Nowa świecka tradycja każe w mikołajki ganiać piwoszom po sklepach, w poszukiwaniu Grand Championa. Nie inaczej było tym razem, szóste piwo określane tym mianem a trzecie warzone przemysłowo w Cieszynie, zadebiutowało punktualnie o 18:00. Smaki Piwa, jak co roku udały się sprawdzić czy tegoroczny Mistrz wart jest naszej uwagi.
Dedykowana premiera odbyła się w sieci marketów Alma. Wsparta została odpowiednia oprawą: hostessy, dedykowane stojaki, kartonowe czteropaki i oczywiście wspaniałe szkło. Cały ten kram ustawiony był zaraz przy wejściu, wyglądało to ładnie i profesjonalnie. Miła Pani namawiała do zakupu i informowała o tym, że do trzech butelecze przysługuje cylindryczna szklaneczka o pojemności 0,2 litra. Pod względem organizacyjnym do eventu nie można mieć żadnych zastrzeż, żadne piwo nie ma tak dobrej oprawy medialno- stylistycznej.
Grand Champion został wypuszczony na rynek w butelkach o pojemności 0,33 litra, które zostały wycenione na 4,39 zł. Od momentu ukazania się tej informacji, byłem sceptycznie nastawiony do tego pomysłu. Popijając trzecia buteleczkę kölscha jestem już pewien, że był to zły pomysł. Lekkie, delikatne piwo znika w tempie ekspresowym, czyniąc spustoszenie w kieszeniach piwoszy. Myślę, że decydujący głos przy wyborze takiej butelki miała szklanka zwana „Stange”, w której kolońskie jest podawane w swojej matni. Sztanga w swej najbardziej klasycznej wersji ma pojemność 0,2 lita. Jeśli już jesteśmy przy szkle to trzeba napisać uczciwie, że tegoroczne jest naprawdę ładne. Unikatowy kształt, logo Grand Championa i złocony rant sprawiają, że będzie ono ozdoba każdej kolekcji.
Pora przejść do meritum. Kilkukrotnie zarówno na łamach bloga jak i na naszym profilu facebook, wrażałem wątpliwości co do przyszłości tegorocznego Grand Championa. Pamiętam doskonale konsternacje niektórych piwoszy (w tym moją) w momencie ogłoszenia wyniku Konkursu Piw Domowych. Murowanym faworytem był RIS, kolońskie nie było stawiane nawet w roli czarnego konia. Podówczas uważałem, że tak mało charakterne piwo nie wnosi niczego nowego w świadomość piwoszy. Ponadto żywiłem obawy co do jakości trunku, w ciemno obstawiając problemy z żelazem, które są znakiem rozpoznawczym cieszyńskiego browaru. Bardzo się ciesze, że mogę odszczekać moje wątpliwości, piwo wyszło wyśmienicie. Gratuluję Janowi Szała doskonałego kolońskiego. Niestety co do innowacyjności tego trunku pozostanę przy swojej opinii, Grand Champion nie znajdzie się nawet na podium tegorocznych debiutów. Nie w roku, w którym rządzić i dzielić będzie Pinta…
| Browar: Jan Szała warzył swoje piwo w Browarze Zamkowym w Cieszynie
| Nazwa: Grand Champion 2011 (ekst. 11,8 wag. alko. 5,3 % obj.)
| Gatunek: kölsch/kolońskie
| Metka: Zakupione w Almie za 4,39 zł
Opakowanie: Biała etykieta i bordowa krawatka, pasują to lekkiego charakteru piwa. Najbardziej kontrowersyjną rzeczą jest brak informacji o stylu, w jakim zostało uwarzone piwo. Wynika to z obaw o „zadarcie” z konwencją kolońską. Jest to dokument podpisany przez 24 niemieckie browary, mówiący czym jest kölsch i jak może być dystrybuowany. Konwencja w 1997 roku została ratyfikowana przez Unię Europejską, obejmując kolońskie ochroną w całym Eurolandzie. Szkoda, że GŻ-et nie spróbował przemycić tej informacji w jakiejś zawoalowanej formie. O dedykowanym szkle i kartonowym czteropaku już wspominałem. Kapsel złoto- czerwony z logo Grand Championa. Na kotrze z aptekarska dokładnością wymieniono wszystkie parametry piwa.
Kolor: Złocisty, bardzo jasny niemal słomkowy. Piwo jest świetliste i przejrzyste jak woda źródlana.
Piana: Prima sort- bujna, wysoka o bardzo drobnej fakturze, utrzymuje się bardzo… chciałem napisać, że długo ale w tak małym szkle piwo nie wytrzyma dłużej niż parę minut. W każdym razie ładnie oblepia ścianki sztangi.
Zapach: Hmmm… no właśnie tutaj zaczynają się schody. Piwo pachnie pięknie, delikatnie, słodowo z pobrzmiewającymi w tle delikatnymi nutami owocowymi i chmielowymi. Żadnego żelaza! Wiele osób powie, że piwo prawie nie pachnie lub czuć go zwykłym pilsem. Kolońskie to piwo subtelne, taka jego uroda.
Smak: Grand Champion smakuje bardzo niezobowiązująco. Tak to dobre słowo. Pijesz kolońskie i zupełnie o nim nie myślisz, kontynuując pogawędkę z przyjaciółmi. Czyli wyszło dokładnie tak, jak wyjść powinno. Tylko, że niestety to nie jest moja bajka. Nie jest to piwo degustacyjne i nie wolno do niego w ten sposób podchodzić, bo można się rozczarować. Tak naprawdę da się je opisać w krótkim zdaniu: sesyjny trunek o przyjemnym słodowym smaku z zaznaczona goryczką i finiszem przechodzącym w delikatną słodycz.
Podsumowanie: Dawno nie miałem tak ambiwalentnych odczuć. Z jednej strony piwo jest dobre, z drugiej jest bardzo mało charakterystyczne. Tylko, czy można podnosić ten zarzut w stosunku do kölsch, który ma taka konstrukcje wpisaną w swoje założenia. Nie możemy winić ani piwowara ani browaru, uwarzyli piwo wyśmienite… to nie ich wina, że styl nie nadaje się na Wielkiego Mistrza.
Ocena:
7 grudnia 2011 at 00:00
Największy szacun za tempo w jakim powstał tekst :)
A piwko swoją drogą naprawdę przednie.
7 grudnia 2011 at 08:31
W Zielonogórskiej Almie takiego luksusu jak nakryty stolik nie było.. Kierowniczka sklepu przygotowała na promocję dwa stare druciane koszyko-wózki, oraz „wyrwę” w palecie ze zgrzewkami zapuszkowanych koncerniaków, w której zmieściły się ze dwa kartony „Mistrza”. „Czteropaki” rozeszły się dość szybko. Krótka obróbka termiczna i.. właśnie.. ja podszedłem do piwa typowo degustacyjnie – wyszła moja nieznajomość tematu :) Piwko bardzo dobre, tylko i ile się nie mylę, to bardziej pasuje do upalnych dni.. a tych niestety ta warka nie doczeka.
5,3% ma to piwko, więc popraw przy okazji :)
7 grudnia 2011 at 08:35
Słusznie prawicie obywatelu Klops.
7 grudnia 2011 at 08:47
Piwnych choryzontów to piwo szerokim masom nie rozszerzy, takie szanse miał RIS. Największym sukcesem tego piwa (oprócz tego że jest bardzo dobre) i browaru, jest fakt że pokazali że piwa z cieszyna nie muszą być metalowe :)
8 grudnia 2011 at 10:12
Polemizowałbym :) Moja żona może „szeroką masą” nie jest, ale to piwo pochwaliła i gdyby nie cena to musiałbym więcej tego nakupować, a także w terminie późniejszym szukać zamienników :) Dodam, że żona od bardzo dawna nie lubi piwa (no chyba że jest słodkie). A tego chętnie wypiła parę łyków – parę, bo zauważywszy, że zagryza je paluszkami odciąłem jej do niego dostęp ;)
8 grudnia 2011 at 10:54
@Klops – Michał raczej nie miał na myśli, że to piwo nie zasmakuje osobom bliżej nie związanym z piwowarstwem, stwierdził tylko, że akurat ten styl zasadniczo nie odbiega od tego co jest już Polakom dobrze znane. Jako poszerzenie horyzontów rozumiem takie zjawisko, że laik bierze do ust GCh i mówi: „O kurde, to tak tez moze smakować piwo!” A to czy jest to innosć, która mu odpowiada czy nie to już zupełnie inna sprawa. Koelschowi brakuje trochę tej wyrazistości, którą miały Belgian Golden Ale czy RIS. O tych stylach nikt nie powiedziałby, ze są „normalne” albo „zjadliwe”, one by nieźle podzieliły odbiorców na dwa różne fronty.
8 grudnia 2011 at 14:53
Ja tak tylko w formie żartu/ciekawostki czy jak to nazwać chciałem się odnieść do wypowiedzi Michała Saksa. Jest oczywiste, że są bardziej wyraziste piwa, ale delikatność też w jakiś sposób może wzbudzić pozytywne/negatywne odczucia :)
Poprzednich GCh, ani konkurencji obecnie panującego niestety nie miałem możliwości spróbować, więc moje wypowiedzi i tak są g. warte :)
8 grudnia 2011 at 17:34
To żałuj, że nie udało Ci się upolować Belgian Pale Ale, uwarzonego przez Dori. Według mnie piwo ze wszech miar udane. Liczę że za rok o tej porze będziemy prowadzili ożywioną dyskusję na temat AIPA albo rauchbocka:)
9 grudnia 2011 at 08:14
A bardzo żałuję.