Była wielka pustka… a później nastała Pinta. Uproszczenie- owszem, truizm- być może, fakt jest jeden, rok 2011 będzie zapamiętany jako czas browaru kontraktowego. Wszystko zaczęło się 7 maja podczas premiery Ataku Chmielu. Od tego czasu minęło 6 miesięcy, które wywróciły świadomość piwoszy do góry nogami. Wraz z każdym nowym piwem Pinta ugruntowuje pozycję najciekawszego, najbardziej innowacyjnego i najlepszego browaru w Polsce.
Pinta zdążyła nas przyzwyczaić do wydawania piw „trójkami”. Nie inaczej jest tym razem. Pinta Psze Koźlak, Jak w Dym i Podymek oto najgorętsze premiery piwowarskie trio. Odstępstwo od normy stanowi konwencja graficznego żartu, jaką zastosowano na etykietach. Jak widać na zdjęciu, etykiety układają się w komiks, opisujący tragiczną historię kozła. Brzmiącą w skrócie tak: szalony lub wściekły (patrz przekrwione oczy) kozioł baraszkował w zbożu z baryłkami piwa, tam wypatrzyła go będąca na polowaniu dziewczyna Pinty. Kozioł został ubity, upieczony, odymiony i skonsumowany. Na trzecim obrazku widzimy scenkę rodzajową z harcerskiej pieśni „Ogniska już dogasa blask…”, pozostała tylko chmura dymu. Nie kupuję tej konwencji. Powód jest prozaiczny, historia nabiera sensu przy kupowaniu i degustowaniu trzech piw na raz. Dwa koźlaki jednego wieczory to dla mnie za dużo, dwa diametralnie różne koźlaki jednego wieczoru to dla mnie dużo za dużo. Z nazwami jest nieco lepiej, niestety Podymek ze względu na historię powstania już zawsze, będzie mi się kojarzył z popłuczynami.
Pierwsze z nich Psze Koźlak reprezentuje styl weiznenbock, do tej pory obcy rodzimym producentom. Jest to hybryda bocka i weiznena, chociaż właściwsze było by określenie, że to dunkelweizen o podwyższonym ekstrakcie i mocy. Styl powstał w legendarnym browarze Weisse Brauhaus w 1907 roku. Jak w Dym, mój faworyt, został uwarzony na wzór bamberskich koźlaków dymionych. A właściwie na wzór jednego: Schlenkerla Rauchbier Urbock. Nazwę tą z namaszczeniem wypowiadają miłośnicy wędzonek. Dla sekty wyznawców piwa z pod znaku dymu i słodu, mam świetną informację, na firmamencie pojawiła się nowa gwiazda i to rodzimej produkcji. Ostatnie piwo z triumwiratu nowych Pint, to Podymek. Trunek, który nie powinien powstać. Nie znajduję absolutnie żadnej przesłanki na obronę tego produktu. Dociera do mnie tok rozumowania biznesowego chłopaków z Pinty. Mieli półprodukt i przyzwyczaili ludzi do prezentowania piw trójkami. Jednak jako konsument i piwosz czuję się nabity w Podymka.
I od tego winowajcy zaczynamy. Podymek został uwarzony z wód posłodowych powstałych przy zacieraniu Jak w Dym. Ekstrakt na poziomie 9 % odfermentowano górnymi drożdżami do poziomu 3%. Na papierze te parametry wyglądają zachęcająco, w końcu brak lekkich piw to jedn z mankamentów naszego rynku.
| Browar: Browar Pinta/Na Jurze
| Nazwa: Podymek (ekst. 9 wag. alko. 3 % obj.)
| Gatunek: lekkie podwędzane ale
| Metka: zakupione w Drink Hali, trzy Pinty to koszt 16,80 zł
Opakowanie: Tą kwestę poruszyłem już na wstępie wpisu. W opis Podymka wkradł się mały błąd, drożdże użyte do warzenia tego piwa to szczep US-05*, ale kto by się przejmował takimi szczegółami ;)
Kolor: Herbaciany z lekkimi refleksami miedzianymi, klarowny.
Piana: Piana jest drobna, ma ładną konsystencję i kolor złamanej bieli. Niestety zbyt szybko się redukuje.
Zapach: Aromat dymiony stanowi drugi a nawet trzeci plan. W pierwszym niezbyt mocne zapachy opiekane.
Smak: Z tego piwa pamięta się długa goryczkę i niewiele więcej.
Podsumowanie: Symptomatyczne jest to, że trzy najsłabsze piwa chłopaków z Pinty to produkty o niskiej zawartości alkoholu. Najwyraźniej ta działka im nie leży. Podymek w każdym innym browarze byłby akceptowalny ale dla Pinty jest porażką, która kosztuje 5 zł…
Ocena:
Psze powstał z inicjatywy łódzkiej Piwoteki. Tam też i w krakowskiej Omercie możemy spróbować koziołka w wersji lanej. Nie jestem szczęśliwy z takiego obrotu sprawy ale powiedzmy, że rozumiem taką politykę. Lepiej żeby piwo było dostępne w jednym miejscu niż jakby miało być rozesłane po jednej beczce do kilkunastu lokali. Ekstrakt rogacizny wynosi 16,5 % z czego uzyskano 6,7% zawartość alkoholu.
| Browar: Browar Pinta/Na Jurze
| Nazwa: Psze Koźlak (ekst. 16,5 wag. alko. 6,7 % obj.)
| Gatunek: weizenbock
| Metka: zakupione w Drink Hali, trzy Pinty to koszt 16,80 zł
Opakowanie: Na etykiecie znajdziemy logo wspomnianych wyżej lokali czyli Omerty i Piwoteki. Część tekstu została wydrukowana odwrotnie, ma to skłonić konsumentów do odwrócenia butelki i wlania do szkła wszystkich drożdżowych osadów. Pomysł chybiony, Pinta warzy dla piwnych freaków a oni doskonale wiedzą co należy zrobić z piwem pszenicznym.
Kolor: Ziemisto- brunatny wpadający w herbaciany. Psze Koźlak jest tak mocno mętny jak tylko piwo pszeniczne być powinno.
Piana: Wybitna zarówno co do konsystencji jak wysokości i trwałości. Beżowy kożuch utrzymuje się do końca degustacji, wspaniale zdobiąc szkło.
Zapach: Zdecydowanie bardzie koźlakowy niż weizenowy. Co prawda najpierw nasz nos atakuje banan, ale trwa to tylko chwilę później do głosu dochodzą nuty dobrze znane z koźlaka: słody, skórka chleba i trochę owoców (rodzynki, śliwka).
Smak: Istna orgia :). Smak jest bardziej zrównoważony niż zapach, koźlak dobrze współgra z weizenem. Ciężar gatunkowy koźlaka został dobrze uzupełniony lekkością goździka i banana, znanego z piwa pszenicznego. Dzięki czemu Psze pije się dużo lżej niż wskazywał by ekstrakt czy zawartość alkoholu.Pszenica i drożdże dodają aksamitności premierowemu piwu Pinty.
Podsumowanie: Niezwykle udane piwo, jego niewątpliwą zaletą jest wysoka pijalność. Z chęcią powrócę do Psze Koźlaka przy najbliższej okazji.
Ocena:
Pora na mojego faworyta. Piwo, którego nie powstydziliby się bamberscy mistrzowie, genialny koźlak podwędzany. Pinta do produkcji użyła autorskiego sodu dymionego orzechem. Ekstrakt Jak w Dym-u (co za łamańce) to 16,5 % zawartość alkoholu jest nieco wyższa niż w przypadku Psze i wynosi 6,9 %. Trunek nie ma sobie równych pośród rodzimych produktów (i to w kategorii open), śmiało może konkurować z niemieckimi klasykami. Czy gdzieś są piwa lepsze rauchbocki? Być może w USA gdzie ruch „craft beer” jest zakochany w podwędzanym słodzie. Na europejskim poletku wygrana Jak w Dym-u w prestiżowym konkursie nie byłaby żadnym zaskoczeniem.
| Browar: Browar Pinta/Na Jurze
| Nazwa: Jak w dym (ekst. 16,5 wag. alko. 6,9 % obj.)
| Gatunek: koźlak podwędzany
| Metka: zakupione w Drink Hali, trzy Pinty to koszt 16,80 zł
Opakowanie: Koziołek skwierczy nad ogniskiem.
Kolor: Ciemny mahoń z jaśniejszymi przebłyskami pod światło. Piwo jest klarowne.
Piana: Bardzo ładna, początkowo wysoka i buja szybko się redukuje, do końca jednak pozostaje solidna warstwa beżowego puchu.
Zapach: Bezkompromisowa bomba z wędzonych słodów, natężenie nie jest intensywne jak w Schlenkerla, ale tam nawet dzieci piwowara pachną dymem.
Smak: Tak, najlepsze polskie piwo ever. Wysoka treściwość, karmel i wszechogarniająca wędzonka. Piwo jest bardziej ekstremalne niż Atak Chmielu i zapewne skierowane do mniejszego grona odbiorców. Kto wie, Pinta ma tak dużą siłę oddziaływania, że być może zaszczepi piwa dymione na rodzimym gruncie.
Podsumowanie: Absolutnie nic nie może zagrozić temu piwu w triumfalnym pochodzie ku piwowarskim laurom. No może poza jego niszowością, dymione klimaty mogą nie podbić gustów szerszej publiki. Pinta po raz kolejny pokazała jak uciekać „do przodu”, wystarczy odciąć się od polskiego bagienka i robić swoje. Genialne piwa dla zapchanych lagerem polskich gardeł.
Ocena:
*za Tomkiem Kopyra
9 listopada 2011 at 20:59
Piję sobie właśnie Podymek. Do pozostałych dwóch nie ma startu ale jest przynajmniej troszkę lepszy od 70/- Szylingów, choć w istocie bardzo podobny w odbiorze.
9 listopada 2011 at 21:04
Pamiętam, że Ci te 70/- Szylingów wybitnie nie podeszło.
9 listopada 2011 at 23:08
ale literówek w tym wpisie. :( A ja łyknąłem wszystkie trzy w jeden wieczór. A już w piątek w południe….. Urbock w Schlenkerli, jeee :))
10 listopada 2011 at 13:20
Kurcze, ja nie wiem skąd takie krzywdzące noty piw lekkich. Moim zdaniem Poddymek jest piwem udanym, tylko trzeba się nastawić, że nie będzie on smakował jak piwo pełne. Nie sposób go porównać z koźlakiem czy choćby marcowym, ale śmiało może walczyć z koncernowymi lagerami. Ma więcej „smaku” niż większość z nich. Jedyne co bym zmienił, to zmniejszył lekko garbnikową goryczkę i zmienił datę premiery na jakieś cieplejsze dni. Jesienią potrzeba nam czegoś na rozgrzanie, a nie lekkiego Poddymka.
10 listopada 2011 at 13:43
Tego piwa :) nie zaś wszystkich piw lekkich. Ja piwa lekkie bardzo lubię.
A z Podymkiem jest tak, że jest nierozerwalną częścią tej premiery i tak musi być oceniany.
Nie rozumiem takiego gdybania, to jest bardzo dobre piwo tylko …
zmniejszyć(a właściwie zmienić bo jest trudna do zniesienia) goryczkę.
zmienić datę premiery
zmienić cenę.
Albo jest Podymek piwem dobrym, albo jest piwem słabszym. Moim zdaniem jest najsłabszym piwem z Pinty. Co mi nie przeszkadza uważać Jak w Dymu za najlepsze :).
10 listopada 2011 at 23:28
To ciekawe, właśnie siedzę sobie i piję Kocoura Grodziczki i wspominam Pinte a’la Grodziskie, a tu tak piękny test. W sobotę muszę się rozejrzeć po sklepach i poszukać opisanych nowości z Pinty. Chyba, że ktoś już wie, gdzie można je w Wawie znaleźć?
11 listopada 2011 at 09:02
Psze Koźlak świetny – dawno już nic mnie tak nie zaskoczyło, Jak w Dym też mi smakował a pierwszy raz piłem „wendzonkę” natomiast Podymek taki sobie.
Oby taki poziom się utrzymywał.
11 listopada 2011 at 10:43
@Kowal Ka
Obiło mi się o uszy że nowe Pinty są w Joli na Koszykowej ale jeszcze upewnij się w innym źródle.
11 listopada 2011 at 22:56
Bartku, muszę jednak z Tobą odrobinę polemizować. Dziś udało mi się wypić dwie butelki Podymka i o ile znając Twój system oceniania trudno się z oceną tego piwa nie zgodzić to jednak już sam tekst dla Podymka jest co najmniej niesprawiedliwy.
Tradycje produkcji półpiwka czy podpiwka są praktycznie tak stare jak proces produkcji piwa. Napój powstał w procesie powtórnego wyciągu słodowego przez co oczywiście nie może się równać napojami powstałemu przed nim. Jednak to piwo ma przynajmniej jeden zasadniczy atut. Ma wysoką pijalność i świetnie nadaje się do gaszenia pragnienia w upalnie dni. Ostatnio miałem okazję spróbować kilka bułgarskich piw i muszę przyznać, że przy nich Podymek to arcydzieło. Niestety zbiegiem okoliczności premiera tego piwa wypadła już w całkiem chłodne dni, kiedy takich piw specjalnie pić się nie chce.
Wydaje mi się również, że błędem było przetestowanie tych trzech piw na raz. W takim zestawieniu Podymek nie miał żadnych szans.
Poza tym nie zgodzę się, że Podymek nie powinien powstać. Pinta produkuje piwo dla koneserów, a każdy koneser choć raz powinien zapoznać się takim gatunkiem piwa i właśnie Pinta świetnie wbija się w niszę edukacyjną.
13 listopada 2011 at 18:11
Gratuluję tysięcznego komentarza na Smakach Piwa ;)
Co do Podymka to zdania raczej nie zmienię, mam nieodparte wrażenie że piwo powstało na siłę.
12 listopada 2011 at 21:03
Wiadomości „z frontu” walki o wysoką kulturę piwną. Sprawdziłem dziś w Warszawie dwa sklepy, na początek trawiłem do Wino Piwo na Puławskiej. Tutaj niestety nowości z Pinty jeszcze niema. Usłyszałem, że jeżeli są już te piwa u dostawcy należy się ich spodziewać w poniedziałek. „U Joli” na koszykowej natomiast wziąłem dwa ostatnie „Jak w Dym” oraz Podymek. Psze Koźlaka już dziś nie było i podobno nie nie należy się go szybko spodziewać :(.
Natomiast Jak w Dym jest naprawdę wyśmienite. Wędzonki stają się powoli moimi faworytami. Tym bardziej, że do bukietu pszeniczniaków już się nieco przyzwyczaiłem, a tu człowiek ma jeszcze z każdym łykiem wiele do odkrycia.
Dobrze, że Podymek piłem wczoraj, jakbym się go napił dziś to może nie napisałbym tego co wczoraj ;)
20 listopada 2011 at 11:55
„jego niewątpliwą zaletą jest wysoka spajalność”
spajalność – podatność materiału do tworzenia w określonych warunkach spajanych złączy, spełniających stawiane im wymagania.
Boję się tego piwa :D
9 grudnia 2011 at 05:01
nalezy sprawdzic:)
31 października 2012 at 20:47
Ja dzisiaj piłem Psze koźlaka. Kilka butelek uchowało się w sklepie Rodzinka Bis w Warszawie. Jestem wprost zachwycony, to jedno z najlepszych piw jakie w życiu piłem. Pachnie jak banany zapiekane z karmelem, do tego muśnięcie ciemnego chleba i te delikatne nutki winne. Pychotka :)
11 września 2013 at 14:28
Pinta oraz inne browary regionalne są dostępne także w małym 24h sklepie na warszawskim Bemowie…ul. Rosy Bailly 1B „Alkohole 24H”. Polecam ! :)