To był ciężki dzień, zaczęło się od tego, że podczas robót ogródkowo-okołodomowych rozwaliłem rynnę, a pogoda raczej wskazywała na to, że będzie padać. I pewnie powiecie: co to naprawić rynnę – drabina i do roboty. Pomyślałbym tak samo gdyby nie to, że awaria była na wysokości około 10 metrów nad ziemią :/
To nie koniec nieszczęść. Ponieważ mój sąsiad Szczepan wyjechał za miasto do pomocy zaciągnąłem żonę (i akurat to nie jest to kolejne nieszczęście). Żona pełniła funkcję pomagacza naziemnego. W trakcie naprawy urwała się część rynny i spadła z tych 10 metrów na głowę pomocniczki. Na szczęście rynna jest plastikowa – zakończyło się ogromnym guzem, z którym próbowaliśmy sobie poradzić okładając zamrożonym kurczakiem. Skoro jednego pomocnika wykończyłem, zadzwoniłem po kolejnego czyli po Bartka, tym razem naprawa skończyła się bez ofiar i trwała może 3 minuty. Podczas ekspresowej naprawy zdążyliśmy ustalić, że dziś na tapetę rzucamy coś, na co zapewne czekacie – kolejne piwo Pinty, 70 Szylingów. To piwo w stylu Szkockie ALE 70 /-. W Szkocji ciągle produkowane w ilości 3 odmian (60, 70 i Export 80). Myślę, że domyślacie się, że historycznie te liczby odnoszą się do kwot, jakie trzeba było płacić za beczkę. I tak nasza Pinta kosztuje właśnie 70 szylingów. Czy warta jest tej ceny, zaraz sprawdzimy. Warto nadmienić, że piwa w tym stylu charakteryzują się lekkim posmakiem wędzonego słodu, co mnie trochę zniechęciło już na samym początku, bo za piwami wędzonymi nie przepadam, delikatnie rzecz ujmując. No to startujemy:
| Browar: Pinta/ Na Jurze
| Nazwa: Pinta 70 Szylingów (ekst. 9 alko. 3,2 % obj)
| Gatunek: Szkockie mocne 70/-
| Metka: Zakupione na Birofiliach za 5 zł
Opakowanie: Zgadzam się z opinią Bartka na temat etykiet Pinty – fajny i pomysłowy projekt. Dużym plusem są informacje: treściwie, na temat, bez zbędnego marketingowego bełkotu. Taka etykieta to duża pomoc przy wyborze piwa w sklepie. Na nalepce piwa, które trzymam w ręku widoczna jest moneta o wartości 70 szylingów oraz dziewczyna z piwem i sakiewką.
Kolor: Piwo jest klarowne, kolor – bardzo długo szukałem porównania, żeby to bardziej zobrazować i wydaje mi się, że najwłaściwsze będzie porównanie do barwy długo parzonej herbaty. Kolor jest bardzo ładny i zachęcający do wypicia.
Piana: Bardzo ładna, przy nalewaniu trudno było ją utrzymać w kuflu, drobnoziarnista, kremowobiała. Dość szybko się redukuje, zostawia jednak dość ładne ślady na szkle.
Zapach: Słodki karmel, lekko miodowy, bardzo przyjemny. Moja żona powiedziała, że to piwo uwodzi zapachem. Wypiłem już prawie całe i się z nią zgadzam ;)
Smak: Piwo jest bardzo lekkie, chyba nie boję się powiedzieć, że lekko wodniste, słabo wysycone. Na finiszu baaardzo delikatnie czuć goryczkę. Piwo jest, co już zapowiadał zapach, zdecydowanie słodowe. Zapytacie: a co z tą „wędzonką”? O dziwo jest bardzo przyjemna, delikatna i bardzo fajnie pasuje do tego piwa.
Podsumowanie: Piwo kupiliśmy z Bartkiem na Birofiliach. Czekam na to, jak będzie w sprzedaży bo chętnie do tego piwa wrócę. Trochę brakuje mi w nim goryczki – mogłoby być jej minimalnie więcej. Tak czy owak fajnie jest wypić tak lajtowe i smaczne piwo po takim dniu…
Ocena :
14 lutego 2013 at 13:04
Ja w temacie etykiet.
Niestety, z przykrością donoszę, że są koszmarne. Podobnie, jak większość etykiet z lokalnych browarów. Zastosowanie czcionki Comic Sans (fontu lub kroju – to poprawna nazwa) do informacji na kontretykiecie – co to ma być? Zero współgrania z secesyjnym stylem napisu Pinta. Wizualny chaos.
Może to prosta kwestia tego, że zawodowcy w swoich wąskich dziedzinach (lekarze, inżynierowie, fizycy, biolodzy itp.) nie mają za grosz poczucia estetyki ;D.
Cóż – etykieta okropna, nawiązująca do przaśnych początków postkomunistycznego kapitalizmu.
14 lutego 2013 at 13:22
PS. Dodam jeszcze, że bez tego bloga (jakże się cieszę, że tutaj trafiłem) nigdy bym się nie dowiedział, ze browar Pinta produkuje takie przednie trunki. Widząc ta etykietę mam wrażenie, że jest to wypust jakiegoś pseudobrowaru o wątpliwej reputacji i jakości. Coś jak tanie wino „Czar teściowej”.
To naprawdę można zrobić lepiej i fajniej. Wystarczy podać przykład
złej:
http://www.winka.net/image/etykiety/killer-2-376.jpg
dobrych etykiet:
http://tapedek.files.wordpress.com/2010/01/topography_wine_1.jpg
http://sergetheconcierge.typepad.com/.a/6a00d8341bf71853ef0120a62c99b6970b-320wi
http://impressedinc.com/blog/wp-content/uploads/2010/03/veenoh.jpg