Piwo Żywe z browaru Amber to trunek, który wypada znać. Bezspornie to najbardziej zasłużony produkt branży browarniczej zeszłego dziesięciolecia, a także piwo które rozpoczęło tryumfalny powrót do łask trunków niepasteryzowanych.Piwo zostało wprowadzone do sprzedaży w 2004 roku. Spece z browaru w Bielkówku dokładnie przemyśleli sprawę. Zarówno nazwa jak i etykieta, od razu kojarzą się ze zdrową żywnością, brakiem pasteryzacji i naturalnymi klimatami. Duży nacisk położono na dziania marketingowe, piwo otrzymało rekomendacja międzynarodowej organizacji Slow Food. Od tego czasu minęło sześć lat, a Żywe wciąż jest jedynym piwem posiadającym taka rekomendację. Browar za to piwo otrzymał znak „Poznaj Dobrą Żywność”, jest to program Ministerstwa Rolnictwa, wyróżniający najlepsze produkty żywnościowe. Jednak przede wszystkim, Amber był pierwszym browarem, który użył napisu „niepasteryzowane” umieszczając do w centralnej części etykiety, jako głównej dźwigni marketingowej. Jak doskonale wiecie w tej chwili to najpopularniejszy „lep na klienta”, stosowany przez polskie browary. Później na piwo posypał się deszcz nagród konsumenckich, między innymi Żywe zostało wybrane najlepszym piwem w swojej kategorii (jasne pełne mocne) w latach 2006,2007, 2008, według użytkowników portalu browar.biz.
Produkt Amberu jest mocnym jasnym lagerem o zawartości alkoholu 6,2 % i ekstrakcie 14,5 %. Piwo zostało uwarzone bez żadnych konserwantów i utrwalaczy, tylko woda, słód, drożdże i chmiel. Termin przydatności do spożycia wynosi pięć tygodni. Zamiast pasteryzacji browar stosuje filtracje, jak większość zakładów produkujących piwa niepasteryzowane. Niestety, lager z Amberu jedynie z nazwy jest żywy. Piwo zostało tak dokładnie odfiltrowane, że nie uświadczymy w nim żywych kultur drożdży. Kłódki termin przydatności to tylko chwyt reklamowy, piwo jest wyjałowione w takim stopniu, że wytrzymuje kilka miesięcy po terminie. Sytuacje ratuje wersja niefiltrowana dostępna w beczkach i czasami, ale bardzo rzadko w butelkach. Tak naprawdę to w tym piwie nie podoba mi się jedna rzecz, a mianowicie pozycjonowanie cenowe. Produkt z Belkówka kosztuje 4-5 zł, za zwykłego strong lagera to przegięcie pały. W tej chwili rynek jest zalany produktami niepasteryzowanymi, dlatego Żywe nie robi już takiego wrażenia jak w roku 2005, niemniej wciąż warto go spróbować.
| Browar: Amber
| Nazwa: Żywe (ekst. 14,5 % alko. 6,2 % obj)
| Gatunek: jasne pełne mocne (strong lager)
| Metka: Zakupione w sklepie Chmielnik za 4,3 zł
Opakowanie: Bardo ładna etykieta w beżowym kolorze, bez zbędnego marketingowego bełkotu. Co ważne, wyróżnia się ona na tyle, że trudno to piwo pomylić z jakimkolwiek innym. Wszystko utrzymane w rustykalnej tonacji. Ostatnimi czasy, Żywe dorobiło się nowego kapsla, ze złotym wypukłym stemplem i napisem „piwo Żywe”, mistrzostwo świata. Jedyna rzecz, która mnie wkurza, to bezzwrotna butelka. Raz że piwo jest wtedy droższe, a dwa to to, że bezzwrotna butelka ma niewiele wspólnego z ekologią.
Kolor: Bardzo piękny, jasno bursztynowy kolor, w szklance wygląda apetycznie. Piwo jest klarowne co jest zasługa dokładnej filtracji, o której pisałem wcześniej. Jako bonus wrzucam zdjęcie, które już się pojawiło w artykule na temat Academusa, przedstawia ono beczkową, niefiltrowana wersje Żywego.
Piana: Klasa, piana jest śnieżnobiała i wysoka, redukuje się powoli, niemal do końca pozostaje warstwa centymetrowej grubości.
Zapach: Standardowy zestaw dla tego stylu, słód i chmiel z tym, że słodu jest znacznie więcej. Mimo pozornej ubogości wrażenie jest świetne.
Smak: Uła, ale to piwo jest nagazowane, dla mnie za bardzo. Skutkuje to tym, że pomimo obcowania z mocnym piwem, w ustach pozostaje wrażenie lekkości. Może to być plus, ale niekoniecznie dla mnie, jeśli piwo ma te swoje 14,5 % ekstraktu, to miło byłoby czuć ten ciężar gatunkowy w smaku. Poza tym piwo jest pełne i mocno słodowe, goryczka jest raczej niska. Alkohol jest niezbyt wyczuwalny, i bardzo dobrze, posmaków niepasteryzowanych nie czuć prawie wcale. Żywe to dobre smaczne piwo, bez fajerwerków.
Podsumowanie: Produkt Amberu nie robi na mnie wrażenia, takiego jak kilka lat temu. Warto jednak przynajmniej raz spróbować Żywego, żeby wiedzieć jak powinien smakować strong lager. Inną kwesta jest wersja beczkowa, która jest znacznie smaczniejsza i bogatsza, dzięki brakowi filtracji.
Ocena Żywe butelka:
Ocena Żywe beczka:
9 lutego 2011 at 15:32
Podobne odczucia jak autor recenzji. Gdy pierwszy raz spróbowałem Żywe to było jak grom z jasnego nieba. Chlebowy posmaczek, smak który zostawał jakiś czas na języku. Rewelka. A może było to związane z tym że to był jeden z moich pierwszych niekoncernowych browarów, nie wiem. Ostatnio próbowałem go z pół roku temu i byłem wielce zawiedziony, nie rozczarowany ale zawiedziony. Poprawny ale niestety „płaski” smak.
30 sierpnia 2011 at 18:53
u mnie od Żywego się wszystko zaczęło. Aż łezka się w oku kręci. Ode mnie 6 kufli, ale raczej z sentymentu do tego piwa.
30 sierpnia 2011 at 21:37
Od niefiltrowanego Żywego zaczęła dojrzewać moja piwna świadomość :) Szkoda że obecnie, beczkowa wersja niefiltrowana jest dość ciężko dostępna. Pary razy też rozczarowałem się zamawiając beczkowe Żywe spodziewając się niefiltra dostawałem wersje filtrowaną. Browar chyba nie zadbał o właściwe wyeksponowanie informacji o tym że z beczki są dwie wersje tego piwa. Pomyśleć że parę lat temu to piwo było rewolucją na naszym rynku, sentyment jest i nadal niefiltrowane Żywe to bardzo dobre piwo!
31 sierpnia 2011 at 07:09
A piwo o którym pisze Michał wygląda tak>>> http://www.smaki-piwa.pl/wp-content/gallery/polskie-premiery-maj-wrzesien/2_0.jpg
31 sierpnia 2011 at 20:01
A propos ceny – w tesco wczoraj widziałem – 3,49, jakby ktoś chciał sobie przypomnieć!
1 września 2011 at 17:05
Warto zaznaczyć że w butelce mamy do czynienia tylko i wyłącznie z piwem filtrowanym.
20 października 2011 at 19:25
Dziś spróbowałem tego piwa, nie będę się zbyt rozpisywać bo moja piwna wiedza wciąż jest uboga. Piwo bardzo smaczne, słodkawe bardzo delikatnie goryczkowate. Zapach wydawał mi się taki miodowy a może po prostu taki słodki. Żałuję, że wcześniej po to piwo nie sięgnąłem.
11 marca 2012 at 21:09
Jeżeli chodzi o piankę, to jestem bardzo zdumiony, a raczej rozczarowany. Jeszcze nigdy nie widziałem tak małej pianki w kuflu, a właściwie to nie widziałem jej wogóle!!!!!! Nawet nie było jej zaraz po przelaniu piwa do kufla. Piwo owszem, miało kolor bursztynowy, ale miałem wrażenie, że przelałem do kufelka napój herbaciany:), gdyż gazu nie było praktycznie żadnego. Jeżeli chodzi o smak: słodkie, słodziutkie, goryczkę musiałem sobie wyobrazić, żeby ją poczuć:). Osobiście nie gustuję w słodkich piwach i pewnie dlatego nie mogę dać temu piwu wysokich not. Według mojej subiektywnej oceny to za mało piwa w piwie:)
11 maja 2012 at 23:03
Jestem na początku piwnej drogi. Amber zmodyfikował ostatnio butelkę Żywego (doszły tłoczenia, zmienił się kapsel) i mam nieodparte wrażenie, poparte degustacją piwa z nowej i starej butelki, że jego smak się zmienił. Na gorsze. Byłbym wdzięczny, gdyby ktoś skomentował tę sprawę.
Pozdrawiam wszystkich piwoszy/ki
10 października 2012 at 21:20
Ja piję to piwo (Żywe) od początku jego istnienia, kiedy polowało się na nie, ponieważ dostawy były znikome, ale mniej więcej od momentu ostatniej zmiany butelki (wypukły nadruk) piwo strasznie się pogorszyło- stało się wodniste, czuć sztuczność(chemię) i brak najważniejszej cechy- naturalności prawdziwego(żywego) smaku piwa robionego domowym sposobem przez mały browar. Cóż, teraz nie ma problemu dostać to piwo- jest go dużo. Zmieniono produkcję- teraz liczy się ilość, a nie jakość. Takie są koleje początków produkcji piw w Polsce. Dla mnie, jako konesera to piwo skończyło się. Poszukam innego, naturalnego, zdrowego piwa. P.S Cała moja rodzina, która również degustowała to piwo jest tego samego zdania. Szkoda.
18 maja 2012 at 13:37
Czy Żywe dalej jest „Slow Food”?
Kurcze to moje ulubione piwo, ale również mam wrażenie, że od czasu nowej butelki, a w sumie to od czasu nowego kapsla – takiego z czerwonym napisem – piwo rozczarowuje…
Dla mnie Żywe w starej butelce ze złotym, tłoczonym kapslem było idealne. W myśl zasady „lepsze wrogiem dobrego” pełen obaw otwierałem ten nowy czerwony kapsel i niestety miałem rację…
Dlaczego Panie Przybyłło!!??
Niestety wszyscy wiemy dlaczego:(
23 maja 2012 at 18:58
Żywe nie jest przechodzi procesu mikrofiltracji…
Komuś się pomyliło z Amberem naturalnym chyba….
To nie pasteryzowane piwo.
W dodatku na własnych autorskich kuturach drożdży.
3 maja 2013 at 17:35
Jest rok 2013, piana znika w tempie światła, nie zostaje nawet ślad po niej, odfiltrowane jak diabli, do czysta, co z tego, że niepasteryzowane….
3 maja 2013 at 17:38
Post scriptum: Oczywiście flaszowe Żywe, o którym jest artykuł i mój komentarz – jest ipso facto słodziuśkie…
4 maja 2013 at 18:34
Piwo ma żywe komórki drożdży, na pewno, bo w ramach eksperymentu biologicznego je wyhodowałam na szalce, jako jedyne z piw niepasteryzowanych te drożdże miało :)
9 maja 2013 at 17:47
Beczkowa wersja bez zmian, wciąż SUPER !
5 czerwca 2013 at 20:49
Niestety, mamy dzisiaj 05.06, piwo wazne do 25.06.2013 (jak na informacje, ze max to 5 tygodnii terminu waznosci) piwo jest hmm, swieze.
niestety po nalaniu do butelki piany NIE ma, wiec nawet nie mozna mowic o jej szybkim ulatnianiu, po prostu nie ma jej wcale.
23 czerwca 2013 at 13:21
Napiłem się tego piwa wczoraj, ponieważ chciałem wiedzieć o co tyle hałasu… i dalej nie wiem. Piana zerowa od razu po nalaniu, kolor ładny, jasny bursztyn, zapach mało-wyraźny, ani ziębi ani grzeje – w sumie w szklanicy wygląda jak jakiś napój piwopodobny, nawet bąbelków nie widać, więc do spożywania nie przekonywał. Po pierwszym łyku kwaskowatość szczypiąca w język przebijająca się nad poprawność reszty smaku i tak do końca. Na plus można uznać od biedy woltaż. Szczerze? 5,5/10 i nie kupiłbym po raz drugi. Jestem zawiedziony. Zrugana tutaj Perła Export sprawiła mi przedwczoraj o wiele więcej przyjemności.
23 czerwca 2013 at 14:13
Wpis powstał dość dawno, a niestety moim zdaniem Borowa Amber odkąd zwiększył dystrybucję to bardzo stracił na jakości.
23 czerwca 2013 at 17:48
Dawna jakość, to przeszłość, teraz mamy tu mniej więcej jakość Carlsberg’a czy Heineken’a. Generalnie ludzie są mało wymagający bo więszkości wystarczy Tatra/Wojak/Żubr i Tyskie. Co więksi „smakosze” szaleją i zaszpanują Żywcem :) Nie zdziwiłbym się, gdyby Amber robił to z koncentratu HGB . Przecież tyle ile tego się sprzedaje na Pomorzu – nie ma siły, żeby to nazywać „mały lokalny” browarek.
17 stycznia 2014 at 10:18
Miałam okazję zwiedzać Browar w Bielkówku jakiś rok temu. Widziałam dość dokładnie co i jak tam się dzieje i muszę przyznać, że byłam pod wrażeniem. Nie ma mowy o żadnych koncentratach i innych głupotach.
14 lutego 2014 at 13:08
Widzę że jestem w większości. Piłem to piwo z przyjemnością przez cn. pół roku. Dzisiaj kupiłem dwie buteki. Jedno okazało się zwykłym niezłym Żywym a w drugim nie wiem co było- zero alkoholu. zero piany i smak piwa z przed 6lat.
Dodam że oznaczenia na butelkach były identyczne.
To były ostatnie dwa piwa Żywe które kupiłem. Policzcie sobie Panowie z Amber, przeciętnie w „łikend” wypijam 20 piw.
Ciao
15 lutego 2014 at 16:54
Odfiltrowane niemożliwie. Można owszem – dać za to 2,40 ale nie więcej…
31 marca 2014 at 17:50
To piwo jest najlepsze. Polecam każdemu kto planuje wesele. To piwo zrobi szał :)
1 kwietnia 2014 at 13:54
Jak dla mnie Żywe jest świetne! Jest wyraziste, ale nie przytłaczające smakiem, ma piękny kolor i naprawdę fajny zapach. Piłam na imprezie, którą Amber robi koło Browaru (impreza nazywa się Koźlaki) i powaliło mnie na kolana :)
14 marca 2016 at 12:37
od pojawienia się w marketach to pyszne (kiedyś) piwo stało się okropne. (no dobra nie wliczamy ścieków z komercyjnych browarów).
6 czerwca 2024 at 20:43
Mnie smakuje bardzo, wam nie musi.. Tacy z was znawcy jak z koziej… Trąba. Tylko ęą jaki ja nie jestem mądry i „znafca.