Dzisiaj szukając w sklepie czegoś miodowego dla Lepszej Połowy trafiłem właśnie na Exclusive Honey Beer – Medové Pivo. Postanowiłem spróbować, bo przecież o to w tym chodzi. Oto garść moich spostrzeżeń.
|Browar: Pivovar Nova Paká (Czechy)
|Nazwa: Exclusive Honey Beer
|Gatunek: jasne specjalne (miodowe)
|Metka: kupione w warzywniaku na Biskupinie – 5,90 PLN
|Butelka: bezzwrotna
|Metryczka: alkohol 5%, ekstraktu nie podano, pasteryzowane
Opakowanie. Zarówno etykieta, kontretykieta jak i koronka na przeźroczystej folii. Złoto-żółto-biała kolorystyka ładnie komponuje się zarówno ze smakiem piwa jak i z jego kolorem. Plusik za to, minus za brak ekstraktu. Kapsel nie jest dedykowany temu piwu, ale też nie no-name.
Kolor: Miedziano-złoty, piwo klarowne, ładnie opalizuje.
Piana: Nie ma tutaj zbyt wiele do opisywania. Biała, pojawia się i znika.
Zapach: Zdecydowanie pozytywny, jest silnie miodowy, ale nie mdlący. Leciutkie nuty słodu w tle, ale kompletny brak chmielu.
Smak: Zaskoczył mnie, bo spodziewałem się mocnego miodu na starcie – tymczasem on jest, ale się nie narzuca. Przypomina mi smak miodu lawendowego, bardzo szczególny, bo zostający długo na języku i zapewnia odrobinę goryczki na końcu. Minimalnie słodowy. W finiszu dominuje pełnia miodu i delikatna goryczka.
Podsumowanie: Ogólnie jest to bardzo fajne piwo, szczególnie, jak ktoś nie lubi mocno słodkich miodowych piw. Jak na miodowe jest lekkie, przyjemne, sądzę, że byłbym w stanie wypić dwa. Lepsza Połowa, jako smakoszka piw miodowych określiła je jako dobre, ale „inne”. Sądzę, że ta „inność” polega właśnie na delikatności.
Ogólnie – jeśli ktoś lubi takie piwa – polecam.
4 czerwca 2012 at 12:46
Ja z żoną nie byliśmy w stanie wypić nawet jednego, poszło w kanał. Nie wiem czy to była wina konkretnej warki, ale piwo to było ochydne w samku sztuczny miód, zapach receptury aptecznej a wszystko przeplecione dziwną goryczką. Z tej seri wole już czereśniowe, bo dało się wypić- jednak Czechom zdecydowanie lepiej wychodzą piwa NIE aromatyzowane.
4 czerwca 2012 at 15:44
Czasami czytając ostatnio recenzje na SP odnoszę wrażenie, że coś jest nie tak z moimi kubkami smakowymi albo kupuję w złym sklepie.
Opisane piwo w smaku ma dominujący sztuczny miód rodem z PRL. W dodatku w takiej cenie. Owszem gorycz jest wyczuwalna, ale w pierwszym łyku. Warto dodać, że aromat piwa powinien być przykładem najbardziej negatywnej „perfumy” jaką miałem pić. Nie wspominając o kiepskim wysyceniu. Także „piwo” zostało wylane.
15 grudnia 2012 at 07:51
pisze:Inicjatywa chwalebna, chętnie się przyłączam, ale Nie wiem czy już na to nie za pf3źno. Przysłuchiwałem się jczesze raz uważnie wypowiedziom ważnych politykf3w, w tym Antoniego Macierewicza i jego kolegf3w. Oni już nie potrzebują dialogu. Oni wiedzą. Niektf3rzy mf3wią: oszaleli. Może. Ale w tym szaleństwie jest metoda. Ta metoda nie uwzględnia dialogu, bo do dialogu potrzebny jest partner, a oni widzą tylko albo zwolennikf3w albo wrogf3w. Zainteresowanych zapraszam na nasze forum Planeta Cogito, gdzie staramy się prowadzić cywilizowany dialog na rf3żne tematy.
4 czerwca 2012 at 17:52
Odniosłem się do konkretnego miodu lawendowego, który jakiś czas temu przywiozłem z Chorwacji. Mimo to uważam, że piwu do koszmarnego zapachu i smaku sztucznego miodu rodem z PRL jest daleko – a przynajmniej w moim odczuciu.
A może faktycznie kwestia warki? Temperatury? Piłem nieźle schłodzone, może właśnie przez to straciłem część negatywnych aromatów.
Wysycenie w moim przypadku było jak na piwo smakowe w sam raz, minimalnie mniejsze niż w Ciechanie Miodowym na przykład.
Oczywiście nie jestem alfą i omegą. Po dwóch negatywnych komentarzach dam sobie jakiś miesiąc i zakupię piwo jeszcze raz. Butelka i kapsel zostały zarchiwizowane, po dacie ważności postaram się kupić piwo z innej partii.
Wypijemy, zobaczymy.