
3 grudnia 2011 at 16:53
Z premier zapomniałeś jeszcze o Leżajsku Pszenicznym, który jest nawet ok :)