Nøgne Ø – PorterCiężko mi było się zdecydować, które ze zgromadzonych piw spróbować najpierw, jak nigdy dotknęła mnie klęska urodzaju. Idąc za dewizą Alfreda Hickoka, napięcie musi stale rosnąć, więc imperialne atrakcje postanowiłem odłożyć na kolejne wpisy. Szlak natomiast przetrze porter i to w wersji amerykańskiej, w stylu który chodził za mną już od dłuższego czasu i który miałem okazję spróbować zaledwie kilka razy w ciągu mojej przygody z piwem. O samym browarze rozpisałem się już poprzednim razem więc teraz zajmę się tylko i wyłącznie głównym bohaterem.

Piwo to stanowi dla mnie jako recenzenta spore wyzwanie gdyż moje pojęcie o gatunku, który reprezentuje jest stosunkowo niewielkie. Jak dotąd udało mi się skosztować jedynie London Porter od Fuller’sa, Road Doga uwarzonego przez browar Flying Dog oraz Anchor Porter. Zaledwie trzy górnofermentacyjne portery z czego tylko 2 w wydaniu amerykańskim. I tutaj nieuchronnie zmierzamy to kwestii zasadniczej: czym obie wersje różnią się między sobą? Zdaniem BJCP oraz Rate Beer Brown porter (English style porter) jest piwem stosunkowo lekkim (10-13 Blg, max 5,5% alk), sesyjnym, uwarzonym z przewagą słodów ciemnych, o smaku raczej słodowym z nutami karmelu, orzechów, toffi lub ciemnych owoców. Od Brown ale powinno odróżniać się mocniej zarysowanym charakterem palonych słodów, choć nie tak wyraźnym jak w dry stoucie. Robust porter natomiast (American style porter) jest piwem mocniejszym (wg BJCP do 16% ekst i 6,5% alk), bardziej intensywnym smakowo, zwykle też mocniej chmielonym (do 50 IBU) i palonym. Te różnice pomiędzy anglosaskimi i amerykańskimi stylami bywają niezwykle płynne i często się zdarza, że odróżnienie robust portera od american stouta albo imperial portera od imperial stouta bywa kłopotliwe. Nie ma co dłużej roztrząsać niuansów piwnej systematyki, czas przejść do degustacji:

Nøgne Ø – PorterBrowar: Nøgne Ø, Grimstad, Norwegia

Nazwa: Porter

Styl: Robust Porter (16,5 Blg, 7% alk, 29 IBU)

Skład: Słód Maris Otter, monachijski, karmelowy, czekoladowy i barwiący, chmiele Centennial (USA) i Northern Brewer (UK), angielskie drożdże do ale.

Cena: 67,90 koron norweskich

Producent określa swoje piwo mianem kompleksowego, pełnego w smaku dark ale z wyczuwalnymi posmakami suszonych owoców i palonych słodów. Rekomenduje spożycie piwa w temp 12 ºC , najlepiej w towarzystwie gorzkiej czekolady, sera lub dań bazujących na czerwonym mięsie.

Opakowanie: Tu warto nadmienić kilka słów na temat całej serii piw z Grimstad. Większość z nich wygląda bliźniaczo podobnie (Two Captains DIPA i Tiger Triple odstają od niej najmocniej). Motywem przewodnim jest literka Ø na czarnym tle a pod nią nazwa piwa/stylu. Poszczególne pozycje różnią się między sobą kolorem napisów i… właściwie na pierwszy rzut oka tylko tym. Kapsle dla całej serii wyglądają jednakowo. Jak już wspomniałem w poprzednim artykule, na każdym piwie widnieje informacja o tym jakie atrybuty smakowe powinny być w nim zawarte, do jakich potraw najlepiej pasuje i jaka powinna być najbardziej optymalna temperatura serwowania. Jednym słowem pełnia informacji połączona z graficznym minimalizmem. Podobny styl prezentuje moim zdaniem varnsdorfsky Kocur (również jeden wspólny motyw, jednakowe tło, rozkład poszczególnych elementów) z tym, że Norwegowie jeszcze szczegółowiej podchodzą do kwestii edukacyjno-informacyjnych. Jestem gorącym zwolennikiem takiego sposobu budowania wizerunku: rozpoznawalny motyw, łatwa identyfikacja, przejrzystość. Zupełna alternatywa dla marketingowej koncepcji mówiącej o tym, że każdy produkt tego samego producenta zasługuje na zgoła odrębną oprawę wizualną i otoczkę promocyjną. Panowie z Varnsdorfu i Grimstad są zdania, że tylko piwo powinno zasadniczo się różnić, reszta może być ujednolicona.

Wygląd: Kolor jest ciemno brunatny, niemalże czarny (nie potrafię stwierdzić), nieprzejrzysty, pozbawiony jaśniejszych refleksów. Zaryzykuję stwierdzenie, że tożsamy z większością naszych porterów bałtyckich. Na dnie pokalu widać kilkanaście małych, białych drobinek – prawdopodobnie to resztki drożdży użytych do refermentacji.

Piana: Piwo mocno pieni się przy nalewaniu, piana jest wysoka, opada bardzo wolno. Gęsta i drobna w kolorze beżu, sprawia wrażenie lekko przybrudzonej. Przez całą degustację utrzymuje się przynajmniej 1 cm warstwy piany, a każdy ruch pokalem powoduje, ze „kołderka” unosi się jeszcze wyżej. Piwo nie pozostawia jak to zwykle bywa drobnych śladów na szkle, tylko tworzy gęstą „firanę”.

Zapach: Rozbudowany i intensywny. Na pierwszym planie dobrze zarysowana słodowość i mleczna czekolada, dalej wyczuwam odrobinę słodkości, suszone owoce, bardzo subtelny aromat chmielowy. Po ogrzaniu piwa pojawia się także nieco czarnej, sypanej kawy.

Smak: Powtórzę za etykietą: kompleksowy. Jest silna słodowa podbudowa, czekolada, orzechy i toffi. Piwo sprawia wrażenie bardzo kremowego i pełnego w smaku, ma kilka cech charakterystycznych dla np. stoutów owsianych, ale próżno jest doszukać się tu choćby odrobiny słodyczy. Rozbudowany słodowy smak dość płynnie przechodzi w wytrawny finisz, zakończony średnio intensywną, paloną goryczką. Goryczka utrzymuje się w ustach przez stosunkowo krótki okres, wysycenie oceniam jako niewysokie. Całość jest niezwykle harmonijna, dopieszczona w każdym szczególe. Z jednej strony otrzymuję piwo o treściwości i pełni smaku, której nie powstydziłby się porter bałtycki o ekstrakcie 18%, a z drugiej piwo to jest bardzo pijalne dzięki swojej aksamitności i przyjemnej, palonej goryczce na finiszu. Alkohol niewyczuwalny. Ekstra piwo!

Podsumowanie: Po parametrach widać, że piwo jest nieco mocniejsze niż przewiduje klasyfikacja BJCP i nie ma żadnego problemu by to odczuć w smaku. W mojej opinii znajduje się w połowie drogi pomiędzy próbowanymi przeze mnie robust porterami a dobrze nam znaną wersją bałtycką. Jest mniej palono-goryczkowy od np. Anchora, ale znacznie gładszy i słabiej wysycony od dajmy na to Grand Porteru z Bielkówka. No i te 7% alk jest doskonale zamaskowane. Ocena z Rate Beer (99/100) oraz 19 pozycja w klasyfikacji najlepszych porterów fermentacji górnej na świecie, mają pełne uzasadnienie w przypadku tego produktu (a raczej dzieła).

Nøgne Ø jest piwem złożonym, ciężko jest je określić w zaledwie kilku słowach. Wiele się w nim dzieje, w miarę ogrzewania trunku smak ewoluuje, odkrywając kolejne niuanse. Z jednej strony wydaje się być bardzo degustacyjne, stworzone do powolnego sączenia. Z drugiej strony porcja 0,5l wcale nie wydała mi się objętością wystarczającą. Świetnie ułożone i zharmonizowane, żaden element nie dominuje smaku piwa, wszystko idealnie współgra ze sobą. Jak na razie to najlepszy porter górnofermentacyjny jaki przyszło mi pić, choć jak wspominałem na początku, nie miałem zbyt wielu okazji do ich degustowania.

Ocena:

Podziel się:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • email
  • Twitter
  • Wykop
  • Add to favorites