Trzeba oddać cesarzowi co cesarskie, premiera nowego Kormorana wypadła znakomicie. Browar umiejętnie stopniował napięcie. Co jakiś czes przypominał się artykułami, zapowiedziami i deklaracjami. Jednym z elementów promocji Marcowego, było przekazanie piwa do testów grupie blogerów. Tak powinna wyglądać nowoczesna sprzedaż i promocja marki. A jak smakuje premierowe piwo, o tym przeczytacie w dalszej części artykułu.
Najpierw jednak kilka słów o browarze. Tak, Kormoran pokazał jaja. Nie bali się przekazać piwa do testów mimo ryzyka skrytykowania produktu. Taka forma kontaktu z piwoszami, jest szczególnie bliska mojemu sercu. Kormoran wyróżnia się na tle innych polskich browarów. Podziękowania należą się Markowi Dominiakowi, który z ramienia browaru zajmuje się Socjal Media. Przyznam się, że kiedy na BrowarBiz powstał dedykowany Kormoranowi wątek, sceptycznie podchodziłem to tego pomysł. Widzę jednak, że strategia browaru składa się w sensowną całość.
A teraz przechodzimy do meritum. Marcowe uwarzone w olsztyńskim browarze, oczekiwane było z dużymi nadziejami. Nic dziwnego, styl praktycznie nieobecny w browarach przemysłowych. A przecież marcowe jest piwem wysoce pijalnym, gwiazdą Oktoberfest. Dzięki swojemu pełnemu, słodowemu profilowi i niezbyt intensywnej goryczce, jest piwem idealnym nawet dla początkującego piwosza. Takiego, nie zepsutego jeszcze ejlami, IPA tudzież innymi goryczkowymi cudakami ;). W głowę zachodzę, dlaczego dopiero teraz pojawia się piwo tego typu.
Przed samą premierą, browar ustami technologa Macieja Mielęckiego poinformował, że receptura Marcowego została nieco zmodyfikowana. Pierwsza zmiana wypłynęła na światło dzienne, wraz z ogłoszeniem parametrów piwa. Marcowe ma ekstrakt na poziomie 14,5 % i bardzo wysoka zawartość alkoholu 7,2%. Znacznie wykraczającą poza ramy stylu marzen. Stopień odfermentowania wyższy niż w Ciemnozłotym Żubrze i niemalże identyczny jak w przypadku Krzepkiego. W ten sposób browar robi sobie krzywdę i wytrąca argumenty przemawiające na korzyść tego smacznego trunku.
Kolejną modyfikacją jest dodanie do leżakującego piwa płatków dębowych. Jest to dość dobrze znana technika, nadająca produktowi olsztyńskiej warzelni aromatu charakterystycznego, dla produktów dojrzewających w drewnianych beczkach. Do tej pory metoda ta był powszechnie stosowana przez piwowarów domowych. Zabieg wyszedł piwu na dobre, Marcowe ma lekko wyczuwalny „drewniany” posmak.
Trzecią nowością jest użycie karmelowo- prażonego słodu. Jak na słód jasny, jest on dość ciemny ;) skutkiem czego zamiast ciemno złotego, dostajemy piwo bursztynowe.
A teraz przejdźmy do szczegółów. Przypominam tez że Kormorana Marcowe można wygrać w trwającym jeszcze do jutra konkursie.
| Browar: Browar Kormoran
| Nazwa: Kormoran Marcowe (ekst. 14,5 % wag. alko. 7,2 % obj.)
| Gatunek: marcowe
| Metka: cena nieznana
Opakowanie: Browar Kormoran przyzwyczaił fanów do wysokiego poziomu szaty graficznej swoich etykiet. Nie inaczej jest tym razem. Piękna, czerwono- złota kolorystyka z rysunkiem piwowara, idealnie współgra z produktem. Informacje zawarte na kontrze są lakoniczne a zarazem rzeczowe. Chociaż mi zabrakło dokładnego składu, który był już podawany mi. w przypadku Mocno Chmielonego.
Na osobną uwagę zasługuje drewnienia pudełko, w którym piwo do mnie przyjechało. Brawo, brawo, brawo. Mam nadzieję, że browar wprowadzi do obrotu zestawy kolekcjonerskie w takich skrzyneczkach. Od ręki kupuje dwa portery Warmińskie, wraz z dedykowanym szkłem. Będzie to spełnienie marzeń wszystkich miłośników piwa, ostatecznie zagranniczne browary takie zestawy mają już od dawna.
Kolor: Głęboko bursztynowy, klarowny, wyrazisty. Jak dla mnie jest odrobinę za ciemny, zbyt przypomina wspomnianego wcześniej Krzepkiego.
Piana: W kolorze złamanej bieli, przez niewiasty zwanym ecrui :). Drobne pęcherzyki są gdzieniegdzie przetykana większymi. Wszystko byłoby idealnie gdyby piana trzymała się odrobinę dłużej.
Zapach: Mam z zapachem tego piwa dwa problemy. Pierwszym jest jego średnia intensywność, drugim odrobinę zbyt intensywny aromat karmelowy. Zbyt mocny jak na marzena, bo w ogólnym odbiorze zapach jest bardzo przyjemny. Wióry dębowe zrobiły swoje.
Smak: Bardzo fajna i złożona słodowość i przyjemny, delikatny posmak płatków jest zakłócany przez brak pełni smaku. Zapewne ma to związek z wysokim odfermtowaniem, które przekłada się na alkoholowy finisz. Albo więc browar podniesie ekstrakt albo obniży zawartość alkoholu. W obecnym kształcie potencjał tego piwa jest karygodnie marnowany.
Podsumowanie: Czy Kormoranowi udało się marcowe? Odpowiedz na to pytanie jest niejednoznaczna. Olsztyński browar uwarzył piwo smaczne i ciekawe ale wymagające dopracowania. Mamy do czynienia z Imperial Marzenem a nie z klasycznym przedstawicielem tego stylu. Kormoran jest znany z szybkiego reagowania na sugestie konsumentów, jestem więc spokojny o los Marcowego.
Ocena:
28 września 2011 at 17:17
No to w sumie trzecia recenzja (poza moją i Kuby), która wytyka dokładnie te same wady i ukazuje potencjał piwa ;)
28 września 2011 at 18:25
To piwo dostało by wyższą ocenę gdyby nie było nazywane i promowane jako marzen.
1 października 2011 at 09:18
Moim zdaniem ocena i tak za wysoka. Alkoholowy finisz wczoraj o mało mnie nie zabił :) A było to drugie podejście do Marcowego.
BTW, proszę, zróbcie coś z literówkami i błędami interpunkcyjnymi, czasem mam wrażenie, że czytam Marczaka z Antyweb :)
1 października 2011 at 13:19
Radarze ;) muszę wziąć Grześka w obronę, On błędów nie robi. Problem w tym, że 90% tekstów na SP tworzę ja. Literówek, o których piszesz nie zauważam. A interpunkcja, hmmmm… czy to ma coś wspólnego z teorią strun? Jak łatwo się domyślić, jestem dotknięty pewną wstydliwą przypadłością, którą w necie zwykło się określać lenistwem i błędami w nauczaniu ojczystego języka ;).
Mimo tego, że swoje teksty czytam parę razy zawsze coś się wkradnie. Rozwiązaniem jest profesjonalna korekta niestety obecnie nie mogę sobie na nią pozwolić. Na cale szczęście wraz z pisaniem bloga, rośnie mój skill w ortografii. Za jakieś 15 lat będzie oki ;)
1 października 2011 at 22:55
Patrząc na stojące na półce marcowe z kormorana cos mi siż skojarzyło, rzut oka na półkę poniżej a tu stoi „marcowy” złoty smok z fortuny. obie etykietki podobne kolorystycznie nawet bardzo z kormorana jak dla mnie o klase wyższa ale smok tez nie jest zły, pytanie czy zastosowanie takich samych kolorów był przypadkiem czy tez ma to zwiazek z piwami marcowymi (kolory: złoty, czerwony i czarny)? z ciekawości pytam.
2 października 2011 at 11:41
Złoty smok marcowym piwem jest tylko z znazwy, ze stylem Marzenbier ma nie dużo wspólnego. Zbieżność barw jest też raczej przypadkowa.
9 października 2011 at 19:55
piłem Marcowe z Kormorana w Toruniu. Było trochę za zimne ale nie zmienia to faktu, że się namęczyłem wypijając je do końca. Jak dla mnie za mocne nie boję się powiedzieć, że ostro daje alkoholem, średnio pachnące (ale to pewnie przez temperaturę) i ogólnie takie sobie. Jestem rozczarowany :/
11 marca 2013 at 23:57
Przyznam, ze po degustacji mocno zawiodlem sie na Kormoranie. Odnosze wrazenie, ze tamtejsi piwowarzy to jacys fanatycy tzw. mozgotrzepow. To juz kolejne ich piwo, ktore sieka w dekiel mocniej niz setka czystej. Nie mniej jednak… Nazywanie tego piwa „marcowym” to wierutne kłamstwo – to piwo nie ma nic wspolnego z marzenbier!
Spodziewalem sie naprawde przyjemnego marcowego, tymczasem dostalem naslodowanego mocniaka, ktory czyni niezly metlik w dyni. Odczuwalny smak alkoholu zdominowal to piwo zostawiajac nuty slodowe gdzies w tle.
Nie mialbym zadnych uwagi, a nawet polecilbym gdyby to piwo zwalo sie „strongiem”, niestety ta maskarada pozostawia zdecydowanie zly smak i w dodatku odbija sie gazem.
Swoja droga, nie wyobrazam sobie tego by takie piwo moglo byc lane na Oktoberfescie.
25 marca 2013 at 22:56
zakupiłem dzisiaj Marcowe z Kormorana. Świadomie piję takie piwo po raz pierwszy. Na etykiecie z tyłu napisano, że piwo to piwo jest warzone raz w roku wiosną, by po leżakowaniu oddać to co najlepsze jesienią. Ale data „najlepiej spożyć przed” pokazuje 17.06.2013. Czy to znaczy, że to butelka z zeszłego roku i „przeleżakowała” w sklepie cały rok?
28 marca 2013 at 18:38
Piję dziś takie marcowe z dokładnie tą samą datą 17.03.2013, widać w sklepach teraz ta partia. Graficznie produkt dopracowany. No ale to opakowanie. Produkt zaś – niestety: piana zdycha i nie oblepia. Gruby minus. Po chwili ma piwsko bez piany, jak jakiś szczyniak. Smak – aromat drzewniany-orzechowaty-słodowaty jest ciekawy. Drewienkowatość wyczuwalna. Ale alkoholiczność faktycznie przebija i rozgrzewa. Do picia w zimie? Jak najbardziej.
29 marca 2013 at 10:24
„Piję dziś takie marcowe z dokładnie tą samą datą 17.03.2013” – miałeś na myśli 17.06.2013 ?
Ale czy nie jest to trochę dziwne, że producent na etykiecie pisze, że to tradycyjne piwo, które warzy się w marcu i powinno leżakować do jesieni, a max. datę do spożycia podaje czerwcową? :)