Dziś specjalnie dla Was: Pierwsza Pomoc, lekki lager prosto z leżakowni Pint. Piwo, co do którego miałem wątpliwości , piwo po którym nie spodziewałem się niczego szczególnego. Ostatecznie okazało się najsmaczniejszą nowością, uwarzoną przez Pintę.
Brak porządnych sesyjnych piw jest znakiem degrengolady polskiego rynku piwnego. Miłośnicy lekkich, mocno chmielonych trunków musieli się posiłkować czeskimi desitkami . Ale wiecie co? Złe czasy się skończyły, a Czesi mogą się ugryźć w nos. Mamy piwo, które jest poziomem chmielenia zawstydza niejedną czeska dziesiątkę. No dobra, bez przegięć, Czesi maja takich piw bez liku, my cieszymy się dopiero pierwszym.
Pierwsza Pomoc to w miarę reprezentatywna dziesiątka, ekstrakt 10,5 % alkohol 4,2 %, miodzio. Pinta dochmieliła piwo polskimi chmielami Marynka i Lubelskim, zasyp powstał z pięciu rodzajów słodów. Powinno dać to nam piwo bogate w smaku, mimo niezbyt wysokiego ekstraktu.
Nowa Pinta była pierwszym piwem jakie wypiłem na Birofiliach i powiem Wam, że w pierwszym momencie bardzo mnie rozczarowała. Wydał mi się piwem męczącym i niemal niepijalnym. Dzisiaj po degustacji kilku butelek, wiem że było to spowodowane moim zmęczeniem, nie zaś wadami piwa.
Zdjęcia robiłem późną porą… :) w pokoju hotelowym w Żywcu. Ich jakość nie olśniewa, ale widać podstawowe atrybuty piwa.
| Browar: Pinta/ Na Jurze
| Nazwa: Pierwsza Pomoc (ekst. 10,5 alko. 4,2 % obj)
| Gatunek: lekki lager
| Metka: Zakupione na Birofiliach za 5 zł
Opakowanie: Tym razem mnóstwo nawiązań. Panienka Pinty w stroju seksownej pielęgniarki (niektóre Panie mogą się oburzyć :)), piwna fontanna i karawana wielbłądów. Wszystko składa się w spójna całość: Pierwsza pomoc, lekkie piwo, gaszące pragnienie w upalne dnia. Jednym słowem, podoba mi się.
Kolor: Mea culpa, tło zdjęcia było żółte i piwo wypadło nieciekawie. Możecie mi wierzyć, że w rzeczywistości Pierwsza Pomoc jest idealnie klarowna i pięknie złota.
Piana: Trudno ocenić pianę w kufelki o pojemności 0,1 litra. Z degustacji w normalnych naczyniach wiem, że jest ona dość wysoka, idealnie biała i długo się utrzymuje.
Zapach: Lekki, świeży, chmielowy ze słodowym tłem. Dokładnie to czego się spodziewałem.
Smak: Wow, to jest prawdziwa goryczkow0- chmielowa bomba. Piwo mimo pozornej lekkości jest naprawdę wyraziste. Te dwa aspekty zdecydowanie dominują Pierwszą Pomoc, słody ukrywają się mocno w tle. Wylazły na wierzch, dopiero po ogrzaniu piwa. Pierwsze złe wspomnienia z degustacji nowej pinty, maja związek z tym, że wyszynk piwa odbywał się w zbyt niskiej temperaturze.
Podsumowanie: Pierwsza Pomoc jest najlepsza z trzech nowych Pint, mogę ja polecić wszystkim lubiącym charakterne piwa. W końcu mamy sesyjnego lagera z prawdziwego zdarzenia. Tym samy widzieliście już wszystkie nowe Pinty. Moim zdaniem, drugi rzut premier wypadł słabiej niż pierwszy, niemniej browar kontraktowy utrzymuje bardzo wysoki poziom.
Ocena:
27 czerwca 2011 at 18:33
Między czeskimi „desitkami” i Pintą jest jedna dość wyraźna różnica. Dobry czeski napitek można kupić za ok. 10-12 Kč.
27 czerwca 2011 at 19:54
Ano tak, to z pewnością problem Pinty, 5 zł to dla wielu piwoszy za dużo jak na lekkie piwo. Ale wziąć po uwagę trzeba, że jest to projekt eksperymentalny. Swoje też robi skala warzenia oraz bogactwo i jakość zasypu.
29 czerwca 2011 at 09:17
A do mnie Pinta nie dotarła :( całe mazury czują się gorzej od południa.
4 lipca 2011 at 21:09
A nie mówiłem że to jest najlepsza z nowych Pint? ;) A czeskie desitki przy niej smakowo wysiadają, zupełnie inna liga.
5 lipca 2011 at 07:46
Dobre piwo, najlepsze z nowych Pint. Ale nie powiedziałbym że zostawia daleko w tyle czeskie dziesiątki, niektóre owszem. Te najlepsze nie mają się czego wstydzić. Oczywiście w Czechach trochę inaczej się rozkłada akcenty, bardziej w kierunku zbalansowania goryczki ze słodowym tłem.
22 września 2011 at 21:57
Nie smakuja mi browary Pinty. Bleee. Ochydztwo.
23 września 2011 at 13:24
Spróbuj z sokiem albo zmieszaj z colą.
27 września 2011 at 21:14
Nigdy w życiu nie kupiętego piwa aniżadnego z tego browaru nie da się tego pić po dwóch łykach musiałem wylać. Moi znajomi mieli to samo odczucie.
28 września 2011 at 08:24
hehe, wielbiciele Tyskiego się odezwali.