Droga do Trójmiasta wypadła mi przez stolicę Kujaw i mimo tego, że wcześniej nie planowałem postoju w Bydgoszczy, tamtejsza Warzelnia Piwa okazała się pokusą, której nie mogłem się oprzeć. Wizytacja odbyła się z zaskoczenia i incognito, jej wynik nie wypadł niestety najlepiej.
Browar mieści się w dziewiętnastowiecznej kamienicy Willa Wenecja przy ul. Poznańskiej 8, stanowiącej część tzw. „Wenecji Bydgoskiej”. Jest to fragment zabudowy starówki miejskiej, położony bezpośrednio nad rzeką Młynówka. Ta malownicza lokalizacja jest olbrzymim atutem Warzelni Piwa.
Wnętrze kamienicy mieści specjalistyczny sklep z winami połączony z winiarnią, restauracje indyjską Divali, na piętrze zaś swoją siedzibę ma właściciel browaru, czyli spółka Regionalne Warzelnie Piwa. Do tarasu Warzelni przylega River Side Bar. Wszystkie cztery lokale są wymienione na stronie www browaru, domyślam się więc, że należą do jednego właściciela. Umiejscowienie browaru, winiarni, pubu i restauracji pod jednym dachem jest moim zdaniem pomysłem ryzykownym. Tym bardziej, że wszystkie miejsca są od siebie wyraźnie oddzielone i mogą stać się wzajemną konkurencją.
Wystrój
Wejście od ulicy Poznańskiej jest mało efektowne, o tym, że zbliżamy się do browaru informują dwa niewielkie szyldy i zawieszka nad drzwiami kamienicy. Do Warzelni prowadzą schody w dół i korytarz, po drodze mijamy wejście do indyjskiej restauracji. Lokal mieści się na dwóch kondygnacjach. Górna, przeszklona z widokiem na wyspę Młyńską, której centralną cześć stanowią dwa miedziane kotły warzelne.
Na drugi poziom dostaniemy się schodami w dół. Od razu trafiamy do baru, którego największą atrakcją jest duży miedziany nalewak. Urządzenie umożliwia wyszynk czterech gatunków piwa.
Pozostałą część dolnego piętra, stanowi plątanina sal i zakamarków, w której łatwo można się zgubić. Piwny labirynt prezentuje się znakomicie. Pozwala on znaleźć odpowiednie miejsce zarówno wielbicielom barowego gwaru jak i miłośnikom ciszy i spokoju. Sale mają wystrój związany z historią piwa i browarnictwa w Bydgoszczy.
To piwne mini muzeum to tylko wstęp do najlepszej części Warzelni Piwa, a są nią tarasy i ogródki, które mieszczą się nad rzeką Młynówka. Liczby mnogiej użyłem celowo, ogródek piwny składa się z przeszklonego tarasu i dwupoziomowego ogródka „pod chmurką”. Szklany taras jest świetnym pomysłem, możemy w spokoju sączyć piwo podziwiając świeżo wyremontowane kamienice wyspy Młyńskiej, nawet w chłodne dni. Ogródek, mimo jeszcze lepszego usytuowania, bardzo mocno razi parasolami Pilsnera i Coca Coli. Jakby tego było mało, do kolekcji mamy krzesła z logo Lecha. Płotek oddzielający ogródek od trasy spacerowej, również należał do jednej z „wiodących marek”. W tym przypadku logo koncerniaka, zostało zastąpione plastikowym krążkiem z nawą bydgoskiego browaru.Takie cięcia kosztów nie najlepiej wpływają na wygląd lokalu. Mam nadzieje, że w przyszłym roku browar dorobi się własnych parasolek.
Piwo i Obsługa
Zanim o trunkach serwowanych w Warzelni, słów kilka o obsłudze. Dwa piwa serwowane tego dnia były wymienione na stronie www browaru. W nalewakach znajdowały się też nowe piwa, które nie zostały nigdzie opisane. Po lokalu kręciło się kilku kelnerów i barman. Żadna z pytanych przeze mnie osób, nie potrafiła powiedzieć słowa o trunkach serwowanych w browarze. Barman znał tylko nazwy piw, nie dysponował żadnymi broszurami i materiałami promocyjnymi (skończyły się). Drążenie tematu nie przyniosło efektu. Dość szybko zostałem odesłany z pytaniami do piwowara, niestety tego dnia skończył już pracę. Chciałem dać Warzelni szansę, napisałem maila do event managera Alicji Knasiak. Mijają niemal dwa tygodnie od wysłania wiadomości, odpowiedzi brak. Takie podejście do klienta wiele mówi o lokalu.
Oczywiście clou browaru jest piwo. Jakiekolwiek mankamenty bledną przy kuflu wspaniałego, pienistego trunku. Przy barze, ku mojej radości dowiedziałem się, że istnieje możliwość zamówienia próbek w kufelkach o pojemności 0,1 litra. Świetny pomysł, który dość dobrze upowszechniony w zagranicznych browarach u nas jest jeszcze mało popularny. Kufelki dedykowane z pięknym logo browaru, serwowane są na drewnianej podstawce. Z nóg ścięła mnie cena, zestaw czterech piw to koszt 12 złotych. Moim zdaniem to lekka przesada. Duże piwo kosztuje 8 złotych i jest podawane w ładnym szkle z emblematem Warzelni Piwa. W tym przypadku cena jest jak najbardziej ok.
Piwa serwowane w czasie mojego pobytu to odpowiednio: Pils Wenecki, Piwo Pszeniczne Młyńskie, Piwo Ciemne Miodowe i bliżej nieokreślone Ale. Postaram się pokrótce scharakteryzować wszystkie piwa, ale nie liczcie na klasyczną recenzję. Zaczynamy od najlepszego piwa bydgoskiej degustacji. Pils Wenecki 12,5 % ekstraktu i 5,0 % obj. alkoholu. Piwo poprawne, ale płaskie jak deska. Nie wyróżnia się absolutnie niczym, ani wadami ani zaletami. Troszkę goryczki, troszkę słodu, 15 sekund po ostatnim łyku nie pamiętasz jakie piwo piłeś.
Ciemne Miodowe, piwna niewiadoma. Minimalnie gorsze od pilsa, dla wielbicieli słodyczy pewnie lepsze. Nieco cukierkowe w smaku, w aromacie nachalnie miodowe. Polski piwny standard, miodowe jest piwem obowiązkowym w szanującym się browarze.
Ale, ale o co chodzi? Piwo, którego spiritus movens jest Tomek Kopyr (dla mniej wtajemniczonych Tomek namawiał piwowara do eksperymentowania z piwami górnej fermentacji). Tomku, coś Ty narobił :). Namawianie piwowara na wyjście poza standard: ciemne, jasne, pszenica udało się. Niestety o piwie nic nie wiadomo poza tym, że jest bursztynowe i dość mocno goryczkowe. Goryczka jest tępa i przykrywa wszelkie inne aspekty tego trunku. Ale z Bydgoszczy wymaga jeszcze sporo pracy.
Piwo Pszeniczne Młyńskie 12,5 % ekstraktu i 5,0 % obj, piwo niepijalne. Aromat przyjemny, z charakterystycznym pszenicznym bukietem. Co z tego, skoro w smaku zbyt mocno goryczkowe, do tego wyraźnie wyczuwalny jest posmak żelaza. Wydaje mi się, że pochodzący z chmielu. Nie dopiłem, nawet tak małego kufelka.
Ciężko podsumować moją wizytę w Bydgoszczy. Browar ma olbrzymie możliwości, które nie są w tej chwili w pełni wykorzystywane. Wiem, że przy takiej rotacji personelu jaka ma miejsce w gastronomi, nie sposób wciąż szkolić nowych kelnerów. Standardem powinno być jednak to, żeby obsługa umiała posługiwać się papierowymi ściągami. Trunki z Warzelni Piwa Bydgoszcz są mocno niedopracowane i nie skusiłem się na degustacje półlitrowej objętości. Czy zatem warto odwiedzić Bydgoszcz? Tak, jednak moim zdanie w tej chwili tylko „przejazdem”. Ci, którzy wybiorą się specjalnie do browaru mogą być rozczarowani.
Ocena wystroju:
Ocena piwa i obsługi:
18 sierpnia 2011 at 20:53
Co do pilsa to pełna zgoda, sam podobnie go dziś oceniłem na B-bizie. Ale pszenica i „ale” są zupełnie inne w moim odczuciu, nie mam pojęcia co Ci polali do tych kufelków degustacyjnych. Ale piłem trzy razy i za każdym razem było wodnite, mocno wysycone (jak wszystkie piwa z resztą) i z silną nutą bananową w smaku i zapachu. Goryczki brak. Pszenica mocno bananowa, zupełnie bez kwaskowych posmaków, dość słodka, mało goździków. Twoje opisy są skrajnie odmienne od moich odczuć wiec mam dziwne prześwaidczenie że polali Ci coś innego.
19 sierpnia 2011 at 07:23
Piotrze nie sądzę żeby różnice wynikały z innych warek, moja degustacja miała miejsce 8 sierpnia :), jeśli już to kładłbym to na karb moich 6 h za kółkiem.
19 sierpnia 2011 at 08:28
Ja nie myślałem o róznych warkach tylko o różnym piwie:) Z resztą na browar.bizie ten problem był szeroko dyskutowany. Najbardziej irytujące jest to ich całe „ale” – człowiek się cieszy że powstało coś nowego, jakichś wyspiarski styl a otrzymuje niewiadomo co. No i mogliby jakąs nazwę też normalną wymyślić ale piwowar chyba jest zdania że „ale” to jedno piwo z Anglii i nie stosuje się podziału na pale ale/mild/brown.
Co do materiałów to raczej się nie spodziewaj że otrzymasz, ja od czerwca staram się dowiedzieć jakie parametry ma ejl i ciemne (obecnie niedostępne) i wszystko bez najmniejszego odzewu.
19 sierpnia 2011 at 08:44
O widzisz, to ja po ostrej akcji zostałem zaproszony na warzeni, które miało się odbyć się w czwartek:) jako że byłem przejazdem nie mogłem skorzystać.
19 sierpnia 2011 at 17:09
Bydgoszcz stolicą Kujaw?
20 sierpnia 2011 at 05:49
no chyba, że nie Toruń
20 sierpnia 2011 at 09:22
Toruń to Ziemia Chełmińska, tak samo jak Grudziądz i Chełmno, więc mimo że blisko to jednak inny region geograficzny.
26 sierpnia 2011 at 15:42
Tak, Toruń tym bardziej.
4 września 2011 at 17:51
Nawet nie wiedziałem, że w Bydgoszczy coś takiego jest. Gdy będę wracał w rodzinne storny do stolicy (tej prawdziwej) Kujaw Zachodnich – Inowrocławia muszę tam zajechać i coś spróbować.
Bydgoszcz nie może być stolicą Kujaw bo nawet nie leży na Kujawach. Kujawy kończą się 10-15km na południe od Bydgoszczy w Brzozie. Stolicą Kujaw jest Inowrocław (zachodnich) i Włocławek (wschodnich). Jedyne co kujawskie było kujawskie z nazwy było w Bydgoszczy to 'Kujawiak’ piwo z tamtejszego browaru. Teraz chyba nie ma ani browaru ani Kujawiaka (może i dobrze bo smak straszny)
4 września 2011 at 19:26
Kujawiak jest obecny na rynku jako tania marka z GŻ
6 września 2011 at 08:54
Sebastian to weź mi jeszcze powiedz w jakim regionie leży w takim razie Bydgoszcz bo narazie tylko wuemy gdzie nie leży…
” Teraz chyba nie ma ani browaru ani Kujawiaka (może i dobrze bo smak straszny)” – Tak miejscowi zawsze określali kujawiaka, w gościach podać to piwo to wstyd! EB i Lech z Poznania to są dopiero dobre piwa…ciekawi mnie czy go w ogóle piłeś np w czasach przed Brau Union jeszcze.
11 września 2012 at 12:53
Bydgoszcz leży na Kujawach (historycznych), ale etnicznie zatraciła kujawski charakter.
Piwo „kujawiak” zawsze było piwem żulerskim i w smaku było – dla mnie – niedobre. Nie potrafiłem 0,5 l dopić do końca. Teraz nie wiem, jak smakuje. Ale to już tylko marka, więc nie ma znaczenia.
Wpadnę niedługo do Bydzi, czy w ciągu roku coś się zmieniło?
11 września 2012 at 13:16
Każde miejscowe piwo to w Polsce piwo „żulerskie”. Na lubelszcczyźnie żulerski był Jatutów, w Wielkopolsce Ostrów i Krotoszyn, na południu BIelsko-Biała i Cieszyn – lokalne piwo zawsze było wyszydzane, ot taki folklor. Nie lansuję teorii, ze było to najlepsze piwo w kraju, ale z pewnością miało więcej charakteru niż Zywce, Okocimy I Leżajski z porównywalnych okresów. Było tańsze, więc dla większośći gorsze, niestety.
W Warzelni nic się nie zmieniło, nadal pracuje na opinię najgorszego minibrowaru w kraju, dzielnie walcząc o palmę pierwszeństwa z Gril de Brasil.
28 października 2014 at 21:30
… Piwka :) – Pils ok, reszta piwnych trunków … brak komentarza :( personel-obsługa ehh … na ten temat nie ma sensu się rozpisywać :(. Jadłem nie raz – nie polecam. Klimat – jako lokalizacja – super. Mimo wszystko… to lubię wpaść na Pilsa :)
28 czerwca 2015 at 12:19
Wczoraj próbowałem wszystkich dostępnych tam styli, było ich..dwa. Pils ale i Ciemne miodowe. Kompletne dno, cisną mi się na usta same niecenzuralne słowa, oszukiwanie ludzi i dojenie z kasy. Obydwa te piwa do niczego innego się nie nadają jak tylko do kibla. Pils mulisty, bez milimetra piany, słabo nasycony, jedyne co może się podobać, to dość wyraźna goryczka. Ale równie dobrze smakowałaby wczorajsza herbata z odrobiną chmielu. Miodowe, to w zasadzie to samo piwo, zabarwione i zmieszane z miodem. Warzę piwa od kilku lat, nigdy nie udało mi się tak wstrętnego piwa uwarzyć.
6 października 2015 at 21:53
Popieram w 100%. Niestety, bo w Bydgoszczy nie można się napić DOBREGO piwa.
6 października 2015 at 21:51
Dziś około 19:00 piłem pilsa, wędzone i poprosiłem, do spróbowania, ciemne-miodowe. Wszystkie napoje nie miały smaku dobrego piwa, były niesmaczne. Przypominają gazowaną nalewkę bez chmielu. Pils do przełknięcia, ciemne również, wędzone do przełknięcia tylko ze względu na cenę 9 pln :). Brak smaku i aromatu prawdziwego piwa. Napoje mają swoją moc, ale z piwem np. czeskim nie mają nic wspólnego. Będąc przejazdem warto wstąpić żeby wyrobić własne zdanie na temat nietypowego smaku „piw”.