Film fabularny mimo fikcyjnej historii, którą opowiada, trudno oderwać od czasu, w którym powstał. Mimowolnie staje się on świadectwem swojej epoki.
Korzystając z tego prawidła, postanowiłem sprawdzić jakie piwne świadectwa zachowały się w polskim kinie. Analiza jest ograniczona i obejmuje tylko małą część polskich dzieł filmowych. Należy również pamiętać, że często jakość tych dzieł jest na tyle słaba, że nie pozwala na jednoznaczną identyfikację produktów i marek, których na rynku już nie znajdziemy. Dlatego w razie jakichkolwiek błędów i nieścisłości liczę na Waszą czujność i merytoryczne uzupełnienie tematu.
Początki polskiego filmu to końcówka XIX w. Jednak jego prawdziwy rozwój przypada na XX lecie międzywojenne. W tym miejscu warto przypomnieć kilka faktów dotyczących tego okresu.
II Rzeczpospolita odradzała się po zaborach i zniszczeniach wojennych. Panowała niewyobrażalna dziś bieda, a prawie 1/4 społeczeństwa nie potrafiła pisać i czytać. Trudną sytuację ekonomiczną skomplikował jeszcze bardziej Wielki Kryzys. Jeżeli spojrzymy na działające browary to w 1920 roku, na ziemiach polskich działo ich 243, czyli tylko 40% z działających przed rokiem 1914. Przez kolejne lata dwudziestolecia międzywojennego z rynku znikały kolejne browary, by 1937 roku pozostało ich 165. Wpływ na to miała nie tylko zła sytuacja ekonomiczna społeczeństwa, ale również zamknięcie rynków u dawnych zaborców oraz silne ruchy prohibicyjne i ich zakusy prawne (np. słynna ustawa „Lex Moczydłowska”). Spożycie piwa było niskie. W rekordowym pod względem spożycia 1929 roku, w przeliczeniu na 1 mieszkańca wypito tylko 8,4 litra piwa, czyli mniej niż 10% współczesnego spożycia! Większość browarów była niewielka. Tylko pięciu producentów można było zaliczyć do dużych. Browar Jana Götza w Okocimiu, Arcyksiążęcy Browar w Żywcu i Lwowskie Towarzystwo Akcyjne Browarów wywodziły się z dawnego zaboru austriackiego. Z dawnego zaboru rosyjskiego pochodziły warszawskie browary Haberbusch & Schiele. Po przyłączeniu części Górnego Śląska do Polski, do grona dużych producentów piwa dołączyły browary w Tychach.
Co wówczas oznaczało słowo duży browar? Otóż we wspomnianym rekordowym roku 1929, browar Okocim wyprodukował ponad 300 000 hl piwa. Lwowskie Towarzystwo wyprodukowało 150 000 hl, wykorzystując w połowie swoje moce produkcyjne. Dla porównania współcześnie browar w Okocimiu może wyprodukować rocznie około 6 mln hl, czyli ponad 2 razy więcej niż całe spożycie piwa na ziemiach polskich w rekordowym dla dwudziestolecia roku 1929.
Dla przybliżenia ówczesnej sytuacji muszę wspomnieć o jeszcze jednym aspekcie. W okresie XX-lecia międzywojennego film nie był uważany za sztukę, a kinematografia finansowała się własnymi siłami. Filmy ze względu na ograniczony budżet najczęściej powstawały w ekspresowym tempie. Dużymi inwestorami były kina, które wysokością dofinansowania walczyły o pierwszeństwo wyświetlania danego tytułu. Dodatkowym źródłem finansowania było „lokowanie produktów”. Dzięki temu dziś możemy podziwiać reklamy nieistniejących obecnie a wówczas znanych i modnych produktów i marek.
Na ekranach królowały melodramaty i komedie, ale nie brakowało również kina patriotycznego, np.: „Cud nad Wisłą” z 1921 czy „Mogiła nieznanego żołnierza” z 1927.
Alkohol w polskim kinie to właściwie element obowiązkowy. Łatwo natrafić na film, w którym przewinie się scena z butelką czy naczyniem wypełnionym procentami. Nic w tym dziwnego, skoro produkcja alkoholu nieodłącznie związana jest z rozwojem cywilizacyjnym i kulturowym ludzkości. Film fabularny daje nam obraz, może nieco przerysowany, jak kształtowały się alkoholowe obyczaje, jak wyglądały gospody i restauracje oraz jak serwowano w nich różne trunki. Jednak zgodnie z tematyką blogu skupię się na piwie.
Już w pierwszym polskim filmie, który zawitał do kin, komedii „Antoś po raz pierwszy w Warszawie” z 1908 roku, alkohol to jeden z towarzyszy rozrywkowego bohatera. Możemy tylko podejrzewać jaki to alkohol, ponieważ na rachunku z restauracji widnieje tajemnicza pozycja „z samowara” za 200 rubli. Nie mniej na piwo to nie wyglądało.
10% dla mnie
Piwo i reklamy browarów znajdziemy za to w innych filmach. Zacznijmy jednak od najmniej spektakularnego pod tym względem, pochodzącego z 1933 roku filmu „10% dla mnie” w reżyserii Juliusza Gardana. Film jest satyrą na ludzi szybko bogacących się, z miejsca nabywających wielkopańskich manier. Dla przybliżenia fabuły, przytoczę tylko jedną wypowiedź pani Grzybkowej, granej przez Janinę Janecką, która na potwierdzenie swojego wielkopańskiego pochodzenia, na jednym wydechu wypowiada kwestię: „Bo ja w ogóle pochodzę z rycerskiej rodziny Protunkiewiczów co to jeden z przodków bił za Napoleona Turków pod Częstochową”.
Pitego alkoholu w filmie nie brakuje, jednak znajdziemy w nim tylko jeden piwny akcent. Jest nim reklama Arcyksiążęcego Browaru w Żywcu w „Barze pod karasiem”, w którym Walery Grzybek, grany przez Władysława Waltera spożywa wyższe procenty w towarzystwie świeżo poznanego obywatela, podającego się za jego krewniaka. Natomiast najważniejszą piwną pamiątką pochodzącą z tego filmu jest zachowane zdjęcie z planu zdjęciowego, które możecie podziwiać jako fotografię tytułową do tego tekstu. Na zdjęciu asystent operatora, Feliks Matuszelański na tle reklamy Piwa Grodziskiego popija prawdopodobnie Jasne Pełne z Browaru Haberbusch i Schiele. Ciekawe czy to zdjęcie powstało z przekory czy dla zwykłej beki?
Przybłęda
Dużo ciekawiej wygląda nakręcony w tym samym roku melodramat „Przybłęda” w reżyserii Jana Nowiny Przybylskiego z Iną Benitą w roli Maryjki. Akcja filmu rozgrywa się na Huculszczyźnie, dziś należącej do Ukrainy. Rejon ten w dwudziestoleciu międzywojennym był bardzo lubiany nie tylko przez etnografów ale również twórców i turystów. Dla nas film jest ciekawy ze względu na sceny w prowadzonej przez Żyda karczmie.
Na początku widzimy nazwę – Restauracja i wyszynk. Za chwilę zamiast wnętrza kamera skierowana jest na wiszącą na barze reklamę: „100 lat żyje kto lwowskie piwo pije”. Później, wraz z odjazdem kamery widzimy wnętrze karczmy z barem, stołami i wielką drewnianą beczką, z której karczmarz grawitacyjnie nalewa jasne piwo do kufli. Beczka jest obrendowana w charakterystyczne dla Lwowskiego Towarzystwa Akcyjnego Browarów sposób, kotwicę z rozłożonymi wokół niej literami L, T, B. W ty miejscu wtrącę, że dziś ten sposób nalewania możemy bardzo rzadko spotkać w dobrych multitapach, które w taki sposób serwują oryginalne angielskie Real Ale.
Na półce za barem widzimy zakapslowane butelki a na ścianach fragmenty plakatów reklamowych, np. ten znajdujący się za beczką reklamujący „piwo flaszkowe”. Natomiast goście karczmy, ubrani w stroje regionalne, popijając wódkę i piwo grają w kości na pieniądze.
Czy Lucyna to dziewczyna
Następny film to nakręcona w 1934 roku komedia „Czy Lucyna to dziewczyna” w reżyserii Juliusza Gardana. Film zasłynął świetną jak na ówczesne czasy realizacją i mistrzowskimi rolami Jadwigi Smosarskiej wcielającej się w dwie role, Lucyny Bortnowskiej i Juliana Kwiatkowskiego oraz Eugeniusza Bodo grającego inżyniera Stefana Żarnowskiego. Fabuła oparta jest o postać Lucyny, córki fabrykanta wracającej ze studiów politechnicznych z Paryża. Lucyna, jako inżynier, chce pracować w zakładzie swojego ojca, Pawła Bortnowskiego granego przez Zygmunta Chmielewskiego. Ojciec nie chce się na to zgodzić, więc wyjściem z sytuacji jest męskie przebranie. Tak oto Lucyna staje się Julianem. Na uwagę zasługuje jeszcze rola nieocenionej Mieczysławy Ćwiklińskiej, która w filmie wciela się w rolę hrabiny Renaty Czermińskiej, siostry Pawła i ciotki Lucyny. Pani hrabina bardzo dba o „linię” Piotra. W konsekwencji Piotr różnymi sposobami stara się działaniom siostry przeciwstawić. Pod pretekstem „bardzo ważnej konferencji na mieście” udaje się do restauracji Wójtówka na schabik z kapustką i szklaneczką piwa. Wejście do restauracji jest „otapetowane” reklamami piw z browaru Haberbusch i Schiele. Wewnątrz widzimy beczułkę z siedzącą na niej postacią, przypominającą gościa z reklam Haberbusch i Schiele. W tle jedzącego schabowego pana prezesa, widzimy jeszcze wiszącą na ścianie reklamę „Znakomite piwo Lwowskie”. W jednej z kolejnych scen, pan prezes Bortnowski znudzony herbatką z panią Hrabiną udaje się do swojego gabinetu „popracować”. W gabinecie widzimy masywny sejf, z którego pan prezes wyciąga jedzenie i piwo Haberbusch i Schiele. Z mojej strony szacuneczek dla pana prezesa.
ABC miłości
Komedia Michała Waszyńskiego „ABC miłości” z 1935 roku, to chyba najlepszy przedwojenny przedstawiciel filmów z „lokowaniem produktów”. A świetną okazją do tego jest spadek jaki otrzymuje główny bohater Wincenty Poziomka, grany przez Adolfa Dymszę. Spadek to sklep, którego Poziomka staje się współwłaścicielem razem z kilkuletnią Basią. Sklep to świetna okazja do reklamy produktów, dlatego widzimy m.in. reklamy proszku do prania Radion, mydła Jeleń-Schicht, pasty do butów Dobrolin, herbaty Kiachta czy czekolady Fuchsa. Oczywiście nie brakuje reklam browaru Haberbusch i Schiele, które niezbyt ostentacyjnie przewijają się w kilku scenach. Natomiast największą reklamą browaru jest ogromna butelka piwa, która pojawia się w drugiej części filmu. Zachowały się piękne zdjęcia owej butelki i reklam piw. Pochodzą one z jednej z zaginionych scen, sceny napadu na sklep. Na szczęście ta i inne sceny znaleziono w rosyjskich archiwach, dzięki czemu możemy dziś podziwiać dłuższą, zrekonstruowaną wersję filmu.
Wacuś
„Wacuś” to komedia romantyczna z 1935 roku, w reżyserii Michała Waszyńskiego z Adolfem Dymszą w roli głównej. Tym razem grany przez Dodka Tadeusz Rosołek, aby zdobyć serce Kazi Wolskiej, granej prze Jadwigę Andrzejewską, postanawia wcielić się w fikcyjną postać swojego młodszego brata Wacusia. Oczywiście wcielenie się w nową rolę generuje wiele zabawnych sytuacji. Dla nas jednak najważniejszą sceną filmu jest wizytacja Wacusia w restauracji. Już przed wejściem, w witrynie restauracji wita nas wielka butelka, podobna do tej z filmu „ABC miłości”. Wnętrze widzimy w wyjątkowy i niespotykany sposób, ponieważ kamera ustawiona jest za barem. Dzięki temu widzimy sam bar i stojące na nim beczki, butelki piwa Okocimskiego i Zdroju Żywieckiego, wysokie szklanki, kufle i dwa nalewaki. Niestety nie widać zbyt wiele szczegółów, ale wydaje mi się, że piwo Okocimskie to Marcowe. Na ścianach możemy zauważyć reklamy Piwa Okocimskiego i Zdroju Żywieckiego. Możemy usłyszeć też dialog:
– Panie, daj pan duże Okocimskie
– Raz Okocim
Niestety, nie widzimy żadnej sceny picia piwa, ponieważ towarzystwo raczy się wyższymi procentami. :(
Ada, to nie wypada!
„Ada, to nie wypada!” jest kolejną komedią, o perypetiach miłosnych wyższych sfer. Film nakręcony został w 1936 roku a reżyserem był Konrad Tom. W filmie znajdziemy kilka scen z piwem. W pierwszej części filmu przewija się stojąca na kuchennym stole, zakapslowana butelka piwa z browaru Haberbusch i Schiele. W drugiej części filmu widzimy suto zakrapianą imprezę, na której butelkowe piwo Haberbusch i Schiele pite jest na przemian z wódką, w myśl zasady: „Panie artysto, najlepiej to w kratkę, raz piwo i raz wódka”. W tej scenie usłyszymy też piękną życiową mądrość przypisaną Sokratesowi: „Jeśli Ci wódka przeszkadza w pracy, to przestań pracować”.
Jednak dla nas najciekawsza scena dzieje się w barze, w którym widzimy reklamy Arcyksiążęcego Browaru w Żywiecu, Zdroju Żywieckiego i piwa Marcowego oraz oryginalną w kształcie butelkę, z której Zdrój Żywiecki nalewany jest do szklanek. Tak do szklanek nie do kufli jak spotykamy to w innych filmach. Co nader interesujące, szklanki są obrendowane. Ze sceny możemy też wywnioskować, że Zdrój Żywiecki był piwem bardzo jasnym. Ciekawe czy tak było naprawdę, czy jednak twórcy filmu nieco ten temat „podkolorowali”. W tej scenie warto jeszcze zwrócić uwagę na bar z nalewakiem i szklankami. Ta scena to również dobrą okazją aby wspomnieć o nazwie Zdrój. Otóż w 1926 roku Polska podpisała z Czechosłowacją umowę, w której zobowiązała się że nazwa „Pilsner” będzie stosowana tylko dla piw wyprodukowanych w Pilźnie. Zakazywała też stosowania nazw pokrewnych takich jak „Pizneńskie” i „à la Pilzner” wobec czego Arcyksiążęcy browar w Żywcu odwołał się do nazwy browaru produkującego pilznera (Plzeňský Prazdroj) tworząc nazwę Zdrój Żywiecki. Oczywiście nie tylko Żywiec produkował piwo ze słowem Zdrój w nazwie. Bez problemu znajdziemy wypusty z mniejszych browarów np. Zdój Podhalański z Browaru Jaszczurowa, Zdrój Dzikowski z browaru w Dzikowie, Zdrój Jasnogórski Szwedego z browaru w Częstochowie czy Karwiński Zdrój Zamkowy. Browar w Karwinie pokusił się również o nazwę Prazdrój Karwiński.
Kończąc ten wątek dorzucę, że ten film w naprawdę dobrej jakości znajdziecie na repozytorium.fn.org.pl.
Za zasłoną
„Za zasłoną” z 1938 roku, to niezwykła jak na przedwojenne realia ekranizacja, wyreżyserowana przez Tadeusza Chrzanowskiego. W melodramatyczną fabułę wpleciony jest wątek edukacyjny związany z groźną chorobą francuską, bardziej znaną jako syfilis lub kiła. Do czasu wynalezienia antybiotyków choroba ta była ogromnym problemem. W XX-leciu międzywojennym diagnostyka choroby była w powijakach a kiłę próbowano leczyć neosalvarsanem.
W tym filmie znajdziemy jednak wątek piwny. Po otrzymaniu wypłaty, Janek (Feliks Żukowski) wraz ze szwagrem Karolem (Czesław Skonieczny) udają się do restauracji „Pod schodkami”. Knajpę można by uznać za żywą reklamę Lwowskiego Towarzystwa Akcyjnego Browarów, gdyby nie zachowanie gości. Przed wejściem widzimy tablicę: „Piwo, lemoniada, kwas Lwowskich Browarów”, a po wejściu np. reklamę Lwowskiego Piwa Eksportowego. W trakcie barowej sceny możemy zauważyć na barze bardzo ciekawy nalewak, z którego jasne piwo nalewane jest do kufli. Natomiast bywalcy lokalu intensywnie raczą się wódką, a piwo na stolikach traktują tylko jako „utrwalacz”. Niestety :(
Kobiety nad przepaścią
Ponownie film z roku 1938, tym razem w reżyserii Michała Waszyńskiego i Emila Chaberskiego o groźnie brzmiący tytule „Kobiety nad przepaścią”. Film porusza ogromny problem okresu międzywojennego, który do dziś nie stracił na aktualności. Chodzi oczywiście o handel żywym towarem, a w przypadku filmu, handel kobietami i zmuszanie ich do prostytucji. Początkowo akcja dzieje się na prowincji, a jednym z członków szajki handlarzy jest karczmarz Muller (Bogusław Samborski). Dzięki temu mamy drugą okazję zajrzenia do prowincjonalnej gospody z tamtego okresu, jakże innej od tej z filmu „Przybłęda”.
W filmie widzimy skromne wnętrza oświetlone lampą nawtową. Na stołach widzimy porozstawiane szklanki i butelki. Widzimy również stojącą przy barze niedużą beczkę oraz wystający zza baru charakterystyczny kran nalewaka z ręczną pompą. Na barze widzimy witrynę z przekąskami i szklanki ustawione na tacy a za barem butelki, prawdopodobnie z browaru Okocim. Skoda tylko, że sena nie pokazuje samego momentu konsumpcji.
Ludzie Wisły
„Ludzie Wisły” z 1938 roku w reżyserii Aleksandra Forda to film powstały w konwencji realizmu, pokazujący życie prostych ludzi, pracowników żeglugi wiślanej. Jednak ten film zasłynął nie tylko z odzwierciedlenia rzeczywistości. Zasłynął również ogromną liczbą scen plenerowych, dzięki którym możemy podziwiać przedwojenny Toruń, Sandomierz czy Płock. Sceny plenerowe należały do najdroższych więc przedwojenni twórcy filmowi często z nich rezygnowali. W filmie znalazło się też kilka scen z piwem w tle, wszak „Po pracy najlepiej orzeźwia i wzmacnia piwo”.
Na początku naszym przewodnikiem po knajpach jest pospolity złodziejaszek Aleksy (Jerzy Pichelski). Spotkawszy zmierzającego do pracy szypra Dobrzałkowskiego (Kazimierz Opaliński), postanawia go spić i okraść. Aleksy realizując swój plan zaciąga szypra do „dobrych knajp” w kolejnych miastach: rozpoczynając prawdopodobnie w Tarnobrzegu, następnie w Sandomierzu, Zawichoście i Kazimierzu. Z tych 4 miast możemy rzucić okiem na 2 lokale, z czego najciekawsza jest pierwsza, znajdująca się prawdopodobnie w Tarnobrzegu. Widzimy bar ze stojącymi butelkami wódki i ogórkami kiszonymi, półki z alkoholem, na stołach kufle i butelki od piwa, prawdopodobnie Haberusch i Schiele. Ścianę zdobi reklama Lwowskiego Piwa Eksportowego. W Sandomierzu natomiast widzimy reklamę piwa Zdrój Żywiecki.
W dalszej części filmu na uwagę zasługuje scena w której Matyjaska (Stanisława Wysocka) próbuje szantażem wymusić pożyczkę od swojego byłego męża granego przez Aleksandera Zelwerowicza. Intryga rozgrywa się przy kuflach ciemnego piwa. Czy to porter czy popularne w tamtym czasie ciemne piwo bawarskie lub słodowe? Tak czy inaczej ciemne piwo to w polskim kinie duża ciekawostka. W lokalu, w którym dzieje się ta scena, znajdziemy na ścianach reklamę Piwa Słodowego Haberbusch i Schiele oraz Zdroju Żywieckiego.
Kolejna scena przedstawia stypę, po śmierci Julci (Renata Renee), siostry Anny (Ina Benita). Towarzystwo przy dobrze zaopatrzonym stole, raczy się wódką i piwem oraz co nieco podjadając. Na stole warto zwrócić uwagę na beczkę, z wyraźnym napisem Haberbusch i Schiele. Na ścianach widzimy imponującą kolekcję reklam warszawskich browarów, np. Najlepsze piwo i porter, Piwo Słodowe i Piwo Porter. W dalszej części widzimy jeszcze fragment baru i kolejne reklamy. Na zakończenie barowej sceny widzimy jeszcze dwóch gości pijących z kufla piwo i dwie stojące na stole butelki piwa Haberbusch i Schiele.
Królowa przedmieścia
„Królowa przedmieścia” w reżyserii Eugeniusza Bodo, to romansidło z 1938 roku, w którym piwo odgrywa dużą rolę. Historia Mani, cieszącej się dużym powodzeniem adoratorów, komplikuje się jeszcze bardziej, gdy dzięki rozlanemu piwu poznaje swoją nową miłość, Zygmunta (Aleksander Żabczyński). W filmie widzimy jak wygląda ówczesna gospoda, nalewanie piwa do kufli wprost z beczki z nalewaka z ręczną pompą. Serwowane w taki sposób piwo pewnie nie grzeszyło idealną temperaturą serwowania i musiało się szybko utleniać. Na barze widać też zamontowany stacjonarny nalewak, jednak w filmie nie jest używany.
W gospodzie widać wiele reklam piwa. „Żywiec Ale” i „Najlepsze piwo Lwowskie” na froncie baru, na ścianie Reklama Arcyksiążęcego Browaru w Żywcu i Żywickiego Marcowego. W filmie zresztą słychać jak jeden z bohaterów zamawia Marcowe.
Charakterystycznym piwem butelkowym, które w filmie się pojawia jest Haberbusch i Schiele. Butelka z tego browaru bierze np. udział w rozróbie rozpętanej przez adoratorów Mani. Mam jednak wrażenie, że widać również butelki Zdroju Żywieckiego np. w gospodzie na półkach. Niestety jakość filmu jest bardzo słaba i trudno jest mi to potwierdzić.
Niewiadome
Na tym filmie kończę piwny przegląd przedwojennej kinematografii. Nie mniej wcale nie wyczerpuje on tematu. Bez problemu jesteśmy w stanie znaleźć sceny z piwem w innych filmach z tego okresu. Zostawię tutaj tylko dwa przykłady. Pierwszy to znalezione przez przypadek zdjęcie z 1925 roku z filmu „Iwonka”, którego nie miałem okazji obejrzeć. Na zdjęciu widzimy stojące na stole piwa z charakterystycznymi dla browaru Haberbusch i Shiele etykietami, ale przyklejonymi w dziwaczny sposób na szyjkach butelek.
Drugim wartym wspomnienia przykładem, jest barowa scena z „Jego wielkiej miłości” z 1936 roku, ze Stefanem Jaraczem w roli głównej. Na świetnej jakości fotografii z tej sceny, widzimy trudne do zidentyfikowania butelkami piwa. Wdawałoby się, że obejrzenie tej sceny w filmie pozwoli szybko je zidentyfikować. Niestety, dostępne kopie filmu są słabej jakości co uniemożliwia odczytanie szczegółów.
Takich niewiadomych jest wiele. Dla mnie najbardziej nurtującą zagadką, jest szyld z napisem Imperator. Pojawia się on m. in. w „Ludziach Wisły”, „Jego wielkiej miłości” czy „Trójce Hultajskiej„. Wiemy, że Lwowskie Towarzystwo Akcyjne Browarów warzyło piwo dubeltowe o takiej właśnie nazwie. Ale czego dotyczy ten szyld na razie nie udało mi się ustalić.
Warto jeszcze wspomnieć, że mimo przejrzenia wielu filmów, natrafiłem tylko na 4 browary z wielkiej piątki, o mniejszych browarach nie wspominając. Brak browarów w Tychach, rodzi pytanie, czy to przypadek, że akurat na taki film nie natrafiłem, czy raczej niemiecki zarząd browarów nie chciał wówczas finansować polskiej kinematografii? Oczywiście nie oznacza to, że inne browary nie miały swoich reklam w filmie. Dlatego na tym etapie warto ten wątek pozostawić otwarty.
Na koniec zachęcam do sięgania po klasyki polskiej kinematografii z okresu międzywojennego. Znajdziemy w nich nie tylko teatralną grę aktorów ale również zdjęcia ówczesnej Polski. Czy to nieistniejące już ulice Warszawy z filmu „Dorożkarz nr 13”, czy świeżo wybudowaną kolejkę na Kasprowy Wierch w filmie „Sportowiec mimo woli” i „Tajemnica Panny Brinx”. To tylko dwa przykłady poza rozrywkowej wartości przedwojennej kinematografii. Resztę musicie odkryć sami.
Źródła wiedzy:
Internetowa Baza Filmu Polskiego – Film Polski
Filmoteka Narodowa
Akademia Polskiego Filmu
Culture.pl
Wikipedia.pl
YouTube
Polskie etykiety z piwa do 1945 r.
Browary Mazowsza
oraz
książka Sławomira Jędrzejewskiego „Piwo to napój niezbędny. Przemysł piwowarski na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej”
1 Pingback