Pokemon Go zawładnęło ludźmi i mediami. Co chwilę można natrafić na tytuły napisane w sensacyjnym tonie, coś w stylu „Tureccy żołnierze szukając rzadkiego pokemona wywołali zamach stanu!”
Bez wątpienia ta gra jest fenomenem, ale tak naprawdę media zauważyły ją dla tego, że miliony ludzi, zamiast siedzieć przed konsolą, komputerem, tudzież smartfonem czy tabletem, nagle biega po ulicach w poszukiwaniu wirtualnych potworków.
Paradoksalnie, ja nawet dokładnie nie wiem czym są pokemony, ponieważ ominęła mnie mania grania w to coś za czasów Game Boya. Minęła mnie również mania telewizyjno-komiksowa. Jednak z przekory postanowiłem sprawdzić czym fascynują się miliony ludzi na całym świecie. Jako nieprzesadny fascynat technologii, postanowiłem też sprawdzić wykorzystanie w tej grze rozszerzonej rzeczywistości (ang. Augmented Reality). Chciałem też wyrobić sobie zdanie, bo trochę mnie denerwuje jak ludzie psioczą na coś, czego na oczy nie widzieli.
Pomysł na połączenie świata rzeczywistego z komputerowym nie jest nowy. W realiach filmowych, znajdziemy go choćby w Terminatorze z 1984 roku, gdzie na obraz rzeczywisty widziany przez Terminatora nałożone są dane i celownik. W świecie realnym rozszerzoną rzeczywistość znajdziemy w medycynie, choćby na ekranie ultrasonografu. Intensywnie korzysta z niej również lotnictwo, rozszerzając rzeczywistość pilota o ważne dla niego dane za pomocą wyświetlaczy Head-Up. Co ciekawe, obecnie tego typu wyświetlacz można sobie kupić do samochodu i prezentuje się to naprawdę świetnie.
Kilka lat temu, a dokładniej około 2009 roku, rozszerzona rzeczywistość dzięki aplikacji Layar, trafiła do telefonów komórkowych. Ogólnie polegało to na tym, że kierując telefon z uruchomionym aparatem w stronę obiektu, otrzymywaliśmy o nim informacje.
Inną ciekawą aplikacją z rozszerzoną rzeczywistością była Augmented Reality Cinema. Polegało to na tym, że biegając z telefonem po Londynie mogliśmy skierować kamerę aparatu w stronę znanego z jakiegoś filmu miejsca, a aplikacja odtwarzała na ekranie telefonu fragment filmu, który w tym miejscu został nakręcony.
Jeżeli chodzi o gry, to rozszerzoną rzeczywistość znajdziemy np. w Zombies Everywhere. I tutaj jest dokładnie to, czego od gry w tym standardzie oczekuję. Biega się po mieście z wyciągniętym przed sobą smartfonem i nawala do ząbiaków. Milutko. :)
A jak wygląda sprawa rozszerzonej rzeczywistości w Pokemon Go? No cóż, ja przeżyłem rozczarowanie. Tak naprawdę w tej grze łazimy po mieście z mapą prawie jak w nawigacji, a elementy rozszerzonej rzeczywistości widzimy np. w czasie łapania pokemonów. Problem jest tylko taki, że telefonu wcale nie musimy kierować w stronę pokemona. Wystarczy na niego kliknąć, aby zobaczyć go w aktualnym podglądzie z kamerki. Natomiast w tej aplikacji zafascynowało mnie coś zupełnie innego. Pokestopy to miejsca na mapie, gdzie zaopatrujemy się np. w Poke Balle, piłeczki które służą nam do łapania pokemonów. Takie Pokestopy zlokalizowane są w różnych ciekawych miejscach. Musimy je odwiedzać aby uzupełniać potrzebne nam w grze rzeczy.
Szybko się okazało, że jest to świetny sposób sprawdzenia, co ciekawego jest w naszej okolicy. I tak Pokemon Go zaczęło mi służyć do zaglądania w miejsca, które zwykle omijam. Jako Pockestopy aplikacja oznacza tablice pamiątkowe, w tym te upamiętniające ofiary Powstania Warszawskiego, pomniki, tablice, muzea, murale czy nieistniejące już budynki. Okazało się np, że na trasie mojego przejazdu do pracy, znalazłem miejsce gdzie w czasie II wojny światowej mieściły się Zakłady Zbrojeniowe Waverma, o których do tej pory w ogóle nie wiedziałem. Dziś na ich miejscu stoi wysoki blok mieszkalny. Znalazłem też kilka tablic pamiątkowych i murali, obok których przechodziłem prawie codziennie przez kilka lat i nie zwracałem na nie uwagi.
Aplikacja pokazuje również ciekawostki których już niema. Dobrym przykładem jest mural o powstaniu warszawskim, który znajdował się na ogrodzeniu budowy przy ul. Karolkowej. Obok znajduje się inny mural, ale jego dni są już policzone.
Oczywiście nie wszystko jest oznaczone, np na mapie Pokestopów nie znajdziemy Browarów Warszawskich. Z jednej strony jest to zrozumiałe, bo warzelnia, która nadal stoi, jest ogrodzona, a przed ogrodzeniem nie ma żadnego charakterystycznego punktu, do którego można by się podczepić.
Jest też inna wartość tej gry. Zupełnie inaczej niż w klasycznym graniu, trzeba wyjść z domu i chodzić. Dzięki temu wiele osób zamiast siedzieć na dupie, machać palcami i psując sobie wzrok od długiego lampienia się w ekran, ruszy tyłek na miasto. Oczywiście w rzeczywistości czaka na graczy wiele rzeczywistych niebezpieczeństw, ale o nich dowiedzieć się możemy z prasy codziennej.
Pozostaje pytanie, czy dla beergeeków taka gra ma jakiekolwiek znaczenie? W tej wersji jakoś nie potrafię sobie tego wyobrazić, ale dedykowana aplikacja wyświetlająca informacje o piwach na kranie w knajpie byłaby fajną zabawą. Oczywiście pod warunkiem, że takie informacje mielibyśmy od razu na okularach bądź soczewce kontaktowej i nie musieli wyciągać telefonu.
Natomiast Pokemon Go może mieć znaczenie dla knajp. Wystarczy, że lokal działa w jakimś ciekawym miejscu, który oznaczony jest jako Pokestop. Może wówczas próbować przyciągnąć klientów dedykowaną im ofertą. Niektórzy już próbują zapraszać, do łapania pokemonów u siebie. A posiadanie w swojej okolicy jakiegoś rzadkiego okazu wzmacnia atrakcyjność miejsca.
Ciekawy jestem jakie będą dalsze losy Pokemonomani, jak potoczy się przyszłość tej gry, jak rozwijać się będzie rozszerzona rzeczywistość. Nie mniej zanim powiesimy na tej grze psy, warto zauważyć, że ma ona wartościowe elementy. Musimy tylko chcieć je zauważyć i wykorzystać. Na tym kończę i biegnę sprawdzić jakie ciekawe Pokestopy mam w okolicy. A oto kilka zdjęć z poprzednich odkryć.
Dodaj komentarz